zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
813
BLOG

Trsteno

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Zakochałam się w Trsteno od pierwszego wejrzenia. Ale nie dlatego, że było tam zielono – w każdym ogrodzie botanicznym jest mniej lub bardziej zielono. Na moją miłość do Trsteno miała wpływ pogoda, która mimo tego, że był maj pachniała wczesną jesienią. 

Może to słońce, które gniotło okolicę swoimi promieniami, może stojące bez ruchu powietrze, może te kolory przykryte jakby jesienną mgłą, a może magia tego miejsca sprawiły, że spędziłam w nim pół dnia czekając aż żółto-biała kula na niebie spokojnie zakończy otulanie swoim ciepłem każdego filaru przed nadchodzącą nocą.
 
Arboretum Trsteno podobnie jak i inne zabytki byłej Jugosławii padło ofiarą nienawiści i żądzy utrwalenia starego porządku na Bałkanach. Tutaj –inaczej niż w Mostarze- armia jugosłowiańska postanowiła znaleźć wroga wśród zieleni, kilkusetletnich budowli, wśród ptaków. Ile się dało – tyle zbombardowali. Oczyścili teren z ponad 600 letnich budowli, starych drzew, egzotycznych roślin. Może myśleli, że wybili wszystko co żyje. 
 
Na szczęście poza granicami ogrodu stoi wielki plantan. Ma 500 lat i niejedno już widział. Tam pewnie schroniło się wszystko co zdążyło uciec przed jugosłowiańskimi bombami. I tam pewnie przetrwało, gdyż plantan dzisiaj jest wizytówką arboretum i wstępem do poznawania jego piękna.
 
Już z daleka słychać wrzask setek ptaków debatujących na plantanie. Na czubku drzewa same dyrektory – poniżej demokratyczna wymiana świergotów, co pewien czas użyźniająca nadmiarem emocji ziemię przy plantanie. Na szczęście jest on otoczony zgrabnymi barierkami i nic niespodziewanego nie spadnie na głowę.
 
Po tym jakże radosnym wstępie zanurzyłam się w ciszy ogrodu. Ciszy wspomnień, ciszy nieokreślonego uczucia przenoszącego mnie z każdym rozbłyskiem słońca trzydzieści lat wstecz, gdy jako młodziak zaczynałam inaczej patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość. Ciszy, która wyłączała umysł i wplatała mnie niezauważalnie w atmosferę tego miejsca.
 
Dlaczego czułam zapach skoszonej, spalonej słońcem trawy mimo tego, że nie był to czas na jesienne sianokosy? 
 
Dlaczego ciągle wydawało mi się, że to już sierpień mimo tego, że był maj? 
 
Dlaczego słońce tak dziwnie na biało malowało okolicę?
 
Wierzę, że każde miejsce ma zapisane wspomnienia w swojej architekturze. Wierzę, że ślady stóp pozostawione setki lat wcześniej nigdy nie znikają i pozostają na zawsze tam gdzie zostały postawione. Wierzę, że każda myśl, która towarzyszyła poprzednim mieszkańcom składa się na dobrą lub niepokojącą atmosferę miejsca obciążonego bagażem historii.
 
Ale w Trsteno jest tylko cisza i zapach. Magia kolorów i odbijanego od starych murów światła. Drażniąca nozdrza ciepła wilgoć zacienionych miejsc. Zastygła powaga antycznych filarów. Uważne spojrzenia wyglądających zza ruin konarów. 
 
Tak jakby wszystko żyło niewidzialnym życiem.
 
Życiem, które się czuje, ale którego nie można zobaczyć.
 
 
(wszystkie zdjęcia na blogu      i      G+)
 
 
         ...  ...  
 
 
.

Zobacz galerię zdjęć:

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości