„Paraliż Trybunału Konstytucyjnego zagraża demokracji, prawom człowieka i rządom prawa w Polsce. Wyroki Trybunału Konstytucyjnego muszą być publikowane bez względu na wszystko. Kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego sprowadza zagrożenie powstania dwóch równoległych systemów prawnych w Rzeczpospolitej. Opinia Komisji Weneckiej, dotycząca politycznego konfliktu o skład polskiego Trybunału Konstytucyjnego, powinna zostać bezzwłocznie wprowadzona w życie przez polskie władze. A skoro na razie tak się nie stało, to w tym momencie Polska pozostaje pod kontrolą Komisji Europejskiej, która nadal będzie sprawdzała poziom praworządności w Rzeczpospolitej” - oto główne postanowienia rezolucji przyjętej przez europarlament; rezolucji odwołującej się do obecnego kryzysu konstytucyjnego w Polsce.
Europarlament wysyła do Warszawy jasny i jednoznaczny sygnał o następującej treści: obecnie rządzący Polską nie mają poparcia większości (ponad 500) europosłów w sporze z polityczną opozycją o Trybunał Konstytucyjny i jego skład. Ponadto od polskich władz oczekuje się bezwzględnego zastosowania się do zaleceń Komisji Weneckiej. Tak można odczytać komunikat, który popłynął ze Strasburga do Warszawy; komunikat stawiający de facto w kontrze jedną z głównych instytucji Unii Europejskiej, jaką jest europarlament, wobec obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Szydło i Andrzeja Dudy. Dezaprobatę swą wobec obecnie Polską rządzących i ich obozu politycznego, europarlament potwierdził, nie udzielając w tajnym głosowaniu rekomendacji posłowi PiS-u, zarówno w kwestii wejścia w skład Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, jak i objęcia funkcji audytora Komisji Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego.
Wyżej wymieniona rezolucja europarlamentu dowodzi, iż zarówno zdecydowana większość europosłów pochodzących z 28 krajów członkowskich Unii Europejskiej, jak również największe europejskie ugrupowania polityczne, mające swe przedstawicielstwo w PE, w kwestii interpretacji polskiego konfliktu o skład Trybunału Konstytucyjnego przyjęli argumentację politycznej opozycji wobec obecnie Polską rządzących. Jednak należy jednocześnie zauważyć umiarkowany charakter rezolucji europarlamentu; rezolucji dotyczącej konstytucyjnego kryzysu w Polsce. Albowiem w przyjętej rezolucji europarlament ogranicza się do opinii w sprawie kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jednakże instytucja ta nie odnosi się do innych decyzji podjętych przez obecną parlamentarną większość, na przykład do ustawy o policji (tzw. ustawie inwigilacyjnej) czy też do daleko idących, i w opinii wielu (zarówno w Polsce, jak i za granicą) kontrowersyjnych decyzji, w związku z personalnymi zmianami w mediach publicznych; zmianami dokonanymi przez obóz polityczny Jarosława Kaczyńskiego. W swej rezolucji z 13 kwietnia bieżącego roku europarlament ogranicza się de facto do powtórzenia zaleceń Komisji Weneckiej i do wezwania, aby zalecenia te zostały w Polsce wprowadzone w życie przez rządzących.
Oskarżenia przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości wobec swych politycznych oponentów, jakoby ci dopuścili się zdrady i doprowadzili do podjęcia przez instytucje Unii Europejskiej niekorzystnych dla Polski i obecnie nią rządzących decyzji są zdecydowanie przesadzone. Owe oskarżenia należy jedynie traktować w kategorii politycznej narracji, niepopartej merytorycznymi przesłankami, czy realnymi faktami; narracji stanowiącej kolejny etap w konfrontacji Platforma-PiS, czy konfrontacji obecnie rządzących w Rzeczpospolitej z ich politycznymi oponentami. Wszak warto pamiętać, że europosłowie i przedstawiciele obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego w przeszłości wielokrotnie skarżyli się w europarlamencie na ówcześnie rządzącą naszym krajem koalicję Platforma Obywatelska - Polskie Stronnictwo Ludowe. Obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, jako ówczesny europoseł, skarżył się przecież w europarlamencie (podczas sesji plenarnej PE) na - jego zdaniem – daleko idące nadużycia ówczesnych rządzących Polską i czynił to w momencie otwarcia polskiej prezydencji Unii Europejskiej.
Instytucje Unii Europejskiej bardzo uważnie obserwują rozwój politycznego, prawnego i konstytucyjnego kryzysu w naszym kraju, a przedstawiciele tych instytucji wyciągają wnioski i dochodzą do własnych konkluzji. Czy te wnioski są zawsze odpowiednie, czy poprawne, a te konkluzje uzasadnione, to już inny temat i osobne pytanie…
Twierdzenie, jakoby Platforma Obywatelska, czy jej przedstawiciele w instytucjach Unii Europejskiej byli w stanie w sposób rozstrzygający wpływać na decyzje europarlamentu lub Komisji Europejskiej, stanowi wielkie przecenienie politycznych możliwości i politycznej siły rażenia w Unii Europejskiej ugrupowania Grzegorza Schetyny. Instytucje Unii Europejskiej interesują się aktualnie Polską; interesują się naszym krajem bardzo poważnie. Trzeba mieć świadomość, że instytucje Unii Europejskiej, jak i większość ich politycznych, prawnych, czy urzędniczych przedstawicieli, naprawdę niepokoją się stanem „demokracji, praw człowieka i rządów prawa w Polsce”. Być może ich obawy są przesadzone, niewykluczone wręcz, że czasem obawy te są cokolwiek histeryczne, czy też wyrażane w histeryczny sposób. Jednak faktem jest, że obawy te są realne, zaś brnięcie w zaparte przez obóz polityczny Jarosława Kaczyńskiego w sprawie polskiego kryzysu Konstytucyjnego tylko pogłębia obawy unijnych polityków i urzędników, co do poziomu praworządności w Polsce i stosowania przez obecnie rządzących naszym krajem demokratycznych, jak również prawnych standardów europejskich. Owe standardy obowiązują, czy raczej powinny obowiązywać, na terenie całej Unii Europejskiej mocą wielu traktatów, których Polska również była sygnatariuszem. A przecież unijne instytucje mają być gwarantem obowiązywania tych standardów we wszystkich państwach członkowskich w UE. Dlatego też zainteresowanie unijnych instytucji politycznym, prawnym i konstytucyjnym kryzysem w Polsce jest naturalne; z pewnością nie ma ono nic wspólnego ze „zdradą” tego czy tamtego polityka; tego czy tamtego obozu politycznego.
Mamy obecnie do czynienia z próbą sił pomiędzy Parlamentem Europejskim i polskim rządem. Tę próbę sił przypieczętowała rezolucja europarlamentu w sprawie polskiego kryzysu konstytucyjnego. Z jednej strony największe europejskie ugrupowania, jak i najważniejsi przedstawiciele unijnych instytucji oczekują, że w Polsce kryzys konstytucyjny zakończy się jak najszybciej i, co warto podkreślić, jednocześnie oficjalnie przedstawiają (a być może nakazują) Polsce metodę; nakazują sposób w jaki polski kryzys konstytucyjny ma zostać rozwiązany. Z drugiej strony polski rząd nie rezygnuje ze swojej argumentacji; nie rezygnuje ze swojej narracji i ze swoich racji, a obóz polityczny Jarosława Kaczyńskiego w sprawie składu Trybunału Konstytucyjnego idzie w zaparte.
Która strona - europarlament czy rząd Beaty Szydło - wyjdzie wygrana, a która przegrana z próby sił europarlament versus rząd RP? Z tej próby sił żadna ze stron wygrana nie wyjdzie. Jeśli w szybkim tempie nie dojdzie do rozwiązania i do zażegnania tego sporu, owa próba sił, owe polityczne starcie wygeneruje samych przegranych.
Rezolucje europarlamentu nie mają mocy prawnej. Parlament Europejski nie ma żadnych instrumentów, aby wymusić wykonanie treści swych rezolucji na tych rządach, czy na tych państwach, których one dotyczą. A więc w przypadku zignorowania przez polskie władze rezolucji PE w sprawie kryzysu konstytucyjnego w naszym kraju, europarlament okaże się przegranym, ponieważ jego wiarygodność, jak również jego realna zdolność do egzekwowania swoich decyzji zostanie po raz kolejny zakwestionowana. Jednak jednocześnie przegrana okaże się polska strona.
Rezolucje europarlamentu nie mają mocy prawnej - to fakt. Mają one jednak moc wizerunkową. A więc negatywna dla Polski rezolucja europarlamentu powoduje, że marka Polski zwyczajnie traci na wiarygodności i - co z tym jest nieuchronnie związane - na wartości w Europie, na Zachodzie, po prostu - na świecie. Warto również rozważyć, czy niekorzystna dla Polski rezolucja europarlamentu nie wpłynie negatywnie na wartość polskiej waluty albo czy owa rezolucja nie wpłynie negatywnie na szeroko pojętą polską gospodarkę. Wszak rezolucja europarlamentu w sprawie konstytucyjnego kryzysu w Polsce stawia pod znakiem zapytania skuteczność, efektywność i wiarygodność polskiego państwa prawa. Mało wiarygodne, nieskuteczne, czy wręcz istniejące tylko teoretycznie państwo prawa, to grunt ryzykowny i z pewnością nieatrakcyjny dla tych, którzy już w Polsce zainwestowali, jak i dla tych, którzy w Polsce inwestują aktualnie, albo potencjalnie mogliby w Polsce w przyszłości zainwestować. Otwarta konfrontacja rządu RP z europarlamentem bez wątpienia będzie działała na inwestorów odstraszająco...
W krajach zachodniej Europy coraz częściej i coraz bardziej otwarcie toczy się debata nad tzw. „europejskim powrotem do źródeł“. Wielu zachodnioeuropejskich polityków (również tych, którzy reprezentują największe partie polityczne w państwach zachodniej Europy) chciałoby Unii Europejskiej ograniczającej się wyłącznie do członkostwa w niej państw należących do eurostrefy. Głos tych polityków w zachodniej Europie jest coraz bardziej słyszalny i coraz bardziej słuchany, zarówno przez obywateli, jak i przedstawicieli świata polityki i świata mediów (np. we Włoszech, we Francji, w Belgii, czy w Niemczech). Warto więc postawić pytanie: czy idąc na konfrontację z instytucjami Unii Europejskiej polski rząd i obecnie Polską rządzący nie realizują politycznego scenariuszu tych, którzy chcą Unii Europejskiej bez Polski?
Jak zakończyć próbę sił pomiędzy europarlamentem i polskim rządem? Należy sprawić, aby każda ze stron mogła z tej próby sił wyjść z twarzą. Jak tego dokonać? Poprzez znalezienie polsko-polskiego kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i jego składu. Porozumienie w sprawie zażegnania polskiego kryzysu konstytucyjnego i polityczny kompromis dotyczący składu osobowego Trybunału Konstytucyjnego, jak i tzw. „ustawy naprawczej“ autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, niekoniecznie muszą zostać zawarte zgodnie z zaleceniami czy metodą, o których mowa w wyżej omawianej rezolucji europarlamentu. Albowiem instytucjom Unii Europejskiej i ich przedstawicielom (w tym głównie ich najwyższym przedstawicielom) najbardziej (a być może przede wszystkim) zależy na tym, ażeby polski kryzys konstytucyjny zakończył się i żeby polski Trybunał Konstytucyjny mógł znowu skutecznie działać.
Po prostu zakończcie kryzys konstytucyjny i sprawcie, żeby nie było powodów do kwestionowania jakości polskiej demokracji, poziomu gwarancji dla praw człowieka w Rzeczpospolitej i efektywności polskiego państwa prawa. Taki komunikat wysyłają obecnie polskiemu rządowi instytucje Unii Europejskiej i ich przedstawiciele.
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.