Sprawa pani Ochojskiej nie jest tylko jej prywatną sprawą, bo poza oczywistym związkiem z polityką, dotyczy szerszej grupy ludzi.
Okazuje się czarno na białym, że kobiety do polityki, gdzie przebiega rywalizacja, się po prostu nie nadają. One są do współpracy, w razie konfliktu tracą po prostu rozum.
Najpierw była pani Rozalia, Thun. Kubuś Puchatek o małym rozumku.
Potem objawiła się Sylwia Spurek.
A teraz wreszcie pani Ochojska.
Do analizy tego rodzaju reakcji na problemy niezbędni są psychiiatrzy ale ci już dawno się poddali. No to w takim razie pozostaje nam jedno wyjście, które chyba najlepiej oddaje tę kwestię: uznać to za objaw opętania, chyba że ktoś przedstawi wersję potwierdzoną naukowo.
Panie Spurek czy Ochojska nie stanowią przypadków wyjątkowych, bo przecież zjawisko czarownic sprzed paruset lat nie wzięło się z niczego i mamy właśnie powtórkę z historii.
Skąd się wzięła ta powtórka?
Otóż żeby wyjaśnić tego rodzaju przypadki zbiorowego szaleństwa, trzeba odwołać się do teorii, bo teoria rządzi obecnym światem. Ja propaguję w sieci hipotezę zgłupienia rozsianego, wyhjaśniającą fakt rozpadu umysłu, opartą na teorii konsekwencji liberalizmu, połączonej z teorią efektów konsumpcjonizmu plus oczywiste założenie o społecznej naturze ludzkiej, W wyniku tego rodzaju analizy otrzymujemy konstrukt ramowy o charakterze statystycznym pozbawiony cech indywidualnych, które wymykają się analizie. Tak więc pani Ochojska podpada pod tą hipotezę jako zjawisko "pani Ochojskiej i innych",
Oczywiście w poszczególnych przypadkach takich objawów szaleństwa występują także pewne osobnicze różnice indywidualne, które mogą maskować zbiorowy charakter zjawiska i jego zbiorową genezę.
Jeżeli odstąpimy od takiej naukowej próby analizy, to najlbliższym prawdzie wyjaśnieniem takiego przypadku byłoby uznanie go za opętanie.