We Francji sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Napięcia pomiędzy grupami etnicznymi narastają.
Nad Sekwaną coraz częściej dochodzi do starć na tle narodowościowym i religijnym. Emigranci z krajów muzułmańskich nadal napływają, a francuska klasa polityczna zdaje się nie doceniać, a być może wręcz nie dostrzegać, narastających problemów związanych z coraz bardziej rosnącą w liczebność i siłę wspólnotą muzułmańską we Francji. Zamiast zajmować się swoimi problemami, których z całą pewnością nie brakuje, rządzący Francją wolą zajmować się tym, co dzieje się w innych krajach; na przykład w Polsce.
Co gorsza, nad Sekwaną usiłuje się wyciszyć obywatelską dyskusję o fali muzułmańskich emigrantów, która nadal szerokim strumieniem płynie do Europy. Z tego powodu media francuskie usiłują przekonać opinię publiczną do debaty na tematy zastępcze. Ile w tym roku Francja sprzeda myśliwców Rafale? Czy francuskie rolnictwo przeżywa kryzys? Czy dojdzie do pojedynku Nicolas Sarkozy - François Hollande w wyborach prezydenckich w 2017 roku? Oto tematy, które powinny rozpalać debatę publiczną we Francji, a przynajmniej - jak się zdaje - tego oczekuje zarówno francuska władza, jak i francuskie massmedia.
Czy we Francji jest zagrożona demokracja? Dobre pytanie, ale być może warto byłoby zapytać, czy Francja nadal jest krajem demokratycznym. Osobiście zdaje mi się, że od trzech miesięcy demokracja nad Sekwaną w coraz większym stopniu istnieje tylko na papierze.
Od zamachów z 13 listopada ubiegłego roku we Francji obowiązuje stan wyjątkowy. Co to oznacza? No właśnie, to kolejne dobre pytanie. Albowiem tak naprawdę obywatele nie są informowani, co dla nich wynika ze stanu wyjątkowego. Jakie są moje prawa i obowiązki, jako obywatela francuskiego? Nie mam pojęcia.
Jedno wiadomo na pewno: tak naprawdę policja ma prawo wejść do każdego domu, o każdej porze, bez podania żadnego powodu i aresztować każdego na 96 godzin, również bez podania żadnej przyczyny.
Od momentu wprowadzenia we Francji stanu wyjątkowego, mnożą się policyjne i prokuratorskie nadużycia. Jednakże ten stan rzeczy zdaje się nie przejmować klasy politycznej, która mówi wyłącznie o zwiększeniu uprawnień policji i aparatu „bezpieczeństwa”; która godzi się i wręcz popiera totalną inwigilację wszystkich obywateli francuskich; klasy politycznej, która godzi się na to, aby stan wyjątkowy został przedłużony we Francji na kolejne trzy miesiące.
Z jakiego powodu stan wyjątkowy ma zostać przedłużony? Czy coś nam grozi? Nie wiadomo, przekaz rządzących jest prosty: stan wyjątkowy ma trwać, bo tak i tyle. A jeśli ktoś się na to nie zgadza? No cóż… Być może nie zgadza się dlatego, bo ma coś do ukrycia albo ma sobie coś do zarzucenia. Pojawiają się informacje, że używa się panującego stanu wyjątkowego, jako podstawy prawnej do zwalczania politycznej opozycji i politycznych oponentów. I właśnie w taki oto sposób znaleźliśmy się we Francji w sytuacji, gdzie de facto można aresztować każdego, kogo arbitralnie uzna się za zagrożenie dla państwa.
Przy aresztowaniu podawanie jakichkolwiek powodów, czy udzielanie jakichkolwiek wyjaśnień aresztowanemu, przestało być konieczne. Warto więc postawić pytanie: czy we Francji jeszcze w ogóle obowiązuje zasada habeas corpus?
Społeczne napięcia pomiędzy grupami etnicznymi narastają, szczególnie na Korsyce i na północy Francji, gdzie coraz częściej dochodzi do zamieszek, rękoczynów i wszelakiej innej formy przemocy. Tam, gdzie znajdują się skupiska tzw. „uchodźców”, sklepikarze mają o wiele niższe obroty, a niektórzy wręcz bankrutują. Rodzice coraz częściej nie posyłają swoich dzieci do szkół, ponieważ boją się o ich bezpieczeństwo. Na północy Francji również uczęszczanie na publiczne kąpieliska stało się ryzykowne. Okazało się bowiem, że owe kąpieliska są (w aż niewiarygodny sposób!) zanieczyszczane przez „przybyszów” zza Morza Śródziemnego. Zaś na terenie obiektów publicznych, kąpielisk, regularnie dochodzi również do molestowania małych dziewczynek przez (wszystko i wszyscy na to wskazują) nieproszonych gości...
Można odnieść wrażenie, że państwo francuskie traci powoli kontrolę nad tym, co dzieje się na północy kraju, a w szczególności w miastach portowych.
Na Korsyce, jak również na północy Francji, obowiązuje zakaz manifestowania dla tych grup, które uznaje się za antymuzułmańskie. Stan wyjątkowy przewiduje bowiem zakaz manifestacji i zgromadzeń. Ale w rzeczywistości wygląda to tak, że władza pozwala albo zakazuje manifestacji według swojego widzimisię. Jedni manifestować mogą, inni nie mogą, oczywiście wszystko to jest „dla bezpieczeństwa obywateli Francji”.
Nad Sekwaną o tym wszystkim nie wolno mówić głośno. A więc skoro w „demokratycznej Francji” mówić o tym nie sposób, to być może będzie możliwość otwarcie o tym mówić i o tym rozmawiać w - jak głosi przekaz francuskich massmediów - „coraz mniej demokratycznej oraz zagrożonej putinizacją i faszyzmem Polsce"?
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.