Kwestię można sprowadzić do pytania, która strona bardziej zgodna jest z istotą natury ludzkiej.
Można ją rozpatrywać na poziomie bardziej lub mniej złożonym.
Poziom bardziej konkretny, dotyczy roli globalizacji, jej konfrontacji z państwem narodowym i z demokracją. Globalizacja jest efektem dzialania państw, szczegolnie państw dominujących tak jak Wlk Brytania w w. XIX i USA w w. XX, w których interesie był globalny handel przez nie promowany. Zwrotny wpływ globalizacji powoduje uzależnienie polityki od potężnych korporacji międzynarodowych, a w efekcie erozję demokracji.
System konsumpcjonistyczny z towarzyszącą mu ideologią liberalną dąży do opanowania świata pozwalającego na nieustanny wzrost konsumpcji, produkcji i mnożenia zysków, ale trafia na opór materii - natury ludzkiej, która jest wprawdzie elastyczna, ale wybryków w dłuższej perspektywie nie toleruje. Konsumpcjonizm chce więc likwidacji państw i demokracji, które zapewniają różnorodność kulturową, podczas gdy konsumpcjonizm dokonuje makdonaldyzacji, glajchszaltacji i uniformizacji w skali globalnej, zabójczych dla rozwoju.
W realnym, kulturowo zróżnicowanym świecie państw z odmiennymi strukturami i odmiennymi interesamui narodowymi ideologia konsumpcjonistyczna dąży do znalezienia odpowiedniego targetu - jednego wspólnego mianownika dla całego świata, co jest groźną utopią i idzie wbrew ludzkiej naturze i wartościom konserwatywnym, które opowiadają się za państwami narodowymi i demokracją. Dążąc do celu musi ten wspólny mianownik obniżyć jak najbardziej i odwołać się do najniższych instynktów, ludzi zaburzonych, dewiantów kontestujących normalne standardy, feministek i homoseksualistów, wszelkich grup zbuntowanych przeciw wartościom konserwatywnym oraz do imigracji - czego dowodem jest charakter tzw. polityki tożsamości.
Trump jest przeciwnikiem globalizacji, która niszczyła przemysł amerykański, a jednocześnie zwolennikiem silnej Ameryki, a silna Ameryka ma wymiar globalny, co może wydawać się paradoksalne. Tak więc Trump jest człowiekiem realistycznym i poważnym nie ulegającym urojeniom ideologicznym.
Kamala Harris nie przedstawiła żadnego realnego programu politycznego. Jej kampania związana była z promowaniem aborcji i lewackiej ideologii naruszającej spoistość kulturową Ameryki. A to jest sprzeczne z naturą ludzką.
Na ten sam problem nieadekwatności systemu liberalnego można spojrzeć z jeszcze bardziej abstrakcyjnej perspektywy ewolucyjnej. Ewolucja ludzkiej przestrzeni społecznej wyznacza wyraźne, twarde ramy dla ludzkiego życia. Przestrzeń społeczna posiada konkretne wymiary w postaci relacji społecznych, które kształtują społeczność jak i indywidualne umysły. I te relacje muszą być respektowane. W przeciwnym wypadku grożą katastrofy społeczne.
Wybory w USA i ich wynik wyraźne pokazały, że są granice ekscesów społeczno-politycznych jakie ludzka cywilizacja jest w stanie tolerować. W Polsce niektórym nadal się wydaje, że nie ma granic, ale przekonają się boleśnie o tych granicach na własnej skórze.
Istnieje więc w historii ludzkiej sfery o różnym stopniu determnizmu. Dlatego przegrała Kamala, która granicę indeterminizmu przekroczyła naruszając prawidłowości podporządkowane determinizmowi. Jak pokazały wybory poprzednie Trump mógł przegrać i przegrał, ale tym razem stanęła za nim sama natura ludzka i dała mu wygraną. I w ten oto sposób sprawdziła się moja teoria przestrzeni społecznej.
Czy idioci wyciągną z tego wnioski ?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo