Jan Żiżka, pomnik w Pradze, Czechy
Jan Żiżka, pomnik w Pradze, Czechy
Husyta Husyta
199
BLOG

Duda vs. Kaczyński, czyli o trójpodziale władzy…

Husyta Husyta Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Ostatnie zmiany w Rządzie przypomniały mi wypowiedź pewnego prawicowego (co warto zaznaczyć) dziennikarza-publicysty, który wskazał, że p. Andrzej Duda, był/jest intelektualnie rozmiłowany w myśli nt. państwowości ś.p. Prezydenta prof. Lechu Kaczyńskim, który był bezapelacyjnie wielkim myślicielem, filozofem państwa i prawa.

Po tragicznej śmierci prezydenta L. Kaczyńskiego, p. A. Duda czuł się moralnym spadkobiercą myśli profesora, co tłumaczy jego zaangażowanie w tworzenie prawa, jego nauczanie oraz obserwowanie ewolucji prawa i praworządności, co wyrażało się m.in. uczęszczaniem w posiedzeniach Trybunału Konstytucyjnego.

Istotna zmiana nastąpiła po wyborze p. A. Dudy na Prezydenta RP, wtedy jego moralny obowiązek i spadkobranie myśli prof. L. Kaczyńskiego przerodziło się w misję. Jednym z elementów misji było przejęcie roli ś.p. prof. L. Kaczyńskiego jaką pełnił w tandemie braci Kaczyńskich gdy dzierżyli ster czy to partii, czy też państwa.

P. Jarosław Kaczyński zawsze uchodził za bardziej zaczepnego, wojowniczego, agresywnego czy też aktywnego, nastawionego bojowo i bez kompromisu walczącego o swoje ideały, natomiast p. Lech Kaczyński uchodził za filozofa, starającego się dyskutować, przekonywać, przemyśliwać, delikatnie hamować i powstrzymywać zapędy czy też ataki brata. Obaj ludzie wielkiego ducha i intelektu.

Powyższe by się zgadzało z obserwacjami wielu innych publicystów, którzy zawsze chwalili p. L. Kaczyńskiego za to, że jako jedyny potrafi utrzymać brata na wodzy, gdy wchodzili w polityczną wojnę i wyborcze zapasy.

Czy prezydent A. Duda poczuł się dosłownie spadkobiercą prof. L. Kaczyńskiego (jego myśli i idei państwa prawa…) i postanowił przejąć także rolę zmarłego prezydenta, jaka odgrywał w życiu politycznego tandemu wielkich bliźniaków? Takiego zdania jest ów publicysta.

Prez. A. Duda chciał być jak swój mistrz – prof. Lech Kaczyński, chciał być nim w polityce, jednak pech chciał, że do takich wniosków nie doszedł p. Jarosław Kaczyński, który krótko mówiąc nie zgodził się aby młodszy od niego mężczyzna i polityk, nie znający życia i czasów komuny, prawdziwej walki na froncie i nie mający żadnego doświadczenia w walce z komunistami teraz go pouczał lub hamował. A już w żadnym wypadku aby odgrywał rolę jego zmarłego brata lub się z nim równał, myśląc, że przejmie pałeczkę „hamulców władzy” dla tego specyficznego dwupodziału władzy. Na marginesie należy zaznaczyć, że idea trójpodziału władzy zakładała wyposażenie ośrodków władzy w mechanizmy wzajemnie hamujące wszystkie władze, tak aby żadna nie uzyskała przewagi nad drugą, ani też nie naruszyły zasad państwa prawa.

Zdaniem publicysty, p. Jarosław zwyczajnie uznał, że p. Andrzej jest na niego za krótki.

Być może faktycznie coś z tej obserwacji dziennikarza (może ktoś z czytelników przypomni mi kto to był…?) jest na rzeczy? Może faktycznie p. Jarosław Kaczyński nigdy nie pogodził się z tym, a może nawet uznał to za afront, iż młody prawnik bez doświadczenia walki politycznej na śmierć i życie, bez zaplecza politycznego, stara się być jego hamulcowym?

Natomiast historię sporu Pałacu z Żoliborzem państwo doskonale znacie, dlatego warto dziś wrócić do tej diagnozy i zastanowić się, czy rzeczywiście mogło być tak, że p. A. Duda nieudolnie starał się wejść w buty prof. L. Kaczyńskiego, lecz nikt ani z prawa ani z lewa nie uznał jego sukcesji.

Dziś ta diagnoza do mnie wróciła i mnie zajmuje od rana… Co się jednak zmieniło na linii Prezes-Prezydent po ostatnich zmianach?

Podzielcie się proszę swoimi spostrzeżeniami w komentarzach…

~ Jan Żiżka

Husyta
O mnie Husyta

Katolik z sentymentem do hustytów, czujny obserwator życia politycznego i społecznego, obywatel głosujący a więc mający prawo do krytyki, wielki sympatyk prawej strony.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka