Furorę w mediach robi coming-out prof.Christophera Dummitta, jednego z ojców ideologii gender, który stwierdził ostatnio: "Ja to wszystko wymysliłem, od A do Z."
https://quillette.com/2019/09/17/i-basically-just-made-it-up-confessions-of-a-social-constructionist/
Ale co z tego ? Już parę lat temu dużo szumu wokół tej ideologii narobił pewien norweski socjolog, który dokonał demistyfikacji tej dziedziny publikując wywiady z poważnymi naukowcami, którzy nie pozostawili suchej noitki na tych koncepcjach, w wyniku czego norweski rząd wycofał dotacje szarlatanom. Również parę lat temu inni naukowcy uciekli się do prowokacji preparując artykuł pełen wymyślonych przez siebie bredni i wysłali do redakcji czasopism tematycznych, które te brednie potraktowały z pełną powagą i opublikowały, ośmieszając się publicznie. Mimo tego, ta hucpa trwa nadal, jak widać.
Trwa, bo ma systemowe korzenie, wskutek obecności w demoliberalizmie silnego nurtu marksistowskiego. Fałsz ma swoich systemowych szamanów i użytkowników. Jak coś się systemowo utrwali, to potem trudno tę plamę kłamstwa wywabić. Choć fałsz zostaje ujawniony, to jednak trwa nadal, bo ma systemowe wsparcie, tak jak to się działo w systemie sowieckim i w sowieckiej nauce, opanowanej przez łysenkizm, gdy naukowcy nie mogli liczyć na publikację swoich prac, o ile nie zamieścili w pracy odniesień do myśli Lenina. W Polsce za komuny znany krytyk sztuki, prof. Białostocki, gdy wydał ksiązkę na temat malarstwa, to w ostatnim rozdziale poświęconym sztuce użytkowej jako przykład nowoczesności w projektowaniu musiał złożyć hołd myśli sowieckiej wskazując na nowoczesny design sowieckiego samochodu marki Wołga. A jaki był ten design to wszyscy widzieli.
W latach 1960 pojawiła się, uznawana wtedy za przejaw zbytniej fantazji teoria konwergencji ustrojowej. No i mamy konwergencję, genderyści dokładnie weszli w buty łysenkizmu.
No i last but not least, co ma teraz do powiedzenia w tej kwestii minister Gowin ?
