Rafał Ziemkiewicz stał się znowu obiektem ataków wywołując głosy oburzenia w pewnych kręgach swoją nową ksiązką.
Czy państwo wiecie na czym polega wina Ziemkiewicza ?
Gdybyści przeczytali najnowszy hit Douglasa Murraya, „Szaleństwo tłumów” to byście wiedzieli. Ale można fragment analizy przeczytać w którymś z majowych numerów „Do Rzeczy”.
Otóż Ziemkiewicz zlekceważył podstawowy dogmat środowisk lewackich, który głosi że do wypowiadania się o pewnych kwestiach uprawnione są wyłącznie osoby o właściwym pochodzeniu, które mają osobiste doświadczenia pozwalające im na osiąganie wglądu w kwestię, niedostępnego obserwatorom.
I tak w kwestiach seksualnych mogą wypowiadać się tylko nominowani do tego celu aktywiści gejowscy, którzy doświadczyli ucisku ze strony „heteronormatywnej większości.”
W kwestiach kobiet prawo mają wypowiadać się feministki walczące z patriarchatem.
W kwestiach dotyczących „ czarnych”, pardon, „osób o ciemniejszej karnacji” i wszelkich mniejszości etnicznych mogą się wypowiadać tylko desygnowani przedstawiciele dyskryminowanej grupy.
Podobnie kwestię antysemityzmu najlepiej przedstawią sami dyskryminowani Żydzi.
Idealnym zwornikiem tych środowisk byłby pan Jan Hartman – gej, feminsta, przedstawiciel mniejszości etnicznej i Żyd w jednej osobie, a nie jakiś tam biały, stary, konserwatywny mizogin w rodzaju Ziemkiewicza.
W ten sposób odchodzi w niebyt zasada, że zainteresowani nie mogą być sędziami we własnej sprawie, bo najnowszy dogmat głosi, iż „ofiary mają zawsze rację”. Mamy kolejną wersję totalitaryzmu.
Inne tematy w dziale Kultura