Mówią że Jarosław Kaczyński to ostatnia lebiega, bo nie prawa jazdy ani konta w banku. Natomiast jedyne co ma to kota i długi. Poza tym na sporcie też się nie zna.
Ech...tylko popukać się w czoło. Tak to mogą myśleć jedynie kibice Ryszarda Petru albo Grzegorza Schetyny. Zresztą, niech sobie myślą co chcą. Prezes wbrew temu co o nim uważają w wywiadzie udzielonym "Super Expressowi" udowodnił że sport, a konkretnie piłka nożna nie jest mu obcą. Oglądając finał LM, stwierdził że Real LM "wygrał fartem" (zgadzam się z prezesem, tak rzeczywiście było), i że chociaż wszystkich meczy na Euro nie obejrzy, to jednak żadnego meczu polskiej reprezentacji nie opuści.
Oczywiście jak każdy z nas, tak i prezes PiS ma swoją wizję wyjścia z grupy eliminacyjnej i uważa że jest ku temu szansa, bo mamy dobry skład. Pochwalił przy tym Kubę Błaszczykowskiego uznając go za zawodnika, który na tych mistrzowstwach pokaże na co go stać, oraz Arkadiusza Milika "którego talent ostatnio wystrzelił"
No tak, tyle że nasi piłkarze ostatnio zamiast nie odstawić nóg od nogi rywala, raczej z nimi uciekali. Dlatego Jarosław Kaczyński wystawił w tej materii krótką receptę: "Trzeba grać ostro. Jak się przegrywa, to się stało. To trzeba sobie uświadomić. Ten czas minimalizmu, mikromanii narodowej powinien minąć. I nie tylko w piłce nożnej. Ale w szerszej skali. Piłka nożna to dziś zjawisko narodowe, sięgające nawet do sfery politycznej. Jeżeli chodzi o kondycję narodu, o jego pozycję." Z tego powodu Jarosławowi Kaczyńskiemu nie podoba się też hasło "Polacy nic się nie stało". I trudno odmówić mu w tym racji.
Mimo więc ciężkich obaw i poważnych wątpliwości co do formy i strategii naszych mam jednak nikłą nadzieję (jak każdy) że w najbliższą niedzielę pokonamy walecznych Irlandczyków.
na podst. "Super Express"
Inne tematy w dziale Sport