zdjęcie chrześniaka Krzysztofa Sadowskiego, który też był przez niego molestowany
zdjęcie chrześniaka Krzysztofa Sadowskiego, który też był przez niego molestowany
manitooo manitooo
35251
BLOG

Afera pedofilska Sadowskiego: „Nazywał mnie Wisienką!”

manitooo manitooo Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 134

Niemal wszystkie media podały już informację o podejrzeniach pedofilii Krzysztofa Sadowskiego, oświadczenie wydała też jego córka. To jednak wciąż dopiero początek afery, która sięga znacznie głębiej, niż ktokolwiek przypuszcza. Część jej wątków wstrząśnie wkrótce całą Polską.


Kolejne osoby zgłaszają się do mnie informując o czynach Krzysztofa Sadowskiego, wieloletniego szefa Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, znanego muzyka, współtwórcy programów telewizyjnych, znajomego wielu wpływowych osób ze świata polityki, artystycznego i biznesowego. Wkrótce ujawnię całość zebranej i zweryfikowanej dokumentacji.

Jak to się zaczęło?

Pierwsze doniesienia o molestowaniu nieletnich mam z końca lat 60-tych. Według moich informatorek, Krzysztof Sadowski nie krył się ze swoimi „preferencjami” i uwodził nastolatki niemal oficjalnie, nie przejmując się nawet obecnością przy tym żony, Liliany Urbańskiej.

- Miałam 15 lat, on 34. Był bardzo miły, subtelny, działał z ogromną cierpliwością i delikatnością, nazywał mnie Wisienką. Pisał do mnie długie listy, interesowały go dziewczyny, które nie miały jeszcze partnerów seksualnych, chciał je „rozdziewiczyć”. Przede mną był z córką dyplomaty, także nieletnią. Moi rodzice byli rozwiedzeni, więc zastępował mi trochę ojca, potrzebowałam takiego przyjaciela. Nie mam po tym traumy fizycznej, choć wiem, że byłabym inną osobą, gdyby to się nie stało. Utrzymywaliśmy kontakty przez dwa lata. Gdy dowiedziała się o tym moja mama zrobiła awanturę Lilianie. Ona o wszystkim wiedziała. Krzysztof z niczym się nie krył


– opowiada dziś 64-letnia Anna (imię zmienione).
Anna twierdzi, że Krzysztof Sadowski nie zabezpieczał się podczas seksu, a potem wyznał jej, że jest bezpłodny (jest to istotny szczegół dla śledztwa ze względu na zeznania innych kobiet, w których to się powtarza). Brak zainteresowania jego postępowaniem ze strony żony tłumaczył, że ona ma swoje życie uczuciowe.
Liliana Urbańska utrzymuje, że nigdy nie zauważyła nic niepokojącego w zachowaniach męża. W rozmowie ze mną stanowczo zaprzeczała zarzutom.
Tymczasem zgłosiła do się do mnie córka brata męża siostry Krzysztofa Sadowskiego. Potwierdza słowa Anny, że Liliana musiała wiedzieć o „dysfunkcji” męża już na początku lat 70-tych.
-

Moi rodzice byli bardzo blisko zaprzyjaźnieni z Lilianą i Krzysztofem, często się odwiedzali, byli rodziną. Pewnego dnia Krzysztof zaczepił mnie i wręczył manuskrypt „Pamiętników Fanny Hill” mówiąc, żebym poznała, jak to jest być kobietą i że potem możemy o tym porozmawiać. Miałam trzynaście lat. Przekazałam to tacie, który zrobił awanturę Krzysztofowi i Lilianie, po czym zerwaliśmy praktycznie kontakty rodzinne – mówi moja rozmówczyni (znam imię i nazwisko, zweryfikowałem związki rodzinne).

Zgłosiła się też do mnie córka jednego z muzyków grających przed laty m.in. w zespole Krzysztofa Komedy, która twierdzi, że Krzysztof Sadowski próbował molestować ją, gdy miała 15 lat i działo się to na przyjęciu, na którym była też Liliana Urbańska.

- To było na działce. Oni przyjechali tam razem z Lilianą, ja miałam piętnaście lat. Odeszłam na bok i wtedy koło mnie usiadł Krzysztof. Objął mnie i coś próbował, ale ja zaczęłam się wyrywać, potem krzyczeć. Przybiegli inni i zaczęli mnie uspokajać. Była przy tym Liliana

– mówi.

Matka i córka

Niezwykle wstrząsającą relację przekazała mi córka jednego z najsławniejszych polskich jazzmanów, prosząc o nieujawnianie nazwiska ze względu na dobro taty.

„Miałam 12-13 lat. Przyszedł w nocy, spałam w pokoju z Marysią i jeszcze jedną koleżanką. On przyszedł powiedzieć „dobranoc”,  Marysi wtedy nie było. Zaczął mnie łaskotać. Włożył ręce tam gdzie nie powinien i ja mu powiedziałam: "Nie. Przestań." Przestał, ale przesiadł się na łóżko do tej drugiej dziewczynki, włożył jej ręce pod kołdrę i robił to aż do chwili, gdy ona zaczęła płakać. Wtedy wstał i wyszedł. Ja powiedziałam tacie. Tata dorwał go w jakimś pomieszczeniu, przygwoździł i o mało nie pobił, wtedy weszłam do tego pomieszczenia i słyszałam, że jeszcze raz, to się źle skończy. Tata by mu nie darował, gdyby dotknął mnie jeszcze raz, więc tego nie robił. Potem wiele razy słyszałam, że Krzysiek Sadowski to stary pedryl, zboczeniec. Wszyscy dziwnie patrzyli, że się pokazywał wszędzie z młodymi dziewczynami. Dużo później mama przyznała mi się, że próbował się dobrać także do niej, dużo wcześniej, na jakimś wyjeździe, na którym byli razem z Lilianą. Ona mu nie pozwoliła na nic, on się zdziwił i powiedział: "No myślałem, że my tu będziemy tak razem jak w wielkiej rodzinie." Mama powiedziała o tym Lilianie, a ona na to: "No, przykro."”


- opowiada moja rozmówczyni.
Mam jeszcze kilka doniesień o sytuacjach, w których Krzysztof Sadowski zachowywał się niestosownie wobec młodych kobiet w obecności swojej żony. Dlaczego zatem Liliana Urbańska pozwoliła, by człowiek o takich zachowaniach pracował z dziećmi? Dlaczego pozwalała spać dzieciom w domu, zamykała je w piwnicy? Dlaczego nie reagowała, gdy Krzysztof chodził do nich w nocy, sadzał na kolana w autobusach, głaskał i łaskotał? Dlaczego pozwoliła, by ich wspólny dom stał się dla części dzieci piekłem? Trudno to wszystko pojąć. Gdy zadzwoniłem do niej przed pierwszym tekstem, długo rozmawialiśmy i myślałem, że Pani Liliana o niczym nie wiedziała, bardzo jej współczułem, że musi w tym wieku zmierzyć się z takim skandalem. Pani Liliana powiedziała mi, żebym więcej jej nie wypytywał, żebym pisał co chcę, ona nie będzie się wypowiadać. Pani Liliano, nie będę Pani nagabywał, ale apeluję o zabranie głosu i powiedzenie całej prawdy. O Krzysztofie i waszych tajemnicach, bo one są tu niezwykle istotne. Proszę, niech Pani to zrobi dla skrzywdzonych przez męża dzieci. Trzeba je przeprosić. Trzeba oddać im sprawiedliwość i powiedzieć teraz prawdę. To niezwykle ważne.

Oświadczenie córki

Nigdy, żadnego tekstu nie „promowałem” nazwiskiem córki Pana Sadowskiego – Marii Sadowskiej. Nigdy nie obarczałem jej winą za grzechy ojca. Ponieważ jednak Pani Maria wydała oświadczenie nawiązujące do tej historii, publikuję je bez komentarza:

„Kochani! To były dla mnie najgorsze dwa miesiące mojego życia. Nikomu nie życzę, żeby musiał przechodzić przez takie piekło. Niespodziewanie, z dnia na dzień całe twoje dotychczasowe życie leży w gruzach... Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie w tym czarnych chwilach. Nie wiedziałam, że jest Was aż tylu! Mówią „przyjaciół poznaje się w biedzie”, ja więc jestem człowiekiem szczęśliwym bo jednak otoczonym wspaniałymi przyjaciółmi. Dzięki Wam mogę stać z podniesioną głową. Życie toczy się dalej, a ja muszę się podnieść nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla moich ukochanych dzieci i męża. Nie pierwszy raz muzyka, film, tworzenie, bycie kreatywnym ratuje mi życie. Tak więc wracam do tego, co potrafię robić najlepiej. Dziś pierwszy raz, z duszą na ramieniu i z drżeniem serca wychodzę znów na scenę...”


- napisała na FB Maria Sadowska.

Krzysztof Sadowski nie odpowiada na moje sms, nie odbiera telefonu, nie oddzwania. Jego adwokat także nie odpisała na moje pytania i nie odebrała mojego telefonu. Na końcu publikuję jego oświadczenie.

Cała sprawa ma wiele wątków, w tym politycznych i finansowych, i jest niezwykle wstrząsająca. Wszystko ujawnimy w książce i filmie o kryciu pedofilii w show-biznesie, nad którym już pracuję.

Jeśli chcesz wspomóc to śledztwo i realizację filmu o kryciu pedofilii w Polsce zachęcam do udziału w zbiórce:

https://zrzutka.pl/pkw6ys

Możesz też wpłacać dobrowolne darowizny bezpośrednio na moje konto. Wszystko wykorzystam do zrobienia dobrego, niezależnego i bezkompromisowego dziennikarstwa:
Mariusz Zielke
84 1240 1024 1111 0000 0252 2171

Lub na zbiórce na PayPal:

https://paypal.me/pools/c/8hVeZEbuME


Pierwsze śledztwo w sprawie molestowania dzieci przez Krzysztofa Sadowskiego miało miejsce po doniesieniu mamy 10-letniej Ewy Gajdy w 1992 r. Nie doszło do gwałtu, Krzysztof Sadowski głaskał dziewczynki po ciele, a przy Ewie rozpiął rozporek i przeraził dziewczynkę. Relację Ewy potwierdza dziś Kasia, uczestniczka tych samych kolonii i wielu zajęć w zespole „Tęcza”. Niestety, gdy było prowadzone śledztwo, wystraszono dziewczynkę i odmówiła pokazania, co robił jej Sadowski. Mam zgłoszenia o molestowaniu w latach 70. Marek nie jest też jedynym mężczyzną, który był molestowany przez tego sprawcę. Już po pierwszym artykule zgłosił się do mnie 47-letni Piotr, którego Sadowski molestował na początku lat 80-tych, po koncertach poezji śpiewanej Jana Pawła II, które miały miejsce w kościołach. Sadowski jest zresztą osobą bardzo religijną, wierzącą.

Kolejną osobą, którą skrzywdził i która się do mnie zgłosiła jest Justyna (imię zmienione), kobieta, którą Sadowski poznał w domu dziecka. Gwałcił Justynę przez trzy lata (zaczął, gdy miała 14 lat). Mimo że dziewczynka się skarżyła, nikt nie reagował. Niedawno ujawniła się też Olga Śmigielska, która w TVN24 opowiedziała o molestowaniu i gwałtach dokonywanych przez Sadowskiego, przyjaciela jej ojca. Ojciec nie uwierzył Oldze, gdy mu powiedziała o postępowaniu Krzysztofa. Potem ujawniłem opowieść Marka (imię zmienione), chrześniaka Krzysztofa Sadowskiego.

Zgłosiły się do mnie dwie kobiety, które twierdzą, że próbowano je molestować w 2017 r.


Wszystkie teksty w tej sprawie można przeczytać na stronie:

http://winteresiespolecznym.pl/


Cała sprawa ma wiele wątków, w tym politycznych i finansowych, i jest niezwykle wstrząsająca. Wszystko ujawnimy w książce i filmie o kryciu pedofilii w show-biznesie, nad którym już pracuję.


OŚWIADCZENIE KRZYSZTOFA SADOWSKIEGO

„W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi moich relacji z uczestniczkami programów telewizyjnych „Tęczowy Music Box” i „co jest grane?” oraz podopiecznymi fundacji „Tęcza”, stanowczo zaprzeczam stawianym mi zarzutom. Wszystkie pojawiające się na mój temat „rewelacje” oparte są na pomówieniach jednej osoby, której personaliów nie ujawnię, nie chcąc jej zaszkodzić. Jest to osoba znana mi i mojej rodzinie od przeszło 20 lat i przez większość tego czasu pozostająca z nami w bliskich stosunkach. Niestety, w ubiegłym roku osoba ta poprosiła mnie o przekazanie jej dużej kwoty pieniędzy, które miały posłużyć jej ułożeniu sobie życia. Nie będąc w stanie spełnić tej prośby, ale też mając poczucie nadużycia naszej przyjaźni –odmówiłem. Wówczas, było to w czerwcu ubiegłego roku, zerwała kontakty z nami i skierowała przeciwko mnie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dokładna treść zarzucanych mi czynów nie jest mi znana, gdyż –choć postępowanie toczy się już rok –nie zostałem w nim przesłuchany ani jako świadek, ani tym bardziej jako podejrzany. O toczącym się postępowaniu wiem tylko dlatego, że została w nim przesłuchana w maju br. moja była żona. Chciałbym też wyraźnie podkreślić, że przed publikacją dotyczących mnie materiałów nikt nie podjął próby kontaktu ze mną w celu dowiedzenia się jak wygląda cała historia z mojego punktu widzenia. Jestem osobą w podeszłym wieku i złym stanie zdrowia. Kierowane wobec mnie publicznie oszczerstwa dodatkowo ten stan pogarszają, podważając mój dorobek zawodowy i artystyczny oraz godząc w moje dobre imię. Przede wszystkim jednak sprawa ta odbija się fatalnie na mojej rodzinie, krzywdząc moją żonę i córkę. Staliśmy się obiektem bezpośrednich ataków ze strony obcych nam osób, godzących w naszą prywatność i poczucie bezpieczeństwa. Zachowanie mediów w tej sprawie oceniam jako skandaliczne i nieodpowiedzialne. W poszukiwaniu sensacji posunęły się one nie tylko do ataku na mnie, ale doprowadziły do ataku na całą moją rodzinę. Dlatego też proszę i kieruję tę prośbę zarówno do mediów, które już rzuciły się na mnie, jak i do takich, które dopiero planują dołączyć do tej watahy, o powstrzymanie się od dalszego szkalowania mnie i umożliwienie mi podjęcia obrony w przewidzianej do tego procedurze karnej. Nigdy nie uchylałem się przed współpracą z organami ścigania i jestem gotów –w miarę moich możliwości –pomagać w wyjaśnieniu całej sprawy. Jednocześnie oświadczam, że wobec mediów i osób mnie oczerniających podejmę kroki prawne w celu oczyszczenia swojego imienia i dorobku.”







manitooo
O mnie manitooo

Nazywam się Mariusz Zielke. Byłem dziennikarzem Pulsu Biznesu, wcześniej mniejszych gazetek, pisałem na różne tematy, potem robiłem śledztwa dziennikarskie. Obecnie piszę powieści, głównie na faktach, kryminały, sensacyjne, obyczajowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo