Pamiętamy pomysł pezetpeerowców z lat 70tych, pomysł wpisania do konstytucji miłości do Związku Radzieckiego.
Slończył się Tuskowi zasób rekwizytów demoliberalno-postkomunistycznych, trzeba wrócić do tradycji wcześniejszych, podobnych do KODu wzorowanego na bierutowskim froncie demokratycznym. Teraz Tusk chce wpisania do konstytucji miłości do Unii jako związku sakramentalnego i nierozerwalnego.
"Gdy umysł śpi, rodzą się potwory."
Za jakie grzechy musimy komentować takie idiotyzmy ?