Wypowiedzi ambasador USA osłabiające polski rząd współbrzmią z opiniami lewicowego kandydata na prezydenta Joe Bidena. Wygląda na to, że niektórzy członkowie administracji amerykańskiej już przygotowują się na zmiany w Białym Domu. Można powiedzieć nawet więcej: tak zdecydowany atak w przededniu wyborów na jeden z niewielu rządów sprzyjających Trumpowi wygląda na wypowiedzenie lojalności wobec szefa. Jeżeli Mosbacher wie co robi, a nie sądzę by nie wiedziała, to jej posunięcie można rozpatrywać jako atak na obecnego prezydenta USA.
Ciekawe czy kobieca intuicja jej nie zawiedzie. Ciekawe czy zachowa to stanowisko po wyborach?