zetjot zetjot
198
BLOG

Bo do tanga trzeba dwojga

zetjot zetjot Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Jak wiadomo, do tanga trzeba dwojga. Ale co z tego, kiedy wzorce kulturowe uległy degeneracji i wskazują co innego, a umiejętność tańca w parach zanikła. Kwestia stosunku ludzi do epidemii doskonalu ujawnia ich mentalność.

Problem z koronawirusem był następujący: po pierwsze, była to nowość, bardzo zaraźliwa nowość, z ktorą nie wiedziano, jak walczyć, a po drugie, w związku z tą zaraźliwością powstało zagrożenie przeciążenia służby zdrowia wskutek tsunami zarażeń i stąd panika i różne strategie radzenia sobie z nieznanym dotychczas problemem. Widać więc, że to nie śmiertelność stanowi główną cechę tej epidemii, lecz zdolność zakłócania trybu działania cywilizacji. Problem też i w tym, iż nie da się ostatecznie określić wszystkich cech tego wirusa. Tak więc nie ma tu nic nadzwyczajnego, bo natura nie jest do końca przewidywalna i to jest przypomnienie tego faktu. Panika jest głównie wytworem medialnym, bo to temat nadzwyczaj widowiskowy. Trzeba więc kierować pretensje pod adresem struktury medialnej w systemie demoliberalnym. Dlatego niezbędne są media publiczna, niezależne od reklamy i marketingu napędzających bieżączkę.

Jeśli popatrzymy na przebieg epidemii w Polsce prezentowany na stronie polcovid.pl to widać, że, po okresie wzrostu liczby zakażeń, nastąpiło spłaszczenie i rozpoczął się powolny spadek ich liczby. 

Potem nagle, gdy rząd zaczął łagodzić obostrzenia, pojawiły się na Śląsku nowe ogniska zarazy. Najprawdopodobniej ogegrała tu rolę mentalność górników – wirusa nie widać i co tu nas ktoś będzie duchami straszył. Liczba zakażeń zaczęła ponownie narastać, co pokazje wykres na stronie polcovid.pl, ale uznano, że to tylko kwesia Śląska i do opanowania na miejscu.

Tymczasem okazało się, że pojawiły się nowe zakażenia w innych rejonach kraju i znany wirusolog prof. Gut stwierdził, że to efekt beztroski, bo rząd wprowadzając obostrzenia lub je ładogodząc, jedynie stwarza pewne mozliwości dla obywateli, a realizowanie tych mozliwości lub nie i wypracowywanie nowych standardów zachowań należy już do obywateli. Rząd nie będzie biegał za każdym z nas i podpowiadał, jak się zachować.

Jeżeli przyjrzeć się wykresom zakażeń i zgonów z pierwszej fazy epidemii, to widać wyraźną asymetrię – wykres liczby zgonów wyraźnie maleje w stosunku do wykresu zakażeń, co świadczyć może o istnieniu odmiennie reagujących na wirusa różnych populacji zakażonych.

Wygląda na to, że teraz mamy do czynienia z typowo polskim słomianym ogniem. Rząd słusznie zapowiedział etapowe łagodzenie restrykcji z zastrzeżeniem, że w razie potrzeby pewne restrykcje mogą być przywrócone. Etapowość jest niezbędna dla zastanowienia się nad skutkami znoszenia obostrzeń. Polacy jednak uznali zapewne, że oznacza to koniec pandemii i z trybu społecznej akceptacji, wywołanej strachem, przeszli na tryb indywidualnego określania co jest dopuszczalne, motywowanego lekkomyślnością. Typowe – każdy sobie rzepkę skrobie.

Rząd słusznie tak postąpił, gdyż zaobserwowano spadek ostrego wzrostu zakażeń, ale trzeba podkreślić, że to był tylko spadek wzrostu zakażeń, a nie spadek ilości zakażeń. Krzywa wzrostu uległa spłaszczeniu i utrzymuje się na tym samym poziomie lub lekko faluje, co nie oznacza końca epidemii. Jeżeli uważnie przyjrzymy się wykresom na stronie polcovid.pl, to da się zauważyć lekki wzrost zakażeń oraz, co niepokojące, wzrost liczby zgonów, co może wskazywać na mieszanie się populacji zakażonych, uprzednio skutecznie izolowanych.

Poznane dotąd cechy wirusa, jego skrytość i częsty brak objawów może zapowiadać problemy w przyszłości. Osoby zarażone a bez objawów mogą zakażać kolejne i nie ma na to żadnej rady, więc epidemia, choć w skali znacznie mniejszej, może trwać i trwać, a nawet ponownie się nasilać.

A kiedy po jakimś czasie opracowana zostanie szczepionka, to może to oznaczać kolejne problemy. 

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości