Gdy Kaczyński wpadł na pomysł tzw "Piątki dla zwierząt", gdy napięcia pomiędzy ministrem sprawiedliwości a premierem sięgnęły zenitu, gdy zwolennicy PiSu zaczęli powoli rozglądać się za nową jakością i gdy wydawało się, że koalicja rządowa rozpadnie się od środka nagle pojawiła się Lempart. Jej agresja, nienawiść do kościoła, nazistowskie hasła spowodowały, że zwolennicy centroprawicy znów dojrzeli wroga: wydaje się być groźny bo używa metod i środków znanych z lat 30tych hitlerowskich niemiec. Jedynie Zjednoczona Prawica sprzeciwiła się tej furiatce, której naśladowcy przynoszą swoim rodzicom i dziadkom śmierć z powodu Covida (wystarczy spojrzeć na statystyki - Warszawa i miasta w których lewackie bojówki organizują zadymy zdecydowanie prowadzą w liczbie zachorowań i ofiar spowodowanych Cov19). Mamy więc znów dwa dobrze zdefiniowane wrogie obozy: z jednej strony chore z nienawiści do katolików i prawicy, mające za nic zdrowie i życie Polaków para-nazistowskie grupy zaś z drugiej zwalczany przez nich rząd mocno pracujący nad tym, by Polacy nie musieli cierpieć z powodu koronawirusa.
Uważam, że jeżeli PiS znów nie zrobi jakiegoś głupstwa to propagandowo wygra tę wojnę. Co więcej - im dłużej ta wojna będzie trwała tym bardziej będą na niej tracili uczestnicy wspierający ruch para-nazistowski a zyskiwał będzie rząd (oczywiście przy zachowaniu parametrów gospodarczych na zadowalającym poziomie).
Co prawda wiele racji jest w powiedeniu sąsiadów ze wschodu: pożywiom, uwidim ale na razie wygląda na to, że im bardziej Lempart konsoliduje Zjednoczoną Prawicę tym bardziej jej gwiazda gaśnie.
PS: lewica w Polsce (włączając w to PO ) jest ślepa. Brnie w koleiny, które spowodują, że prawdopodobnie jeszcze długo nie zdobędzie władzy. A wystarczyłoby trochę pomyśleć ale po tej stronie nienawiść przesłania racjonalność. Szkoda.