Zbyszek Zbyszek
406
BLOG

I cośmy zrobili z tymi wyborami? Błogosławieństwo i przekleństwo kartki wyborczej.

Zbyszek Zbyszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

Wybory demokratyczne to jedno z największych osiągnięć ludzkości. Jedno z najpiękniejszych. Czy jesteś krezusem czy pogardzanym żebrakiem, czy jesteś ateistą czy wyznającym państwową religię, czy jesteś silny, czy słaby, jesteś... obywatelem i dlatego właśnie - masz prawo. Masz prawo wybierać. Wybierać tych - którzy będą rządzić w twoim imieniu całym krajem. Ustalać prawo. Zarządzać wojskiem, kierować policją. Wypowiadać i kończyć wojny. To wszystko jest ci dane, w procesie wyborczym. To ustanawia twoją godność jako obywatela i człowieka. Ty decydujesz.

A jednak praktyka, obraz tego, co się dzieje, wcale nie jest taki różowy, optymistyczny i podniosły. Wydawać się może, że jest wręcz odwrotnie. To znaczy, że poprzez wybory ludzie nie mają na nic wpływu. Że w wyniku procesu wyborczego zamiast dochodzić do podniesienia i uwznioślenia ludzi, dochodzi do ich degradacji i poniżenia. Że zamiast być podmiotami ludzie stają się przedmiotami, zasobem żywym w rękach manipulantów. Że wybory zamiast być narzędziem władzy ludzi, stają się narzędziem władzy... nad ludźmi.

Zło, którego istotą jest wieczna chciwość, pragnienie kontroli i pochłaniania w efekcie wszystkiego, - można powiedzieć - zostanie bogiem, nie może przejść do porządku dziennego nad sytuacją, gdzie upodmiotowieni ludzie tworzyliby we wzajemnej współpracy - wspierające się nawzajem, przymnażające wolności i dobrobytu wszystkim - społeczeństwo. Stąd zło, upostaciowione w tych, co mają i pragną najwięcej, musi zanegować potencjalne skutki kartki wyborczej. Czyni to w dwojaki sposób.

Po pierwsze unieważniając sam przedmiot wyboru, bo ludzie polityki i rozmaitych instytucji, działają de facto wg kryterium własnej korzyści, a nie korzyści tych, których ponoć reprezentują, choć głoszą uporczywie coś odwrotnego. Upraszczając, ty - możesz wybierać, ale ci, których wybierasz mają innych panów, niż ciebie.

Po drugie zło atakuje w zajadły sposób samego wyborcę, samego człowieka. Proces podejmowania wyboru, a więc: myślenie, emocje, struktura osobowości, świadomość, to wszystko staje się przedmiotem nieustannej agresji. Samo człowieczeństwo staje się przedmiotem i celem ataku. Ludzie muszą zostać przerobieni na nawzajem żrące się, bezmyślne, oślepłe od pogardy, głupoty, stresu i lęku zombie. Czy we współczesnej rzeczywistości można znaleźć jakieś echa czy odpowiedniki wspomnianych procesów? Oto jest pytanie.


Człowiek celem?

Wraz z kartką wyborczą każdy naprawdę nabywa niesłychane prawo i możliwość. Oto wszystko zależy od tego, co zrobi, od tego, co sądzi, co myśli. I w tym samym momencie, wielcy, którzy dawniej rządzili za pomocą brutalnej siły, zrozumieli, że warunkiem ich władzy jest panowanie nad tym - co ludzie myślą. Samo myślenie człowieka, romantycznie można powiedzieć - serce, bo i o emocje tutaj chodzi, metafizycznie można powiedzieć - dusza, a psychologicznie - struktura osobowości szeregowego człowieka, stały się celem bezwzględnej, zajadłej, planowej wojny, ze strony najsilniejszych, przeciwko licznym słabszym.

To nie są puste słowa, ani zgadywanki. To zwykła doświadczana niemal co dzień rzeczywistość, którą deklarował już - siostrzeniec wynalazcy psychoanalizy Zygmunta Freuda - Edward Bernays. Bernays był niezwykle wpływową osobą swoich czasów. Zarówno w przestrzeni teorii jak i praktyki. Pisał on tak:

Świadome i inteligentne manipulowanie opiniami i postawami mas, jest istotnym elementem społeczeństwa demokratycznego. Ci, którzy potrafią sterować tym niewidocznym mechanizmem stanowią prawdziwą władzę rządzącą ludźmi.

Jesteśmy kierowani, nasze umysły są formowane, nasze preferencje kształtowane, to, o czym myślimy, jest nam podsuwane, głównie przez ludzi, o których nigdy nie słyszeliśmy.

Jeśli mamy żyć razem, bez wstrząsów i konfliktów, to musi się to odbywać właśnie we wspomniany wyżej sposób.
I jest to jasna deklaracja tego, co od czasów Bernaysa jest czynione ludziom. Wszystkie środki przekazu, wszystko, co do ludzi dociera. Wszystkie techniczne zmiany elementów życia, jak przeniesienia komunikacji ze sfery bezpośredniej do wirtualnej, kontrolowanej przez najsilniejszych. Zjawiska i procesy społeczne, takie jak destrukcja wzajemnych relacji, atomizacja i osamotnienie jednostek, zamieniające społeczeństwo w "razem w izolacji". To wszystko są elementy wojny, jaką przeciw myśleniu człowieka prowadzą potęgi tego świata.

Głównie z tego jednego powodu, z powodu kartki wyborczej pojawiającej się w dłoni człowieka raz na cztery lub inną liczbę lat. Z powodu wyborów, ten najbardziej fundamentalny, intymny, religijnie mówiąc "święty" wymiar człowieka stał się obiektem nieustannej presji i agresji. Samo człowieczeństwo, poczynając od Bernaysa, a kończąc na Harrarim, zostało zakwestionowane. Z powodu wyborów staliśmy się z a s o b e m, już nie w wymiarze fizycznym, gdy prowadzi się przymusowy pobór do armii i wysyła się ludzi na wojny, ale w wymiarze duchowym. I tę wojnę, póki co, my - szarzy ludzie, przegrywamy.


Kto naprawdę rządzi? - Oligarchia...?


image


"Ci, którzy decydują, nie są wybierani, a ci, którzy zostali wybrani, o niczym nie decydują"
- powiedział niemiecki polityk Horst Seehofer.


Czy mamy demokrację? Czy też święty graal współczesnej polityki to w istocie fałsz, powtarzany taką ilość razy, że zgodnie z deklaracją Goebelsa, stał się w świadomości ludzi niepodważalną prawdą?

Przede wszystkim wypada zauważyć, że ustrojem politycznym współczesnych państw cywilizacji zachodniej, oraz tych, co się na niej wzorują,  - - n i e -- j e s t -- d e m o k r a c j a. Te państwa nigdy nie miały być demokracjami. Było to expressis verbis celem twórców pierwszego nowoczesnego państwa demokratycznego, a więc USA. Ojcowie założyciele, zastanawiali się, co zrobić, aby Stany Zjednoczone nie stały się demokracją właśnie. Stąd rozmaite mechanizmy, rola konstytucji, władza ludu, ale przedstawicielska, stąd dążenie do tego, aby większość nie mogła ot tak, rządzić. Bo to groźne. Bo musimy temu zapobiec.

Współczesne państwa nie są bynajmniej demokracjami, są r e p u b l i k a m i. Jest to wyrażane wprost w ich nazwach. Mamy do czynienia z Bundesrepublik , z République française, z - to w angielskiej wersji Republic of Poland.

Ale to w deklaracjach. Tymczasem jaki ustrój polityczny faktycznie istnieje w nowoczesnych państwach zachodu?

Naukową odpowiedź na to pytanie udzieliło dwóch amerykańskich profesorów. Dokonali oni zestawienia preferencji różnych grup ludzi, na różnych poziomach z decyzjami politycznymi podejmowanymi przez władze. Okazało się, że te decyzje i kierunki polityczne tylko w ok 30% zgadzają się z preferencjami większości obywateli. W większości przypadków preferencje ogółu społeczeństwa nie znajdują przełożenia na to, jak biegnie polityka, jakie prawa są ustalane, jak kształtowane jest życie.

Zatem czyje preferencje decydują? Okazało się, że wśród rozmaitych grup społecznych branych pod uwagę wyróżnia się jedna, której preferencje w 95% znajdują odbicie w prowadzonej polityce, to wąska grupa, można powiedzieć grupka, ludzi... najbogatszych. Co więcej, owe 30% zgodności decyzji politycznych z preferencjami większości zachodzi tylko wtedy, gdy są one jednocześnie zgodne z preferencjami tego wąskiego zastępu plutokratów. A jak się nazywa ustrój polityczny, gdzie wąska grupka najbogatszych rządzi państwem? Tak - to oligarchia. I to właśnie ustalili i udowodnili ponad wszelką wątpliwość dwaj profesorowie z USA. Sformułowali to tak:

„Podczas gdy preferencje elit ekonomicznych i zorganizowanych grup interesu wpływają na rozstrzygnięcia polityczne, preferencje przeciętnych Amerykanów wydają się mieć na nie wpływ minimalny, bliski zeru.

Już widzisz, jaka to "demokracja"?

Ale istnieje dla ludzi to, co jest w ich świadomości, a w ich świadomości jest to, co jest na kolorowych ekranach, a nad tym panują niewidoczni dla nas, bo na tych ekranach ich nie ma, władcy. Stąd ta oczywistość, że państwa to oligarchie, dla ludzi -- n i e --  i s t n i e j e. Stąd brniemy dalej, epatując się tym, że oligarchowie są na Ukrainie, a na zachodzie, to "demokracja". Oni, oni... oni to w ogóle są filnatropami, zamiast być oligarchami. Naprawdę. Zakładają organizacje "dobroczynne". Jeden z bardziej znanych oddał takiej organizacji cały swój majątek. Czy to nie jest przykład poświęcenia dla ludzkości? Nie. Jest odwrotnie, jest to wyraz dążenia do kontroli, do panowania nad ludzkością. To jest mega oligarchia i lepiej, żeby to do nas dotarło, zanim stracimy resztę wolności albo swoje życie w następnym medialno-politycznym zamęcie.

Plutokratyczno - oligarchiczna władza stara się, oprócz skutecznego przekupienia osób na stanowiskach, wpłynąć na psychikę ludzi, na ich myślenie, postawy, strukturę osobowości. Dzieje się to na 5 sposobów, można powiedzieć, że jest 5 "kierunków natarcia", zmierzającego do degradacji człowieka, do uczynienia go niezdolnym de skutecznych reakcji.

Kierunki natarcia - #1 relacje społeczne.

W stanie samoistnym ludzie tworzą społeczności, w szerszej panoramie - społeczeństwa. Jest to proces naturalny, organiczny, oddolny. Zaczyna się on od "ja <-> ty". W najbardziej pierwotnej formie od kobieta - mężczyzna. To tam następuje pierwotne się przenikanie, pierwotne "uwspólnianie" osób, pierwsze tworzenie społecznej całości z odrębnych jednostek. Normalne małżeństwo, para, związek opiera się na podstawowej przesłance oddzielności od tego, co na zewnątrz i wynikającej z tego wzajemnej solidarności osób. Pojawia się "My", wśród - oni. Ten typ relacji "my" ulega jeszcze wzmocnieniu, gdy rodzą się dzieci. Wtedy rodzina to jest "my". W "my", każdy może liczyć na każdego. W "my" niedopuszczalne jest chamstwo, egoizm, działanie na szkodę reszty i nawet jeśli się zdarzają, a w życiu wszystko się zdarza, to są piętnowane, eliminowane w praktyce i z zasady.

Potem tworzą się szersze poziomy "my", My Polacy, dla których tamci są niemotami, "Niemcami". My Japończycy, Brytyjczycy, może nawet my - ludzie zachodu czy jak dawniej - my chrześcijanie.

Ten proces oddolnego tworzenia struktur relacji międzyludzkich jest w nas wpisany. Dzięki tym strukturom udawało nam się przeżyć a ludzkości rozwijać. Masz oparcie w swojej rodzinie, takie, jakiego nie masz nigdzie indziej, w swoim małżonku, który zawsze i bez względu na wszystko stanie przy tobie, w swojej żonie, w swoich rodzicach, w swoich dzieciach, w swoich sąsiadach, którzy nie dadzą ci zginąć, a gdy dom ci się spali, to przyjdą i dadzą swoją pracę i czas, by ci go pomóc odbudować, w swoich rodakach, którzy ci dadzą schronienie, gdy go będziesz potrzebował, wsparcie, gdy znajdziesz się w potrzebie.

Owo "My" stało się pierwszym celem agresji grupki opętanych chciwością plutokratów. "My" należało zniszczyć. Należało zdewastować i unieważnić solidarność międzyludzką i zaczęto od relacji kobieta - mężczyzna, promując chory feminizm. Zaczęto od zakwestionowania "my" na rzecz ja, albo zakwestionowania "my" na rzecz "my" zniekształconego, karykaturalnego.

W rodzinie nie ma współzawodnictwa. W większych grupach naturalnych, takie elementy występują, ale są one ujęte w ramy. W społeczeństwie "otwartym" i "liberalnym", nie ma żadnego "my", jest zbiorowisko oddzielnych "ja" bezwzględnie dążących do własnej, osobistej korzyści. Facet chce po prostu wykorzystywać kobiety. Kobieta chce po prostu wykorzystywać faceta. Dzieci po prostu chcą użyć rodziców. Rodzice, w tym ci potencjalni, postrzegają dzieci albo jako opresję, gdy ich nie chcą, albo jako środek zaspokajania swoich potrzeb. Policjant, zamiast dbać o ludzi, zaczyna dbać wyłącznie o siebie, podobnie lekarz i lekarka. Polityk? Nie żartujmy - każdy dba o siebie, innych należy po prostu odpowiednio oszukać, by dbanie o siebie było jak najbardziej efektywne.

Człowiek odnajdywać ma teraz oparcie w sobie, w literaturze sukcesu, w pogadankach guru od samorozwoju, doskonalenia i jak być szczęśliwym samemu. Miley śpiewa, że kupuje sobie samej kwiaty i gada ze sobą godzinami. Guru od feministycznego chrześcijaństwa prawi rozpalonym wyznawczyniom: "Prawdziwy feminizm to jest, gdy kobieta stoi i mówi: „Jesteś mi do niczego nie potrzebny”.. Do niedawna odbierano prawo opieki rodzicom nad dziećmi, które otumanione przez speców, uznawały, że coś nie tak z ich płcią. Rodzicom zaś stworzono możliwość aborcji, także po urodzeniu się dziecka, co technicznie już nazywa się eutanazją. Człowiek człowiekowi agresorem w służbie zaspokajania własnego dążenia do korzyści, człowiek człowiekowi kłamcą jeśli tego trzeba, by zarobić kolejne złote, dolary, miliony, pie***liony.

Jako antidotum dla chorego liberalizmu anihilującego naturalne "my", przedstawiane jest "my-zdeformowane", "my-karykaturalne". My-sztuczne. Osamotnionym i wyobcowanym z "my" ludziom proponuje się nowe "zdeformowane-my". W tym nowym "my" drugą stroną relacji, miejscem gdzie człowiek lokuje swoje emocje, uwagę, zasoby energii, nie jest drugie "ja", inny człowiek, z którym wchodzi się w relację bliskości. Jest nim coś na zewnątrz. To wódz! To partia! To idea! Święta i konieczna. To może być... religia, taka, gdy relacja między ludźmi nie jest najważniejsza, ale najważniejsze jest wyznanie, poglądy i przestrzeganie.

Potwornym wyrazem tworzenia się tego "fałszywego-my", były wszystkie systemy totalitarne. Świat ścieliły miliony trupów nie tylko wskutek chciwości króla Belgii czy innych kolonizatorów, działo się to wskutek fałszywego-my, jakie ludzie współtworzyli, wokół jednostek, światopoglądów, idei. Działo się tak, bo wtedy - drugi człowiek dla mnie nie istnieje. Jesteśmy razem wyłącznie wtedy, gdy ten drugi wyznaje poglądy, które ja przyjąłem. W przeciwnym razie jesteśmy znacznie więcej niż obcy. Stajemy się wrogami. Bo on godzi w to, co dla mnie najświętsze. W moją relację "my", z wodzem, z partią, z poglądem.

Ta zdeformowana, ale istniejąca, relacja staje się dla "ja" fundamentem istnienia, bez tego "zdeformowanego-my", "ja" jest fundamentalnie zagrożone. Efekt? Wzajemna agresja. Brak hamulców wobec tych, co poza "fałszywym-my". Odpowiednio pokierowany, prowadzi do rozkładu życia społecznego, a w przypadkach szczególnych do ludbójstwa, bo ci inni, to już nie ludzie, to zagrożenie. Tak na marginesie, jak nazwać spowodowanie masowej liczby śmierci ludzi, za pomocą przepisów, policji i procedur medycznych?

Kierunki natarcia - #2 - feminizacja i infantylizm.

Mężczyźni preferują walkę, konflikt, rywalizację i starcie. Kobiety preferują bezpieczeństwo, troskę, unikanie otwartego konfliktu, równość. Mężczyźni wykazują tendencję do abstrahowania, do myślenia racjonalnego. Kobiety częściej kierują się odruchami emocji, w miejsce chłodnych kalkulacji. Oligarchom potrzebne są kobiety, mężczyźni - od zawsze - są dla nich zagrożeniem.

Być może z tym właśnie związana jest fala niesłychanej feminizacji, a nawet pewnej formy agresji wobec mężczyzn. Nie możesz się kierować zasadami. O nie. To męskie. Musisz się kierować impulsami. Jesteś tego warta, o przepraszam, warty! Jakie emocje budzi w tobie ten polityk? "Czujesz to?" Co czujesz, gdy ktoś poddaje w wątpliwość...? No, już tam wiesz co i kogo.

F e m i n i z a c j a  społeczeństw i ludzi jest procesem indukowanym i sterowanym. Z grubsza opiera się na zastępowaniu postaw normatywnych, woluntarystycznymi, oparcia decyzji na myśłeniu, podejmowaniem ich w odpowiedzi na emocjonalne odruchy, szukania przygody, szukaniem bezpieczeństwa, aktywności na zewnątrz, pasywnością na zewnątrz, ujęcia w ramy własnych zachowań, brakiem hamulców jeśli "uczucie" tak mówi.

Kobiecy sposób reagowania i funkcjonowania jest skarbem ludzkości. Bez niego by nas nie było. Jednak zastąpienie nim postawy męskiej, feminizacja społeczeństw i myślenia ludzi, jest ich obezwładnianiem wobec przeniewierczej władzy plutokratycznej oligarchii. Dlatego męskość jest i będzie sekowana. Przez media, przez religię, przez edukację. Dlatego wszystko uległo zachwianiu i mężczyzna stał się przedmiotem szyderstwa i pogardy, na co jest szczególnie wrażliwy, bo z natury rzeczy, szukał uznania, szczególnie w oczach kobiety.

Mężczyzna zasługiwał, kobieta obdarzała. Teraz. Teraz pomiędzy tę dwójkę wlazł plutokratyczny behemot, który zajmuje się niszczeniem relacji i feminizacją mężczyzn. Ktoś powie, że równolegle trwa maskulinizacja kobiet. Otóż nie. Trwa ich deformacja. Eskalacja agresji i przemocy, egoizmu i samolubstwa ze strony części pań, to jest krzywe zwierciadło męskości, to nie jest męstwo, to jest kundelstwo, to są negatywy wyjęte z kontekstu, nie stanowiące w istocie męskości, nie będące więc zagrożeniem, dla plutokratycznej elity sterującej biegiem zdarzeń.

Drugim po feminizacji procesem rozbijającym zdolność społeczności do reagowania i podejmowania działań, jest indukowanie w ludziach  i n f a n t y l i z m u . Łomatko, zobacz, co się stało! O! Jaka fajna zabawka! Chodzi o to, żeby się bawić, i bawić, i bawić. Życie jest po to, żeby się bawić! Daj spokój z życiem i śmiercią, to mnie przeraża i / albo nudzi. Ja chcę swoje zabawki, seks, partię polityczną, nowy mikser, operację plastyczną, grę. O Boże - "wszyscy zginiemy" - powiedzieli w telewizji.

Dziecko wie - że nie wie. Dlatego o wszystko pyta dorosłych. Tak samo współczesny człowiek, ma być świadomy, że jest "dzieckiem" i ma pytać "dorosłych". Dorosły Antoni Fauci, wyjaśni mu, że jak sobie da wstrzyknąć, bezpieczny i skuteczny zastrzyk, że ten zastrzyk nazywa się "szczepionką",  to bum - wirus stanie. I będzie człowiek bezpieczny. Dziecko potrzebuje bezpieczeństwa - prawda? - pyta rodzic w osobie Antoniego Fauciego, premiera, prezydenta, ministra, szefa HWCO, to znaczy WHO.

Dziecko nie zawraca sobie głowy poważnymi sprawami, bo to nie jego rzeczy i wie, że jest niemądre, że to go przerasta. Ono chce tylko mieć sucho w pupę i zabawki na wyciągnięcie ręki. Model dziecka jest drugim głównym modelem osobowości dla współczesnego człowieka. Odpowiednio i skutecznie wdrażanym, bo masy ludzi dziecinnieją, także w tej agresywnej i szkaradnej formie, gdy za "zabrałeś mi moją zabawkę", w postaci partii lub poglądu, potrafią wykazywać się okrucieństwem.


Kierunki natarcia - #3 - rozbicie zdolności skupienia uwagi

Rzeczywistość jest - skomplikowana. Nie da się wyprodukować czołgu, zbudować mostu, przewidzieć zaćmienia Słońca, reakcji organizmu na warunki, bez łączenia w całość wielu obserwacji i tworzenia długich ciągów logicznego wnioskowania. Nie da się skutecznie zmieniać rzeczywistości bez jej poznania. Musisz - skupić uwagę. Inaczej poznasz tylko fragmenty, a to za mało. W ogóle proces ludzkiego poznania i rozumienia, a w ślad za tym proces przekształcania rzeczywistości zarówno ludzkiej jak i fizycznej, jest wprost zależny od zdolności rozumienia tej rzeczywistości, w jej rozmaitych aspektach, w jej złożonych  powiązaniach.

Jak nie potrafisz skupić uwagi, to po prostu znasz tylko bezpośrednie, najbliższe swoje otoczenie, mentalne, informacyjne, czasowe, strukturalne. Nie masz pojęcia gdzie jesteś tak naprawdę, tak w szerszym kontekście, wymiarze planie. Nie wiesz dokąd zmierzasz. Zmierzasz bowiem tylko do jutro. Do najbliższych wyborów. Do najbliższego meczu. Do najbliższej przyjemności lub wkurwu. Lub do najbliższego bólu jeśli już. Tylko tyle.

Profesor Neil Postman w latach 80 stawiał sprawę jasno. Nie da się przedstawić ani zrozumieć jakiejkolwiek kwestii społecznej czy politycznej w kilka minut, a tym bardziej w kilkadziesiąt sekund, a jednak - tyle zazwyczaj mają politycy na odpowiedź, gdy zadawane są im pytania w mediach, w które wpatrzone są miliony ludzi. - Jeśli ja będę publikował całostronnicowe teksty, z wyjaśnieniem politycznych kwestii, o które walczę, a ty będziesz emitował 30 sekundowe polityczne wideo-clipy w telewizji, to ja przegram, a ty wygrasz - mówił Postman.

Jak długo, bez wysiłku potrafisz skupić uwagę? Jak długi tekst czytać? Jak długiego materiału słuchać, bez chęci przełączenia, kliknięcia, zmiany? Ile jednostkowych informacji "widzisz"/"przetwarzasz"/"pochłaniasz dziennie? "Płycizny" - nosi tytuł książka Nicholasa Carra, w której mówi on o tym, że ceną za ilość jest jakość. Że sprzedaliśmy zdolność do głębszego rozumienia spraw, w zamian za "rozrywkę" i przyjemność z drażnienia zmysłów ciągnącym się strumieniem fragmentów informacji.

Z powodu rozbicia uwagi, żyjemy w strzępach rzeczywistości. W paru aktualnych dniach. W kilku aktualnie nam wtłaczanych i rzucanych przed oczy sprawach. Wszystko inne nie istnieje w naszej świadomości, zawalonej tsunami produkowanych przekazów, zawsze nowych, zawsze świeżych, zawsze jaskrawych, przyciągających wzrok, konsumujących uwagę, by za chwilę popchnąć ją dalej, przez kolejne reklamy, stymulacje i podniety, w niekończący się strumień fejsbooka, ekranu, może słuchawek, w którym nie widzimy i nie dostrzegamy już niczego, poza "chwilowym", w którym straciliśmy, za własną zgodą, zdolność rozumienia czegokolwiek, w którym staliśmy się emocjonalnymi reakcjami na bodźce, których koniec końców nie wybieramy, bo nie mamy już na to siły.


Kierunki natarcia - #4 - wzajemna agresja

Naturalne mechanizmy, procesy i funkcjonowanie, związane są z odczuwalnym poziomem równowagi, tego, że wszystko jest jakoś tak na swoim miejscu. Że wiemy, gdzie idziemy i że idziemy. Zniszczenie pewnych aspektów funkcjonowania człowieka, to znaczy zniszczenie relacji i relacyjności, wzajemnego uzupełniania się perspektywy męskiej i żeńskiej, infantylizacja i zniszczenie zdolności rozumienia rzeczywistości, wywołują ból.

Ten ból nie jest natury fizycznej, do pewnego stopnia jest nawet nieświadomy, bo świadomi jesteśmy już tak naprawdę bardzo wąskiego wycinku rzeczywistości. Ale ten ból jest głęboko przez ludzi odczuwany. Dysonans poznawczy, wiedza i odczucie, że nie rozumie się rzeczywistości, że "nie wie się tak naprawdę, gdzie się jest", poczucie, że życie nie przebiega sensownie, a w zasadzie brak sensu, który daje poczucie spokoju. To wszystko generuje wewnętrzne cierpienie, dla którego powodem musi być coś lub ktoś - na zewnątrz. I tu ludzie zaczynają wyrażać agresję.

Dawniej nie było to takie proste i łatwe, gdyż wyrażenie agresji w relacjach bezpośrednich niesie ze sobą niebezpieczeństwo zaliczenia "dzwona", na skutek bezpośredniej reakcji tego, przeciw któremu nasza agresja jest skierowana. Ten "dzwon" to oczywiście może być natychmiastowa przemoc fizyczna, to dawniej i wśród mężczyzn. Ale to może być cała gama innych zachowań, mogących przynieść agresorowi realny uszczerbek i dotkliwe szkody.

Dzięki internetowi, wyrażanie agresji wreszcie wypłynęło na szerokie wody. Obolali wskutek destrukcyjnych i degeneracyjnych procesów ludzie, nie mają już zahamowań i/bo są wolni konsekwencji, przy wyrażaniu własnego negatywizmu w kierunku innych. Co więcej, ów negatywizm i agresja, działa kojąco na ich układ psychiczny. No, wreszcie jestem facetem, bo mu d****liłem swoimi słowami. Ale jestem męski - myśli sobie biedny człowiek, który męskość dawno postradał, ale teraz odnajduje jej substytut w postaci załatwiania się na ekran swoim negatywizmem i pogardą.

Nieprzypadkowo proces przemiany dobra w zło Tolkien w swojej epopei pokazał na przykładzie tego, co robił Saruman. Dręczył on Elfy tak długo aż stawały się Orkami. Zło ma jeden cel, multiplikację. To mechanizm pozaludzki w ludziach znajdujący odbicie i realizację. Zło nie chce unicestwić człowieka fizycznie, ono chce go unicestwić duchowo, zmienić, w kolejnego propagatora zła. Dlatego agresja i chamstwo, rodzi agresję i chamstwo. Dlatego zachodzi proces multiplikacji negatywizmu, wystarczy stworzyć odpowiednie warunki, zachęcić, postymulować, żeby ludzie pierwotnie prawi i dobrzy dostrzegli, że ich  prawość i dobroć jest na ch** i daje im "wyłącznie" agresywne zachowania ze strony prymitywów. Wtedy łatwo o zgorzknienie i decyzję, żeby odpłacić pięnym za nadobne. I postawy negatywne i agresywne zaczynają dominować, co do reszty niszczy "my", co do końca niszczy wsparcie, jakie "my" dawało "ja", co ostatecznie prowadzi do osamotnienia w tłumie jednostek, w obliczu plutokratycznego behemota, skrywającego się za miliardem ekranów wpatrzonych w twoją, moją psychikę i duszę. Sprawiaj innym ból, aż w końcu, ktoś odpowie sprawianiem bólu tobie, wtedy ten inny zrozumie, że sprawianie bólu jest naturalne, wtedy ty, będziesz normalny. Sprawiaj innym ból. Przepie....j się bez hamulców i granic. Tak będziesz mocny. Tak dowiedziesz samemu sobie i wszystkim innym, że jesteś kimś. Tak "twoje" będzie na wierzchu i do diabła ze wszystkimi innymi!


Kierunki natarcia - #5 - rozstanie z rzeczywistością

Informatyk, który zapłacił braciom Winklevoss dziesiątki milionów dolarów odszkodowania za to, że "zakosił" im projekt, który potem zyskał nazwę fejsbuk, nazwał swoją firmę - "Meta" i dąży do przeniesienia ludzi do meta-rzeczywistości. Tam będzie atrakcyjniej, lepiej. Tam ludzie będą żyć, nawiązywać znajomości, odbywać może sex, pracować, oglądać. Taki trochę zgrubny ale jednak matrix, z gumowatą twarzą boga, właściciela, który firmuje i uruchamia całe przedsięwzięcie.

Nie możemy po prostu przyjąć pewnych rzeczy do świadomości. To nieprawda, że 200 tysięcy ludzi rządzący, przy współpracy lekarzy i policji, wysłali do piachu. To nie może być prawda. Nie ważne, czy to miało miejsce czy nie. To nie mogło mieć miejsca, bo wtedy świat, byłby tak potworny, że nie moglibyśmy w nim żyć. Więc tego typu ewentualności, sytuacje,  realności lub informacje umysł wyprze ze swojej świadomości. One - nie mogą być. Nie może być, że..., że co właściwie? Że w Nowym Jorku, zaminowano potajemnie i wysadzono w świetle dnia, na oczach milionów lub miliardów ludzi, wieżowiec WTC7, twierdząc, że się zawalił od pożaru w biurach? Oczywiście te z numerem 1 i 2, też nie mogły się zawalić wskutek wysadzenia. Po prostu - nawet nie ważne czy tak było, czy nie - to nie mogło się wydarzyć, bo wtedy, świat byłby okropny, bo wtedy wszyscy bylibyśmy w czarnej ****e, w sytuacji, w której strach żyć.

Dlatego ludzie wybierają wersję rzeczywistości zdatnej do życia, takiej - do przyjęcia. Dlatego im większy przekręt i bardziej nie do pomyślenia, tym łatwiejszy do obrony. Przecież to nie jest tak, że cały czas, "naukowcy", pracują nad biologiczną bronią masowego rażenia, zdolną zabijać ludzi, zaś owocem tych prac był groźny indywidualnie, ale niegroźny społecznie sztuczny wirus przez nich stworzony. To nie jest tak, że rządzą nami psychopaci, sterujący jak marionetkami, politykami i instytucjami, które stwarzają nam pozór normalności lub wolności, a w rzeczywistości jest odwrotnie.

Ale oderwanie od rzeczywistości na zasadzie odrzucenia traumy lub zaoferowania wirtualnej satysfakcji to tylko początek. To musi być tak, że człowiek widzi czarne i mówi, ale i myśli - białe. To dopiero oznacza zostanie bogiem ludzi. Tak jak tłumaczył to torturowanemu Winstonowi partyjny dygnitarz O'Brien w książce Orwella "1984" - "Gdy uwierzysz, naprawdę uwierzysz, a więc zobaczysz, że mogę chodzić po ścianach i suficie, to wtedy będę dla ciebie wszechmocny". Chodzi ostatecznie właśnie o to, o zastąpienie świadectwa zmysłów, przez przekaz informacyjny z zewnątrz. Gdy ludzi się do tego skłoni, zostanie się ich bogiem.

Pytanie czy ludzie zrezygnują, ze świadectwa własnych zmysłów, z głosu własnego rozumu, na rzecz dowolnej, przedstawionej im rzeczywistości. Ale to się właśnie dzieje na naszych oczach. Kobieta jest mężczyzną, a mężczyzna jest mistrzem pływania kobiet w imperium tego świata. Mężczyźni wchodzą do damskich przebieralni, gwałcą kobiety w więzieniach, bo uważani są za kobiety. Niemal wszyscy młodzi ludzie w postępowych miasteczkach akademickich zachodu, na pytanie czy facet jest kobietą, odpowiadają, że jest, jeśli się za kobietę uważa. Ale na pytanie "Co to, kim, jest kobieta?" odpowiadają, stosując pustą "logikę kołową", bo realność uległa utracie i została zastąpiona przez wtłaczaną z zewnątrz fikcję.

Dostępna w zmysłach rzeczywistość oraz własne logiczne wnioskowanie przestały być źródłem poznawanej rzeczywistości. Ich miejsce zajęły tworzone przez specjalistów przekazy na temat rzeczywistości. Prezydent Stanów, który zamienił Libię z kraju mlekiem i miodem płynącego w kraj ociekający krwią i śmiercią, z kraju, do którego przyjeżdżali ludzie, choćby pracować, w kraj z którego pochodzą terroryści i fale nachodźców płynące niemieckimi też statkami do Europy, został laureatem pokojowej nagrody Nobla. Serio. Człowiek pokoju. Zostanie sługami narodu ukraińskiego, niszczenie własnego przemysłu energetycznego jest - wstawaniem z kolan. Straszliwe klęski są zwycięstwami, moralnymi. Oligarchia jest demokracją. Pranie mózgów jest informowaniem. Złośliwe manipulowanie jest stwarzaniem możliwości wymiany informacji. Postulat pozbawienia ludzi wszelkiej własności, jest dla ich dobra. Pracę nad sztucznymi, śmiertelnymi dla ludzi wirusami, podejmuje się w celu ochrony tych ludzi. Pie***leniu nie ma końca. Żyjemy w fikcyjnej, podstawionej rzeczywistości, w której kolorowe plakaty, uśmiechają się do nas twarzami tych, co chcą o nas "zadbać". Rzeczywistość rzeczywista, da dana w zmysłach i racjonalnym poznaniu, została w dużym stopniu unicestwiona. Bogowie tworzą nowy świat.

Podsumowanie:

Kartka wyborcza jest błogosławieństwem i stała się przekleństwem ludzkości. Wywołała bowiem agresję przeciw samemu rdzeniowi tego, czym człowieczeństwo jest, przeciw poczytalności ludzi, przeciw ich naturalnym relacjom i sposobowi istnienia jako "my", przeciw ich zdolności rozumienia rzeczywistości, nie mówiąc o relacji do spraw transcendentnych.

Wybory są wielkim świętem ludzi. Bo każdy, bez względu na swoje uwarunkowania może, decydować. A jednak ten wybór w efekcie o niczym nie decyduje, bo jego zakres jest ustawiony, bo wybierane możliwości pozostają całkowicie pod kontrolą tych, których nie wybieramy.

Wybory są wspaniałym lustrem, w którym możemy zobaczyć siebie i świat, i rzeczywistość taką jaka ona jest. Nie wszystko skarlało, bo nie wszystko - jak to myślą psychopaci władający zza kurtyny światem, jest z nas, ze znanego, z materialnego podłoża. Ludzie mają to do siebie, że przez nich przeziera jeszcze coś więcej. Owocami tego "przezierania" są prawda, miłość, niezłomność, szlachetność, przyjaźń, mądrość. Ludzie, niektórzy być może, zawsze zapatrzeni byli w coś, poza horyzontem. Psychopaci chcą przygiąć nasz wzrok do ziemi, wchłonąć wszystko, co horyzont zawiera. Taka panorama. Wielkie zadania, przed każdym pojedynczym człowiekiem. W moich, twoich, małych wyborach, zachowaniach, decyzjach, waży się dosłownie wszystko, cały dramat wszechświata.

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo