To był Park zupełnie inny niż Park Plitwicki. Tamten był jasny, czysty, przejrzysty, w chłodnych, orzeźwiających barwach. Ten – prawie jesienny mimo tego, że był maj. Skąpany we mgle, która rozlała się po poprzedzającej ją burzy. Zatopiony w białej wacie jakby dopiero wynurzał się ze snu..
Było żółto, brązowo, kolorowo. Ciepło i parno nawet przez te kolory. Każde miejsce jak z „Zaczarowanego ogrodu”. Tak samo chwilami nierealne jak rozgniecione promieniami słońca
Trsteno.
Jak nazwać takie momenty gdy na skutek bodźców wzrokowych tracimy kontakt z rzeczywistością i zapominamy kim jesteśmy i co w danym miejscu robimy? Gdy wydaje się, że tak naprawdę nas nie ma – tylko stopiliśmy się z otaczającą nas przyrodą i stajemy się elementem jej piękna?
Zespoleniem z naturą?
Poczuciem jedności z nią?
A może tylko poczuciem ciągłości i nierozerwalności łańcucha powiązań Ziemia-My-Wszechświat?
______
„Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy.
I masz prawo być tutaj.
I czy to dla ciebie jest jasne czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze.
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek on ci się wydaje.
Gdyż przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to naprawdę piękny świat?.
______
I to tyle na temat bałkańskich parków wraz z fragmentem Desideraty ;)
(więcej na blogu)
Inne tematy w dziale Rozmaitości