Lubię oglądać filmy o przygodach Jamesa Bonda, ale nie z tym aktorem w roli głównej co nie lubi Polaków, tylko te stare wersje, z zeszłego wieku, z Connerym i Moorem.
Moore mi nawet bardziej pasuje do roli agenta JKM. W mojej ocenie był nawet lepszym od Seana, chociaż tego pierwszego uważa się oczywiście za ideał faceta z licencją na zabijanie.
Według mnie pomyłka.
Lepszy jest Moore. Przemawia za Rogerem nie tylko to, że grał wcześniej niemniej sławnego Simona Templara , ale i to, a może przede wszystkim to, że do swojej roli jako agenta OO7 oraz wcześniej dżentelmena detektywa z Londynu podchodził na totalnym luzie, zresztą wystarczy przeczytać jego autobiografię pod tytułem " Nazywam się Moore. Roger Moore" aby upewnić się że nie zmyślam :))).
Poza tym Roger był bardziej brytyjski od Connery'ego, który mimo starania się miał w sobie jednak tę trudną do określenia szkocką sztywność.
Ale co ja tam o charakterach. Nie o tym miało być!
Jak wiemy, w filmach o Jamesie Bondzie zawsze musiał być jakiś szaleniec, cholernie bogaty świr, który chciał za wszelką cenę unicestwić świat lub zmienić go przynajmniej na własne kopyto. Z reguły próbował to uczynić przy pomocy najnowszej techniki - jakieś lasery, bomby A i H i tym podobne wynalazki.
Widz oczywiście wiedział, że wyczyny świra, a także kontr chwyty agenta to kit dla małorolnych i szklanych domów, ale od tego jest kino aby bawiło bez wnikania w szczegóły.
Mimo to, czy komuś wtedy, siedzącemu przed srebrnym ekranem, przyszło do głowy że oglądana przez niego fikcja płynąca z taśmy filmowej może stać kiedyś w połowie prawdziwa?
Pewnie nikt... a jednak.
No to wyjaśniam.
Oto miliarder Bill Gates, znany głównie ze swojej obsesji na punkcie depopulacji ludzkości, po wpompowaniu setek milionów dolarów w projekt szczepienia ludzi przeciwko Covid19, tym razem wpadł na inny równie szalony pomysł. Otóż chce on zapobiec dalszej dewastacji klimatu przez rozpylanie w atmosferze przy pomocy tysięcy samolotów z wysokości 16 km...specjalnych areozoli.
Jak więc widać, jeśli ktoś tu oszalał to z pewnością nie świat.
Naukowcy już biją na alarm. Taka próba ingerencji w naturę może skończyć się fatalnie dla światowego rolnictwa, tym bardziej że nie wiadomo tak do końca co zamierza rozsiewać w atmosferze zwariowany miliarder, ale jeśli powziął on taką myśl, to zapewne nie o ochronę klimatu mu chodzi, lecz o plan pierwotny, czyli o uśmiercenie jak najwięcej ludzi.
"Plan zakłada przeprowadzenie długoletniego eksperymentu geo inżynieryjnego. Będzie on polegał na rozpylaniu substancji w stratosferze. Mają one blokować ilość promieniowania słonecznego docierającego do powierzchni Ziemi, czyli ochłodzić naszą planetę i powstrzymać postęp globalnego ocieplenia. Jak wynika z opublikowanych informacji, w grę będzie wchodziło użycie tysięcy samolotów, wyposażonych w systemy rozpylania substancji w atmosferze."
Aż się prosi aby teraz na scenę wkroczył nie fikcyjny, ale prawdziwy James Bond, który by mocno wstrząsnął nie mieszając bajecznie bogatym psychopatą z USA.
https://www.geekweek.pl/news/2020-07-14/bill-gates-chce-rozpylac-chemikalia-w-atmosferze-przy-pomocy-tysiecy-samolotow/