zetjot zetjot
257
BLOG

Pandemia i lemingi

zetjot zetjot Społeczeństwo Obserwuj notkę 26

Rzeczywistość można lekceważyć, ale do czasu. I oto natura spłatała psikusa ludziom o zapatrywaniach lew-lib, a niewielki wirus covid-19 wyrwał ich brutalnie z ich bąbli.

No i wygląda na to, drogie lemingi, że, natura pokazała wam gest Kozakiewicza. Znudziło się naturze ( rozumianej tu jako efekt splotu wszelkich relacji społecznych) tłumaczenie, nawoływanie do racjonalności i adekwatnego traktowania rzeczywistości. Pyszałkowate zadęcie, traktowanie własnego widzimisię jako priorytetu, odrzucenie priorytetowej roli wspólnoty nie mogło się skończyć inaczej.

Teraz macie wirusa i z nim sobie spróbujcie ponegocjować. Spróbujcie na niego wyciągnąć czarne parasolki lub pomachać na niego tęczowymi szmatami. On ma w d… wasze parasolki, wasze szmaty i wasze przekonania. Co najwyżej możecie udać się do szamana i odczynić uroki.

Teraz lemingi winią wszystkich, podejrzewają spisek zorganizowany po to żeby im odebrać wolność. Sami sobie tę wolność odebraliście przez opisaną wyżej głupotę. W systemie działają rozmaite sprzężenia zwrotne, których ignorowanie prowadzi do takich właśnie rezultatów. Oddaliście waszą wolność np. Facebookowi, zapomnieliście ?

W efekcie dzieje się tak:

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/521336-krytykowali-lekarzy-ws-pandemii-teraz-walcza-o-zycie

A głupota ma się całkiem dobrze, szczególnie w demokracji tzw. liberalnej, gdzie kazde największe nawet głupstwo zyskuje status prawdy objawionej.

https://niepoprawni.pl/blog/bielinski/prawo-do-glupoty

Głupota przejawia się w rozmaitych sferach życia, więc nie powinno zaskakiwać to, że również występuje w kontekscie pandemii.

Okazuje się, że wszelkie polemiki na temat pandemii dotyczą nie zjawiska samego w sobie, lecz sensu słów. To jest mentalność rodem z Wikipedii, gdy polemiści podsyłają ci definicje linkowane z Wikipedii. Istota rzeczy to nie magia ukryta w słowie, lecz to kombinacja słów usiłuje odwzorować procesy dziejące się w rzeczywistości.

Tak więc najpierw trzeba rozpoznać wszystkie elementy rzeczywistości, a następnie ubrać zaobserwowane procesy w słowa.

Wychodzi na to, że ktoś tajemniczy, agent Belzebuba, albo skryty rząd światowy narzucił nam pojęcie „pandemii”, której rzekomo nie ma. Bo „pandemia” to przecież, w wyobraźni niektórych, miliony trupów, trumien i związanych z tym, obrazów powszechnego lamentu.

No ale te półgłówki nie biorą pod uwagę realnych procesów. A realny proces oznacza fakt, iż nie żyjemy w epoce średniowiecza, gdy nie było powszechnej służby zdrowia, nie było mediów, opartych na bieżączce emocjonalnej, nie było globalnej mobilności i gmatwaniny relacji międzyludzkich, bardziej wrażliwej na zakłócenia niż pajęczyna pająka.

A wirus pojawił się w takim właśnie kontekście, a kontext is the king. Nie należy koncentrować się słowach, ani nawet na samym wirusie. Koncentrowac się trzeba na szerokim kontekście zjawiska.

Mamy oto wyjaśnienie zachowań pewnych grup ludzkich. Pewna część społeczeństwa dała się omamić bezkrytycznie naturalanej skłonności do tego żeby było tak jak było, wykorzystanej przez macherów do celów politycznych, by utrzymać wygodny dla nich status quo, a teraz powtórzyło się to samo w przypadku pandemii, która naruszyła błogostan wzmożonego konsumpcjonizmu.

Muszę powiedzieć, że odczuwam coś w rodzaju Schadenfreude. Od dawna zapowiadałem upadek systemu demoliberalnego, bo jego konstrukcja była, z założenia, wadliwa, więc awaria wszelkich racjonalnych parametrów w systemie oznaczająca katastrofę nie była trudna do przewidzenia. No i macie to coście chcieli. To szaleństwo widać najlepiej w wypowiedziach pani prezydent Dulkiewicz, a prezydent Trzaskowski mówi o konieczności skanalizowania ( pyszne, nieprawda ?) ruchu społecznego. Zupełnie im rozum pomieszało. Gdy rozum śpi, rodzą się potwory, jak głosi słynne powiedzenie.

Wiadomo, że wystarczą w tej sytuacji ciosy zadane systemowi w kluczowych sferach, by uruchomić katastrofę. Najpierw pojawiły się kłopoty z imigracją, teraz z zarazą. I z góry wiadomo, że na tym się nie skończy.

Pandemia zweryfikowała parę popularnych mitów i pewnie zweryfikuje kolejne. Przede wszystkim ukazała bezradność, bezradność, co jest istotne, na rozmaitych poziomach. A więc kompletną bezradność jednostek, które są zupełnie zagubione w tym kryzysie. Ukazała też bezradność rozmaitych instytucji, w tym państw i organizacji międzynarodowych, ale przy okazji okazało się, że tylko państwo jest w stanie zareagować na tego rodzaju kryzys. Ujawniła się też słabość technologii jako podstawy cywilizacji.

Technologia ma zastosowanie głównie w ściśle określonym kontekście, choć może znajdować inne, nieprzewidzialne zastosowania. Okazało się, że technologia cyfrowa umożliwiająca zdalną pracę jest technologią tylko dla profesjonalistów, a inne zastosowania to iluzja przybierająca postać świata wirtualnego. Szkoła musi pracować w realu, bo procesy poznawcze mają swoje wymagania.

Na wierze w materię i technologię przejechali się komuniści, którzy sądzili, że dzięki technologii komputerowej dogonią Zachód. Przeliczyli się, bo technologia może służyć tylko w określonym kontekście i wymaga prawdziwych danych i logicznych procedur, czego w komunizmie brakowało.

Można było tylko skomputeryzować względnie proste listy płac czy gospodarkę magazynową. Reszta rzeczywistości była poza zasięgiem.

Więc i we współczesnym systemie demoliberalnym dojdzie niedługo do przewartościowania rozmaitych elementów współczesnej cywilizacji. Państwo okazało swoją niekwestionowaną przydatność. Swoją wagę potwierdził też dom i rodzina, bo tam tylko można znaleźć w miarę bezpieczne schronienie przed zagrożeniem. A przy okazji zweryfikowany został stan naszych relacji rodzinnych.

A jeżeli ktoś widzi to inaczej to polecam ten link:

https://niepoprawni.pl/blog/ryszard-surmacz/wciaz-nie-mozemy-uwierzyc

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo