zbigniewstefanik zbigniewstefanik
2221
BLOG

Nowa Platforma vs. stara Platforma. Jaka przyszłość czeka obóz antypisowski?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 21

    Platforma Obywatelska znajduje się w stanie kryzysu. W ostatnich miesiącach badania opinii publicznej nie dawały Platformie Obywatelskiej i jej liderom żadnych powodów do zadowolenia. Pomimo agresywnych politycznych kroków i kontrowersyjnych poczynań obozu politycznego tzw. „dobrej zmiany”, partii Grzegorza Schetyny nie udało się zahamować spadku poparcia społecznego dla Platformy (oczywiście, jeśli wierzyć sondażom; sondażom, które nie raz i nie dwa przecież - najdelikatniej to ujmując - udowodniły swą ograniczoną wiarygodność w odniesieniu do poparcia dla politycznych ugrupowań i w stosunku do rzeczywistych wyników wyborczych).

    Platforma Obywatelska Ewy Kopacz najpierw przegrała zeszłoroczne wybory prezydenckie, już to dla wielu stanowiło zaskoczenie. Następnie ugrupowanie Ewy Kopacz przegrało wybory parlamentarne, jednak warto zauważyć, że o ile Platforma premier Kopacz wybory parlamentarne faktycznie przegrała, to partia ta nie poniosła podczas tych wyborów całkowitej klęski politycznej. Wszak ówczesna partia rządząca, po ośmiu latach swych rządów, dostała głos jednej czwartej tych wyborców, którzy postanowili wziąć udział w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych. Porażka, a nie klęska - tak można podsumować wynik wyborczy Platformy Obywatelskiej; wynik uzyskany w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych. Albowiem, w przeciwieństwie do Sojuszu Lewicy Demokratycznej po czterech latach swych rządów, czy Akcji Wyborczej „Solidarność” również po jednej kadencji rządzenia Polską, Platforma po ośmiu latach swych rządów nie tylko nie została zatopiona, ale mogła ona jednak liczyć na poparcie co czwartego oddającego swój głos wyborczy w wyżej omawianych wyborach parlamentarnych.

    Platforma Obywatelska (jakkolwiekby nie interpretować jej zeszłorocznych wyników wyborczych) wyszła z wyborczego maratonu pokonana. Niegdyś partia Donalda Tuska, a później partia Ewy Kopacz, stała się partią Grzegorza Schetyny i to w sytuacji, gdzie ugrupowanie to było pokonane i rozdarte wewnętrznymi sporami o wewnątrzpartyjne wpływy i polityczny leadership w Platformie Obywatelskiej.

    Platforma, jako partia opozycyjna, prócz swych wewnętrznych problemów musiała również stawić czoła trudnej dla siebie sytuacji politycznej. Występując otwarcie przeciwko paraliżowi Trybunału Konstytucyjnego, partia Schetyny znalazła się w politycznej pułapce. Z jednej strony zagraniczni przedstawiciele Platformy, biorąc udział w europejskiej debacie o politycznej sytuacji w Polsce, starali się uzyskać wsparcie zachodnioeuropejskich polityków i instytucji Unii Europejskiej w walce o demokratyczne państwo prawa w Rzeczpospolitej. Jednak próbując uzyskać to poparcie, europosłowie i zagraniczni przedstawiciele Platformy starali się działać na tyle delikatnie, czy wręcz dyplomatycznie, aby Polsce nie zaszkodzić. Jednak występując na europejskim forum przeciwko tzw. „dobrej zmianie”, partia Grzegorza Schetyny musiała w kraju stawić czoła oskarżeniom, jakoby zdradziła Polskę i zabiegała o uwikłanie zagranicy w wewnętrzny polsko-polski konflikt.

    Pułapka w jakiej znalazła się Platforma Obywatelska spowodowała, że nie udało się partii Grzegorza Schetyny spełnić niczyich oczekiwań. Z jednej strony Platforma była oskarżana przez zwolenników tzw. „dobrej zmiany” o „targowicę”. Z kolei z drugiej strony, ugrupowanie Schetyny spotkało się z oskarżeniami przeciwników tzw. „dobrej zmiany” o zbyt mało energiczne działania za granicą na rzecz przywrócenia praworządności i państwa prawa w Polsce. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy tzw. „dobrej zmiany” stali się wobec Platformy krytyczni, co w dużej mierze tłumaczy kolejny spadek poparcia społecznego dla opozycyjnego, wobec obozu politycznego tzw. „dobrej zmiany”, ugrupowania Schetyny.

    Nowoczesna Ryszarda Petru. Polityczna młodsza siostra, czy też polityczny klon Platformy Obywatelskiej, zaczyna zabierać partii Grzegorza Schetyny jej działaczy i jej kadry. We Wrocławiu sześciu radnych Platformy Obywatelskiej postanowiło zmienić partyjny szyld i przyjąć logo ugrupowania Ryszarda Petru. Być może również w Sejmie znajdą się posłowie Platformy, którzy pójdą za przykładem wrocławskich radnych PO i z Klubu Parlamentarnego Platformy przeniosą się do Klubu Parlamentarnego Nowoczesnej. Co powoduje, że Nowoczesna zaczęła przejmować polityczny kapitał i terenowe struktury Platformy Obywatelskiej?

    Pokonana, wewnętrznie podzielona i znajdująca się w stanie wewnętrznego kryzysu Platforma Obywatelska Grzegorza Schetyny, zapewne jawi się niektórym jej działaczom, a być może wręcz niektórym jej liderom, jako ugrupowanie należące do politycznej przeszłości, jako ugrupowanie definitywnie passé. Nowoczesna Ryszarda Petru, polityczna młodsza siostra, polityczny klon Platformy, zdaje się więc być atrakcyjną alternatywą dla rozwoju swojej politycznej kariery i do kontynuowania politycznej działalności. Wszak Nowoczesna dopiero zaczyna, a Platforma… No właśnie. Co z Platformą? Co będzie z Platformą Obywatelską w przyszłości? Z pewnością obecny brak odpowiedzi na to pytanie skłania niektórych polityków do opuszczenia politycznego statku, który może zatonąć; z pewnością obecny brak odpowiedzi na to pytanie skłania niektórych polityków do zajęcia miejsca na politycznym statku, który dopiero wypływa z portu i na starcie łapie coraz więcej wiatru w żagle. Dodatkowo należy pamiętać, że Nowoczesna Ryszarda Petru, jako nowa formacja polityczna, jako ugrupowanie, które jeszcze Polską nie rządziło, będzie w naturalny sposób o wiele szybciej zdobywało poparcie społeczne, niż Platforma Obywatelska, która Polską osiem lat rządziła i podejmowała wiele politycznych decyzji; w tym decyzji do dzisiaj budzących w naszym kraju dyskusje, kontrowersje, a nierzadko wręcz oburzenie. Pierwszy przykład z brzegu: transfer środków z OFE do Zakłądu Ubezpieczeń Społecznych. Ta decyzja rządzącej wówczas Platformy Obywatelskiej i jej  rządu nadal pozostaje obiektem politycznej dysputy i społecznej niezgody…

    Nowoczesna w ofensywie, a Platforma Obywatelska w defensywie. Nowa Platforma naciera, a stara Platforma usiłuje obronić się i zachować swą osobową integralność. Nowoczesna Ryszarda Petru pnie się w górę na polskiej scenie politycznej, a partia Grzegorza Schetyny boryka się z wewnętrznymi problemami i przyjmuje na siebie główny impet ataków politycznego obozu tzw. „dobrej zmiany”. Wszak to Platforma Obywatelska jest przedstawiana przez obóz polityczny Jarosława Kaczyńskiego jako uosobienie wszelakiego zła i sprawczyni wszelakich nieszczęść i porażek, które spotkały Rzeczpospolitą i jej obywateli... To przecież Platformę Obywatelską Jarosław Kaczyński oskarża o wszelkie krzywdy. To przecież Platformę Obywatelską prezes PiS-u oskarża  o swoje krzywdy osobiste; te rzeczywiste, jak i te wyimaginowane również...

    Czy rywalizacja Nowoczesnej Ryszarda Petru z Platformą Obywatelską Grzegorza Schetyny osłabia polityczną opozycję wobec obozu politycznego tzw. „dobrej zmiany”? Raczej nie. Albowiem w tym momencie wybory prezydenckie, wybory parlamentarne i - jak wszystko na to wskazuje - wybory samorządowe zdają się być perspektywą odległą. Zresztą rzeczą zwyczajna jest, że obóz polityczny, który poniósł polityczną porażkę i utracił władzę, przechodzi przez okres turbulencji i wewnętrznych tarć. W przypadku Platformy Obywatelskiej właśnie z tym mamy do czynienia. Rzeczą tym bardziej zwyczajną jest to, że polityczne ugrupowanie, które może być postrzegane jako partia schyłkowa, staje się ugrupowaniem uznawanym przez swoich członków, działaczy i polityków za mniej atrakcyjne, niż polityczne ugrupowanie, które dopiero zaczyna i w którym walka o wpływy i rzeczywisty leadership dopiero, mówiąc kolokwialnie, rozkręca się na dobre. Tak więc polityczne transfery, z którymi mamy do czynienia pomiędzy Platformą i Nowoczesną, jak również polityczne transfery, z którymi być może będziemy mieli do czynienia pomiędzy tymi dwoma ugrupowaniami w przyszłości, nie powinny wywoływać zdziwienia, tym bardziej jakiegoś zaniepokojenia u komentatorów polskiej sceny politycznej.

    Należy również mieć na uwadze, iż obecnie jesteśmy świadkami przebudowy polskiej sceny politycznej. W tym momencie bipolaryzacja rodzimej przestrzeni politycznej zdaje się być nieaktualna. Na prawicy znajduje się tzw. Zjednoczona Prawica, która tak naprawdę jest sojuszem nie wszystkich partii prawicowych, ale tylko trzech ugrupowań politycznych. Po prawej stronie polskiej sceny politycznej znajduje się również inny prawicowy byt, czyli Ruch Pawła Kukiza. Ugrupowanie to walczy o swoje miejsce i o trwałe wpisanie się w polski pejzaż polityczny. Z kolei stwierdzenia o koalicji Jarosława Kaczyńskiego z Pawłem Kukizem, nie do końca znajdują pokrycie w faktach. Zdaje się bowiem, że Jarosławowi Kaczyńskiemu i Pawłowi Kukizowi coraz bardziej nie chodzi o to samo...

    W politycznym obozie antypisowskim Platforma Obywatelska traci, a być może już wręcz utraciła polityczny leadership. Z pewnością Grzegorz Schetyna nie jest i - jak wszystko na to wskazuje - nie będzie liderem antypisowskiej opozycji. Liderem szeroko pojętego antypisu nie będzie również były przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Historia polityczna naszego kraju (a przynajmniej ta najnowsza) uczy nas, że come back politycznego przywódcy najczęściej kończy się fiaskiem. Tak było w przypadku Leszka Millera. Tak było w przypadku Włodzimierza Cimoszewicza i Aleksandra Kwaśniewskiego. Jerzy Buzek również nie zdołał zbudować sobie pozycji politycznego lidera i to nawet po ukończeniu sprawowania mandatu, jako przewodniczącego europarlamentu. Zapewne Donald Tusk nie zdoła powrócić do polskiej polityki, jako jeden z jej głównych rozdających polityczne karty. Być może były premier będzie mógł uzyskać status politycznego patrona, czy jednego z politycznych patronów opozycji antypisowskiej. Jednak z całą pewnością Donald Tusk nie będzie w przyszłości przywódcą antypisowskiego obozu. Donald Tusk, jako jeden z dwóch biegunów polskiej sceny politycznej, jest już passé.

    Platforma Obywatelska już nie jest politycznym obozem antypisowskim, tylko jednym z członów tego obozu. Partia Grzegorza Schetyny aktualnie już nie rywalizuje z innymi ugrupowaniami o leadership na polskiej scenie politycznej, ale zabiega ona o leadership albo po prostu o istotne miejsce w szeroko pojętym politycznym obozie, sprzeciwiającym się tzw. „dobrej zmianie”.

    Antypisowska opozycja to już nie tylko Platforma Obywatelska, ale również Nowoczesna, Komitet Obrony Demokracji, Polskie Stronnictwo Ludowe, jak również lewicowe ugrupowania i lewicowi liderzy, którzy wypchnięci z polskiego parlamentu, poszukują miejsca dla siebie w nowej rzeczywistości politycznej, stworzonej na podstawie wyników zeszłorocznych wyborów parlamentarnych i przez nieszczęśliwą ordynację wyborczą. Rywalizacja i tarcia pomiędzy politykami i ugrupowaniami wchodzącymi w skład antypisowskiego obozu, który przecież nie jest monolitem, to zwyczajne zjawisko występujące w każdym obozie politycznym, który przechodzi przez okres budowy albo przez okres swojej odbudowy. Dekonstrukcja dla rekonstrukcji – oto, co możemy zaobserwować w szeregach antypisowskiej opozycji. Jednak zdaje się, że żadna z partii wchodzących w skład antypisowskiego obozu nie będzie mogła samodzielnie pokonać obozu politycznego tzw. „dobrej zmiany“. A więc polityczne przymierze będzie konieczne, jak również będzie niezbędne wybranie przywódcy (czy też grupy dwóch lub trzech przywódców) przyszłego antypisowskiego politycznego przymierza, kiedy już ono powstanie. Kto mógłby stać się przywódcą antypisowskiego obozu w przyszłości? W tym momencie nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Osobiście zakładam, że żaden z obecnych liderów szeroko pojętego antypisu nie będzie w stanie uzyskać politycznego leadershipu nad całą antypisowską opozycją. Albowiem warto zauważyć, iż obecny obóz antypisowski składa się zarówno z ugrupowań parlamentarnych, jak i pozaparlamentarnych; ów obóz składa się również z obywatelskiego ruchu, a w przyszłości z pewnością przyłączą się do niego stowarzyszenia i obywatelskie organizacje, być może nawet związki zawodowe. Wybranie jednego lidera będzie więc bardzo trudne; trudne, ale możliwe. Warto również rozważyć hipotezę zakładającą, iż przywódcą obozu antypisowskiego stanie się ktoś, kto obecnie jest mało znany, bądź w ogóle nie znany ze swojej politycznej działalności. Kto będzie przywódcą antypisowskiej opozycji w przyszłości? W tym momencie pytanie to pozostanie bez odpowiedzi.

    Czy dojdzie do przymierza antypisowskiej opozycji, a przynajmniej jej większej części? Z pewnością tak. Albowiem, jak pokazuje przykład tzw. Zjednoczenia Prawicy, tylko przymierze może zapewnić polityczne zwycięstwo, zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom tzw. „dobrej zmiany“. Przymierze tak, jednak jest to melodia przyszłości. A w tym momencie mamy (i przez dłuższy czas jeszcze będziemy mieli) do czynienia w szeregach antypisowskiego obozu z rywalizacją jej liderów i jej ugrupowań, i nie należy postrzegać owej rywalizacji jako czegoś nadzwyczajnego. Antypisowskie przymierze, jedna wyborcza lista, wspólni kandydaci - oto cel. Jak ten cel osiągnąć? Polityczna rywalizacja i polityczne tarcia to jeden z niemożliwych do uniknięcia etapów na drodze do zjednoczenia politycznych przeciwników tzw. „dobrej zmiany”.

 

* * *

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka