zetjot zetjot
199
BLOG

Architektura chaosu

zetjot zetjot Polityka Obserwuj notkę 23

Mamy oto ciekawą sytuację.

Do chaosu wygenerowanego rozwojem i upadkiem liberalizmu doszedł chaos spowodowany pandemią. Czyli mamy chaos dubeltowy.

Liberalizm, zgodnie ze swoją zasadą rozwiązłości, porozwiązywał rozmaite  więzi międzyludzkie, blokując w ten sposób normalną obywatelską aktywność oddolną i próbując zastępować je ingerencjami prawno-administracyjnymi. Ludzie, w poczuciu utraty wpływu na państwo, zaczęli się burzyć i tracić zaufanie do oficjalnych instytucji.

W takiej sytuacji pojawiła się pandemia i dodatkowy element chaosu i co to zapowiada ? Otóż możliwe są dwa waianty. Pierwszy wiąże się z faktem, iż w tym chaosie jedyną znaną metodą działania jest dotychczasowa polityka liberalna, co może dać tej polityce pewną, krótkoterminową szansę, co widzielimy w przypadku wyborów w USA. Na dłuższą metę, jednak nie da się odbudować zaufania do systemu, jako że liberalizm utracił generator kapitału społecznego, po prostu go rozwiązując, zgodnie ze swoją zasadą naczelną.

Jeżeli kryzys pandemiczny będzie się pogłębiał i szedł w niewiadomym kierunku, to liberałowie stracą władzę i ... nie wiadomo, co się będzie działo dalej. A ludzie nie lubią nie wiedzieć co się będzie działo, więc mogą optować za starą, chociaż marną władzą. Ale ta marna władza zablokuje rozwój w jakimkolwiek kierunku.

Brak zaufania do systemu najlepiej ilustruje ruch antyszczepionkowy stanowiący demonstrację braku zaufania do dotychczasowego systemu. Trudno mieć do antyszczepionkowców pretencje, że nie ufają systemowi, ale też z drugiej strony występowanie przeciwko systemowi pod  (systemowym przecież) sztandarem wolności kompromituje ten ruch, bo przecież także liberalizm posługuje się tym hasłem z wiadomym fatalnym skutkiem.

W przypadku przedłużania się kryzysu pandemicznego przed systemem konsumpcjonistycznym stanie poważne wyzwanie. Jak wiadomo z tym systemem jest jak z jazdą na rowerze - nie mozna przestać pedałować. Dążąc do zachowania choćby części dawnej sprawności system będzie musiał skrócić, dla zachowania płynności funkcjonowania, łańcuchy dostaw, bo nie może czekać, aż sytuacja wróci do stanu przedpandemicznego, a proszę pamiętać, że już na parę lat przed pandemią, Donald Trump dążył do przyhamowania globalizacji.

Zanosi się więc na redukcję globalizacji, co zmieni architekturę powiązań gospodarczych, a jednocześnie należy apmiętać, że przez cały ten czas bedą biegły procesy polityczne i także one będą musiały dostosować się do zmian w systemie gospodarczym. Może więc zwiększyć się nacisk na ściślejsze powiązania w mniejszej skali niż globalna, co może prowadzić do ścislejszej integracji w ramach Unii Europejskiej, ale może też być tak, że jednoczesny kryzys i dalszy nacisk demokratyczny zmieni układ sił w Europie, spowoduje utratę monopolu przez liberałów i zmieni charakter Unii.

Trzeba przy tym zdać sobie sprawę z ogromu wyzwań przed jakimi stoimy i ogromu ignorancji w tym zakresie.

Przyjrzyjmy się fragmentowi naszej rzeczywistości wykreowanej przez system liberalny i wymagającej interwencji, żeby po pandemii system społeczny mógł jakoś (nie wiadomo jak) funkcjonować.

Fatalnym zjawiskiem jest wypowiadanie się na rozmaite tematy z punktu widzenia tuiteraz, skażone piętnem doraźności, braku szerszego kontekstu, a szczególnie braku umiejscowienia danego problemu na mapie zjawisk i wyzwań cywilizacyjnych.  Do tego chodzi kwestia chaosu informacyjnego wywołanego obecną strukturą medialną, która stwarza trudności z dotarciem do docelowego adresata informacji i stąd się bierze jazgotliwość i hałaśliwość komunikatów ( bieżączka polityczno-emocjonalna) powiększająca tylko chaos.

Dobrym przykładem jest publicystyka Wojciecha Cejrowskiego, na pewno dobrego znawczy lokalnych problemów kulturowych, jako że jest on antropologiem, dodajmy kulturowym, i pisze ciekawie, nie ulegając politpoprawnośći. Jednak, skoro jesteśmy przy antropologii, to rzuca się w oczy antropologiczna niekompetencja Cejrowskiego w zakresie antropologii człowieka i kwestii struktur cywilizacyjnych. Cejrowski walczy z politpoprawnością wygenerowaną przez amerykański liberalizm pod sztandarem wolności indywidualnej, a sam tym sztandarem jednocześnie wymachuje. Gdzie logika ?

Najwyraźniej widać to w stosunku do zagadnienia podatków i nie dotyczy tylko Cejrowskiego, bo można coś podobnego zuważyć i u Łukasza Warzechy. Problem wywodzi się z błędu poznawczego w wynku którego mocniej reagujemy na straty niż na zyski. Zyski uważamy za rzecz oczywistą, na straty się nie godzimy. Do tego traktujemy podatki własnie jako stratę, ignorując fakt, że każdy medal ma dwie strony: korzyści i koszty, więc podatki należy traktować jako inwestycję.

W kwestii podatków narzuca się więc wszystkim podejście tuiterazizmu, ignorujące dłuższą perspektywę. W krótkiej perspektywie koncentrujemy się na osobistych interesach lub tylko na bezpośrednich stosunkach międzyludzkich czy instytucjonalnych, zapominająć zupełnie, że cywilizacja to struktura złożona. Złożona nie tylko z bezpośrednich działań, ale także z olbrzymiej sieci odziedziczonej infrastruktury materialnej i duchowej, którą trzeba permanentnie utrzymywać, konserwować i jeszcze rozwijać na przyszłość.

Żeby rozwiązać kwestię podatków, trzeba by po pierwsze podatki opracować w dwóch etapach: podatki lokalne, nad którymi kontrolę miałaby lokalna wspólnota, oraz podatki centralne na wyraźnie określone cele państwowe. Ale taka reforma mozliwa byłaby dopiero po likwidacji systemu liberalnego i związanej z nim piramidy kosztów.

Koncentracja na idei postępu usuwa z pola widzenia kwestię utrzymywania infrastruktury, ktorą wymaga finansowania z jednej strony, a z której ludzie korzystają najczęściej za darmo, z drugiej strony. Do tego dochodzą niebezpieczeństwa związane z progresywistycznymi programami cyfryzacji znacznej części infrastruktury. Tego rodzaju projekty jeszcze bardziej zmieniają perspektywę postrzegania infrastruktury, jeszcze bardziej oddalając ją od bezpośredniego doświadczenia i dematerializując ją. Ludzkie doświadczenie musi, tradycyjnie, biologicznie, opierać się na sferze zmysłowej i na dotyku, rozumianym namacalnie.

Patrząc z punktu widzenia ewolucji, głównym celem życia jest przetrwanie, a postęp, w tym postęp materialny jest kwestią drugorzędną, kwestią środków. Liberalizm udowodnił, upadając, że ta druga droga jest drogą błędną.

Utrzymanie całego systemu infrastruktury pociąga za sobą gigantyczne koszty, za które ktoś musi płacić, a płaci państwo, z naszych podatków. Do tego dochodzi druga kwestia - kwestia kosztów spontanicznego rozwoju. Wynalazki technologiczne mają charakter przypadkowy i specyficzny, co sprawia, żę ich wdrożenie powoduje nieprzewidziane skutki uboczne,  szczególnie widoczne w przypadku degradacji środowiska. Mamy tu do czynienia nie tylko z korzyściami z wynalazków, które czerpią wynalazcy i użytkownicy nowych technologii, lecz takżę ze stratami w wyniku powstania produktów ubocznych, które musi pokrywać państwo.

W tym zakresie mistrzem degradacji okazał się system liberalny, który powoduje likwidację  więzi i partykularyzację na olbrzymią skalę, co pociąga za sobą gigantyczne koszty, np leczenia otyłości czy cukrzycy czy innych chorób cywilizacyjnych, takich jak bezpłodność powodowana przez nadużycie środków antykoncepcyjnych czy zanieczyszczenie środowiska.Ingerencja liberalizmu w sprawy rodziny prowadzi do osłabienia wiezi rodzinnych i rozwodów, a to także generuje najrozmaitsze koszty społeczne.

W ten sposób okazuje się, że najbardziej antyrozwojowym czynnikiem jest sam pojęty w dotychczasowy sposób rozwój czyli postęp. Jeżeli określimy liberalizm w sposób najlepiej go demistyfikujący jako ustrój rozwiązłości, bo przeciez rozwiązuje wszelkie więzi, to się okaże, że koszt związania tego co liberalizm porozwiązywał przekracza mozliwości naszej cywilizacji, jako że zniszczyć coś jest łatwo i szybko, natomiast odbudowa jest długa i kosztowna.

Warto też pamiętać, że liberalizm ma dwa aspekty: ideologiczno-polityczny i gospodarczy-konsumpcjonistyczny. Błędy ideologiczne i polityczne jest stosunkowo łatwo wyeliminować, gorzej z zakorzenionymi mocno strukturami gospodarczymi, których naruszenie wiąże się z dotkliwymi efektami materialnymi.

Dodajmy na zakończenie, żeby wybrzmiało to bardziej zdecydowanie: liberalizm wygenerował gigantyczny system społeczny stanowiący wspólczesny węzeł gordyjski, będący splotem rzeczy udanych i nieudanych, co stworzyło strukturę cywilizacyjną trudną do rozplątania i oddzielenia rzeczy dobrych od złych. Trudno oczekiwać by ktoś był w stanie zaproponować efektywną teorię opracowania przepisu na stworzenie nowego systemu. Jedyne funkcjonalne rozwiązanie możliwe w tej sytuacji to oddolne, ograniczone, lecz liczne próby zorganizowania lokalnych mini-systemów czy wspólnot odcinających sie zdecydowanie i programowo od zasad liberalnych. Tylko ten model działania pozwoli przetestować efektywne rozwiązania przy minimalnej skali ryzyka. Trzeba po prostu powtórzyć eksperyment na miarę amiszów. Okazuje się więc po latach, że to amisze mieli rację.




zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka