Propaganda skrajnie prawicowej NSDAP i komunistycznej WKP(b). Zaskakujący zbieg okoliczności czy odwołanie do tej samej idei?
Propaganda skrajnie prawicowej NSDAP i komunistycznej WKP(b). Zaskakujący zbieg okoliczności czy odwołanie do tej samej idei?
Przemysław Mandela Przemysław Mandela
534
BLOG

Mit ‘prawicowego socjalizmu’

Przemysław Mandela Przemysław Mandela Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2


Teorię o tym, że nazizm jest w istocie produktem skrajnej prawicy znamy wszyscy. Zdaniem niektórych największy zbrodniarz w historii świata – Adolf Hitler był zagorzałym prawicowcem, szczerze nienawidzącym lewicy w każdej postaci. Świadczyć o tym mają prześladowania niemieckich komunistów, tezy zawarte w Mein Kampf oraz – a jakże – krucjata przeciw światowemu bolszewizmowi rozpoczęta triumfalnie 22 czerwca 1941 roku, prowadzona z iście prawicowym fanatyzmem, a zakończona niecałe cztery lata później w Berlinie, miażdżącą klęską. Wszystko to mogłoby układać się zatem w logiczną całość i wydawać prawdą niemal oczywistą, gdyby nie fakt, iż…

Jest całkowitą bzdurą.

Tak jest Szanowny Czytelniku, autor niniejszego bloga już słyszy ten narastający krzyk oburzenia środowisk antyfaszystowskich, dla których powyższe tezy urosły niemal do rangi świętości. To skrajna prawica doprowadziła do największego kataklizmu XX wieku, przybierając oblicze wodza Trzeciej Rzeszy i doprowadzając do zagłady kilkudziesięciu milionów istnień. Co więcej, tak obrzydliwa ideologia odradza się w Europie wieku XXI, bo ludzie zdają się zapominać (jak to z resztą mają w zwyczaju) wzniosłych haseł zrodzonych za bramami wyzwolonych obozów koncentracyjnych: Nigdy więcej! Prawda jednak jak to zazwyczaj bywa nie jest tak prosta jak chcieliby ją widzieć młodzi aktywiści, dla których sierp i młot jest symbolem walki z kapitalistycznym uciskiem, a swastyka znakiem, pod którym mordowano Żydów. Prawda, Szanowny Czytelniku, wciąż jeszcze zdaje się zakładać buty w czasie kiedy kłamstwo zdążyło już okrążyć Ziemię.

I to kilkadziesiąt razy.

O tym, że ta prawda jest ze wszelkich miar niewygodna i należy nieco ją przypudrować na Zachodzie zorientowano się niemal natychmiast po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej latem 1941 roku. Wówczas to spełniło się marzenie Winstona Churchilla, by do walki z Hitlerem zaangażować samego diabła – Józefa Stalina wcześniej w miarę lojalnego sojusznika Trzeciej Rzeszy, bez którego niemieckie sukcesy wojenne, a nawet sam wybuch wojny w Europie byłby zwyczajnie niemożliwy. Radość z uzyskania tak cennego alianta, na którego grubej skórze spodziewano się załamania niemieckiej machiny wojennej, szybko ustąpiła miejsca nie lada problemowi – w jaki sposób przedstawić oba niemal identyczne totalitaryzmy tak, by jeden mógł być dla demokracji przyjacielem, a drugi śmiertelnym wrogiem? Rozwiązanie okazało się dziecinnie łatwe: należało rozdzielić te socjalistyczne bliźnięta syjamskie, różniące się głównie w kwestiach detalicznych (Trzecia Rzesza - Naród )  (Związek Radziecki - Internacjonalizm) tak, by zwykli ludzie mogli zrozumieć kto faktycznie jest tym złym. Jak tego dokonano? Równie łatwo: z narodowego socjalisty Adolfa Hitlera jednego z faktycznych twórców Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników uczyniono skrajnego prawicowca, by internacjonalistyczny socjalista, jakim był Józef Stalin mógł stać się twarzą nieco dziwacznej i lekko skrajnej, ale jakże wzniosłej idei lewicowego, równego i bezklasowego społeczeństwa, uosabianego przez nowego człowieka – Homo Sovieticus. Fakt, że niemal identycznie nowego człowieka, tyle że dodatkowo czystego rasowo, chciał stworzyć Hitler albo dyplomatycznie przemilczano, albo wykorzystywano na podparcie tezy o szaleństwie całej idei.

Tak z koniecznej politycznej poprawności roku 1941 narodziła się schizofrenia, która trwa do dziś, mało tego uzurpowała sobie ona nawet prawo do bycia tezą naukową.

Wiadomo wszak – dowodzą dzisiaj piewcy tej teorii – że Hitler socjalistą był jedynie z nazwy, bo przecież nie z przekonania. Cały program NSDAP w kwestii gospodarczych i społecznych także socjalistycznym był tylko z nazwy, bowiem w rzeczywistości był to program prawicowy i to nawet skrajnie. Rozwinięcie skrótu NSDAP jako Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników również był jedynie chytrym zabiegiem skrajnych prawicowców, by zamydlić oczy wyborcom – nazizm to prawica i basta! Możesz, Szanowny Czytelniku, zapytać w tym momencie: skoro Hitler był socjalistą to dlaczego członkowie niemieckich partii lewicowych byli zamykani w obozach, a nie przyjmowani z honorami do partii? To pytanie na pozór powalające na łopatki całą karkołomną tezę autora niniejszego bloga jest w rzeczywistości ma bardzo prostą odpowiedź: gdyż byli oni dla narodowych-socjalistów konkurencją w walce o głosy niemieckich robotników. I to konkurencją tak silną, iż NSDAP w połowie lat 20 nie mogła nawet marzyć o jakiejkolwiek równorzędnej rywalizacji, nie mówiąc już o zamykaniu kogokolwiek w obozach.

Kiedy w listopadzie 1925 roku New York Times donosił o powstaniu w Niemczech nowego ugrupowania politycznego (właśnie NSDAP) jeden z jej czołowych ideologów Joseph Goebbels mówił wprost: Hitlera można śmiało porównywać z Leninem, Lenin był największym człowiekiem po Hitlerze, a różnice pomiędzy komunizmem a myślą Hitlera są niewielkie.

Szok? Niedowierzanie? Hitlera można porównywać z Leninem? Tych dwóch ideologicznych wrogów? I kto to mówi? Człowiek, którego za parę lat ogarnie misja zniszczenia światowego żydostwa i komunizmu? Te słowa nie przyniosły narodowym-socjalistom poparcia. Niemieccy robotnicy także nie widząc zbyt wielkich różnic pomiędzy komunizmem, a myślą Hitlera woleli poprzeć ideę, która już od pewnego czasu prężnie się rozwijała i wydawało się, iż lada dzień zacznie światową walkę z przegnitym ustrojem kapitalistycznym. To o czym mówił Goebbels czy Hitler było już wtórne. Dopiero ta spektakularna klęska w walce o poparcie społeczne, która legła u podstaw NSDAP zmusiła ją do zmiany opakowania swych tez, tak by wyróżniły się z rzędu podobnych lewicowych nurtów.

A później nadeszła pora na rozprawienie się z konkurentami o władzę nad rzędem dusz niemieckich robotników.

Co ciekawe część europejskiej lewicy na początku istnienia ruchu narodowo-socjalistycznego w Niemczech, powitała Hitlera niemal z otwartymi ramionami. I to nie pomimo tego, iż mówił on otwarcie, że zamierza eksterminować część społeczeństwa, która z jego punktu widzenia była bezużyteczna, a nawet szkodliwa. Właśnie dlatego.

George Bernard Shaw, irlandzki dramaturg i laureat Nagrody Nobla w roku 1925 w dziedzinie literatury za:  twórczość naznaczoną idealizmem i humanizmem, za przenikliwą satyrę, która często łączy się z wyjątkowym pięknem poetyckim, opublikował na łamach londyńskiego Listenera z dnia 7 listopada 1934 roku, przerażający apel, który już wkrótce miał zostać wysłuchany. Pisał on m.in.:

Apeluję do chemików, aby wynaleźli humanitarny gaz, który zabija szybko i bezboleśnie. Ma zadawać śmierć, ale nie okrutną.

Kilka lat później taki gaz istotnie został wynaleziony. Nazywał się Cyklon-B.

Hitler jednak zbyt dosłownie wziął sobie do serca słowa Karola Marksa, które ten opublikował w Gazecie Ludowej w kwietniu 1854 roku. Marks pisał, żeKlasy i rasy, które są zbyt słabe by opanować nowe warunki życia muszą zniknąć. Muszą zginąć w rewolucyjnym Holokauście. Wódz Trzeciej Rzeszy za bardzo skupił się rasie. Taki sam zarzut postawił mu z resztą w Norymberdze, jeden z główny ideologów narodowego socjalizmu Alfred Rosenberg. To, że trzeba było zabijać zgadzali się wszyscy, Hitler jednak w większości zabijał nie tych, których powinien. Ginąć powinni jedynie ci, którzy z punktu widzenia ogółu społeczeństwa są niepotrzebnym balastem – niepełnosprawni, zniedołężniali, jednym słowem społeczne pasożyty. Aborcja czy zakrojona na szeroką skalę akcja T4 (humanitarne ostateczne rozwiązanie kwestii upośledzonych) były jak najbardziej popierane przez część europejskiej lewicy. Eksterminacja oparta jedynie na teorii rasowej – już nie.

Brzmi znajomo?

Jedynym państwem na świecie, którego kierownictwo rzeczywiście zrozumiało zamysł Marksa i Engelsa była ojczyzna światowego proletariatu – Związek Radziecki. Tamtejszy klucz eksterminacji był dużo bardziej możliwy do przełknięcia aniżeli w Trzeciej Rzeszy.

O ile łatwiej było na Zachodzie zaakceptować ZSRR w gronie państw cywilizowanych w roku 1941, nawet po krótkim acz żarliwym romansie z Hitlerem, mając przy tym poparcie części ugrupowań lewicowych? To pytanie, Szanowny Czytelniku, autor niniejszego bloga pozostawi bez odpowiedzi.

A co z narodowymi-socjalistami, którzy tak skrajnie wypaczyli idee Marksa i Engelsa? Oni stali się wrogami całej cywilizowanej Europy. Przez to, że oprócz społecznych pasożytów zaczęli eksterminować także niższe w ich mniemaniu rasy, przepchnięto ich na prawą stronę politycznej barykady.

Dla niektórych tkwią tam do dziś. 

Bogowie, dajcie mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Dajcie mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I dajcie mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. - Marek Aureliusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura