Zbyszek Zbyszek
560
BLOG

Kto będzie zbawiony czyli o szamanach

Zbyszek Zbyszek Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

image

Bardzo dobry, choć może nazbyt literacki - ale to kwestia gustu - tekst napisał bloger Bazyli1969. Krytykuje w nim inicjatywę papieża Franciszka, zwołania synodu, na którym może dojść do szeregu zmian w Kościele. Warto cały tekst przeczytać. Oto krótkie uwagi do Autora i ewentualnych czytelników tamtego tekstu:

1. Czy można się modlić z innowiercami?

Święty Jan Paweł II zainicjował i prowadził w Asyżu modlitwy o pokój na świecie "razem z przedstawicielami prawosławia, protestantyzmu oraz religii niechrześcijańskich: islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, konfucjanizmu, afrykańskiego animizmu, religii sikhów, religii Indian i innych".  https://www.gosc.pl/doc/988533.Pociag-do-Asyzu

Proszę odpowiedzieć - i jest to pytanie dość poważne - do kogo modlili się ci przedstawiciele islamu, judaizmu, buddyzmu, hinduizmu, konfucjanizmu, afrykańskiego animizmu i religii Indian? Do tego samego Boga, co katolicy? Czy stosować tu należy słowa z listu św. Pawła do Koryntian? "Lecz po cóż to mówię? Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu14. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami." (Kor 10,19-20)

Jeśli modlą się do tego samego Boga, co my, to mogą być zbawieni, bo mają - choćby nie doskonały kontakt - z naszym Bogiem. Jeśli nie - to co to właściwie było, ta wspólna modlitwa? Do kogo kierowali innowiercy swoje modlitwy? Komu oni składają ofiary? A święty Jan Paweł II wzywał ich do Asyżu i tam modlili się razem - owszem chyba nie bezpośrednio w jednym pomieszczeniu - o pokój.  Więc jak oceniać, z punktu widzenia swojej wiary, tę praktykę zainicjowaną i realizowaną przez świętego Papieża?

2. Stanowisko Kościoła Katolickiego w sprawie zbawienia

Pierwotne stanowisko Kościoła Katolickiego było takie, że "Poza kościołem nie ma zbawienia". Koniec kropka. Ekskomunika oznaczała wieczne potępienie i pewne piekło. Było to pewne uściślenie i jakby zawężenie słów Pana Jezusa, który mówił o sobie: "Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego." (J 3,18)

Jednak z czasem pojawiały się drobne początkowo i grubsze następnie wątpliwości i problemy odnośnie tego stanowiska. No bo czy jest zbawienie w kościele prawosławnym? Tym, który pozwala na drugie i trzecie małżeństwo swoim wiernym? Tym, który pozwala żonatym mężczyznom być księżom? Tym, który nie jest przecież kościołem katolickim, czyli powszechnym? Czy prawosławny ożeniony trzeci raz, będzie zbawiony?

Problemy przyniosła rzeczywistość, a ona jest taka, że procesy nawrócenia dorosłych osób na tę, czy inną wiarę lub religię, występują, ale są one w skali społeczeństw i ludzkości MAŁO ISTOTNE. Generalnie ludzie wierzą w takie religie i mają takie wierzenia w jakich ZOSTALI WYCHOWANI. Postulat by CAŁA LUDZKOŚĆ nawróciła się na chrześcijaństwo, a w szczególności do Kościoła Katolickiego, pozostaje postulatem. Natomiast dwa tysiące lat jego realizacji wskazuje na to, że znaczna, może większa nawet część ludzkości, pozostanie POZA kościołem katolickim i nawet poza chrześcijaństwem.

Gdyby bloger Bazyli1969 urodził się w miejscowości Mekka, to byłby - można to powiedzieć z niemal całkowitą pewnością - gorącym muzułmaninem, wierzącym, że Pan Jezus to jeden z proroków jak inni, a nie trzecia osoba boska. Czy poszedłby wtedy - pomimo, załóżmy, swojego dobrego życia - do piekła? Oto jest pytanie.

Mechanizm nawracania na tym się m.in. opierał, na groźbie piekła, w przypadku braku nawrócenia na religię chrześcijańską. Ale miliard hindusów nadal w ogromnej większości praktykuje hinduizm. Więc czy będą potępieni, czy nie? Znów wypada powtórzyć - Oto jest pytanie.

Kościół Katolicki do dłuższego czasu, odchodził więc od pierwotnej formuły "Poza kościolem nie ma zbawienia" rozmiękczając ją w swoim stylu, sugerując, gdzieś z boku dopowiadając, dokładając pewne wątpliwości, klauzule i warunki. Ostatecznie zaczęły się pojawiać poglądy, że Kościół Katolicki to jest Kościół Powszechny, a więc zbiór wszystkich wierzących w Chrystusa, więc w sumie obejmuje on zarówno prawosławie jak i wszelkie odłamy protestantyzmu. Słowa Pana Jezusa "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem2. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 14,6) niektórzy duchowni zaczęli interpretować tak, że każdy, kto przychodzi do Boga, przychodzi poprzez Jezusa, niezależnie od religii jaką wyznaje.

W końcu, i to na wiele czasu przed dniem dzisiejszym, pojawiły się w łonie KK tezy, że de facto zbawieni będą wszyscy, kierujący się w życiu miłością. Dobrą wolą wobec innych ludzi. Oczywiście, tezy te nie nigdy nie uzyskały statusu nauczania, bo podważałyby - w rozumieniu duchownych - sam sens praktykowania religii katolickiej, skoro możesz się zbawić w ten sposób, to po co chodzić do kościoła?

Na sam koniec można znaleźć też poglądy, że piekło jest - lub będzie - puste, bo Bóg nie może dopuścić, by ktokolwiek cierpiał wiecznie, bo to niezgodne jest z bożym miłosierdziem i planem i intencją.  Te jednakże są rzadkie i chyba stanowią czystą ekstrawagancję.

A jednak praktyki papieży, ludzi chyba najbardziej zorientowanych w kwestiach wiary, zarówno te przytoczone wyżej a inicjowane przez naszego ukochanego Papieża, jak i te przywołane w tekście blogera, a dotyczące papieża Franciszka, zdają stawiać pytania o dość podstawowe kwestie wiary. Wyglądać to może tak, jakby papieże COŚ WIEDZIELI, nie bardzo mogli tego wprost powiedzieć, może ze względów i wymogów praktycznych, ale dawali temu świadectwo tym, co ROBILI.

Nie od rzeczy będzie tu przytoczenie poglądów przełożonego całego zakonu jezuitów, ojca Soso, który raz po raz stwierdzał i to publicznie, że Szatan nie istnieje w sensie osoby, że to symbol przejawiający się w instytucjach.

Więc te modlitwy o pokój z dżinistami, animistami, muzułmanami w Asyżu, ta obecność szamanów przy okazji zgromadzeń organizowanych przez papieża Franciszka, te uwagi ojca Soso, to wszystko razem, może niektórych skłaniać do wątpliwości, czy wiara tak, jak jest przedstawiana wiernym, jest prawdziwa. Czy najwyżsi dostojnicy kościoła wiedzą coś, czego wprost nie mówią? Czy wierzą dokładnie tak, jak to głosi kanon nauczania kierowanego do wiernych?

Są to pytania bardzo poważne i na ich tle ksiądz Isakowicz przewiduje rozłam w Kościele Katolickim. Rozłam, który należy  rozumieć jako podział na kościół tradycyjny, tj. taki jaki w Polsce uznawany jest za tradycyjny oraz kościół postępowy, to jest taki, co dopuszcza rozwody, co zbawienia każe szukać bardziej we wzajemnej miłości niż w życiu religijnym, co dopuszcza zbawienie innowierców i ateistów, właśnie na tej podstawie.


3. Miłość i wiara

Warto zwrócić uwagę na generalny przekaz nauki Pana Jezusa w trakcie jego przyjścia i na relację tego przekazu do porządku religijnego jaki zastał. Otóż pod adresem ludzi świata, który spotkał, Pan Jezus kierował potępienie niezwykle rzadko. Mówił, że przyszedł świat zbawić, a nie potępić. Tymczasem generalna postawa religijna ówczesna, tak jak późniejsza katolicka, opierała się na POTĘPIANIU świata, potępianiu wszystkich, co nie wierzą, nie praktykują, tak jak my.

Co więcej, tak wyrozumiały i miłosierny wobec grzesznych ludzi Jezus w wyjątkowych sytuacjach potępiał. Do KOGO kierował swoje potępienie? Do kogo mówił "jesteście jak groby pobielane"? Otóż adresatami jego potępienia byli kapłani, ci co "szerzyli wiarę", ale robili to opacznie, robili to źle, święcie wierząc w swoją rację i w to, że to właśnie jest droga do Boga, gdy tymczasem Pan Jezus mówił o nich  "To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną" (Mt 15,14)

Więc warunkiem bycia chrześcijaninem wydaje się w perspektywie nauczania Jezusa MIŁOŚĆ WZAJEMNA. "Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie". To wskazanie zostało nauką duchownych zmienione do postaci "Po tym poznają, żeście dobrymi katolikami, jeśli do kościoła wytrwale chodzić będziecie".

To nie jest alternatywa, albo, albo. Bo i jedno i drugie, i wiara i miłość jest potrzebna - jak tego nauczał Jezus. Ale miłość wyrażana czynami w stosunku do innych, jest najpierw, zgodnie z przypowieścią o dobrym i złym synu i wieloma innymi.


4.Wątpliwości religijne

Istnieje jeszcze cały szereg możliwych, a nie za bardzo rozwiązywalnych, wątpliwości religijnych. To temat na odrębną i długą dyskusję. Począwszy od celibatu, poprzez inne poważniejsze zagadnienia. Ilu katolików słyszy w kościołach czytania z listów św. Pawła Apostoła pouczające o tym, jaki powinien być biskup? Otóż można być przez całe życie na mszy i nigdy nie usłyszeć, że to powinien być mąż jednej żony, co w karności trzyma dom i dzieci, bo jak nie umie zadbać o dom i własną rodzinę, to jak mu powierzyć troskę nad kościołem?

Ilu katolików wie, kim była święta Perpetua? Czy są wprowadzani w błąd przez dobór treści i tekstów? Czy to przypadkowe czy celowe pominięcia?


5. Wpływ realnych uwarunkowań na perspektywę wiary

Prawda jest taka, że punkt widzenia ZALEŻY od punktu siedzenia - jak uczy ludowe porzekadło. To znaczy, że w Ameryce Południowej, gdzie ponad połowa katolików - a to był katolicki kontynent - odeszła do wspólnot protestanckich i pentekostalnych, ludzie kościoła będą mieli innych punkt widzenia niż w Afryce. W Niemczech, gdzie obok parafii katolickiej funkcjonuje tak samo liczna i prężna protestancka, gdzie ksiądz proboszcz zgodę na wydawanie pieniędzy musi każdorazowo uzyskać od wiernych, księża będą mieli troche inne poglądy niż księża w Polsce, gdzie katolicyzm ma de facto pozycję monopolistyczną, gdzie nie istnieje żadna realna konkurencja religijna, gdzie ksiadz proboszcz podejmuje wszelkie decyzje jednoosobowo, a wierni są od wykonywania i posłuszeństwa.

Po prostu warunki życia przełożą się niemal zawsze na perspektywę religijną. Dlatego za Odrą, ludzie masowo chodzą do komunii, bo... nie przesadzajmy z wagą tych grzechów, bo komunia jest uważana tam za lek na grzechy, a nie nagrodę za bezgrzeszność. Dlatego tam wszystko zmierza w kierunku uznania rozwodów, bo małżeństwa straciły stabilność w nowych warunkach społecznych i uważają, że trzeba dostosować zasady do życia,a nie życie do zasad.


Sumując.

Kościół Katolicki i chrześcijaństwo w ogólności stają przed ogromnymi wyzwaniami. Jednak te wyzwania wcale nie są większe niż w przeszłości, a zagrożenia bardziej dojmujące. Czy otwarcie przyznamy się do pojawiających się pytań i wątpliwości? Czy zechcemy trwać przy wpajanym nam w dzieciństwie kanonie, sposobie wierzenia za wszelką cenę? Czy mamy "bez trzymanki" iść z postępem? Kto ma naprawdę rację? Czy Kościół się podzieli? Czy się zmieni? Czy zbawieni mogą być innowiercy? Dokąd idziemy?

Tych wszystkich pytań człowiek sobie dawniej nie zadawał. Teraz, niejako wymuszone rzeczywistością, stają przed wierzącym, w całej okazałości i czekają na jego odpowiedź. Ciekawe... jaka ona będzie.

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo