Nie ma tu co wracać, a jak już to na przesłuchanie – to pogląd dość umiarkowany na obecną chwilę. Wielu jest spragnionych jego aresztowania, ukarania, najchętniej widzieliby go skutego i w „klatce hańby”. „Rudy złodziej” to też jedno z bardziej umiarkowanych określeń.
A Węgrzy go uhonorowali, doktorat honorowy mu nadali. Na najstarszym swoim uniwersytecie, w mieście Pecz. „Tusk jest polskim politykiem o wykształceniu historycznym, którego zarówno krajowa, jak i europejska działalność jest ściśle związana z historią Węgier, a także regionu i Europy” tak napisali w uzasadnieniu. (por.: http://www.pap.pl/aktualnosci/swiat/news,1202269,donald-tusk-doktorem-honoris-causa-uniwersytetu-w-wegierskim-peczu.html)
Może pragmatyzm nimi kierował, może bez uprzedzeń podeszli?
Poczytałem wykład nowego doktora honoris causa uniwersytetu – rówieśnika UJ, z kilkoma osobistymi odwołaniami: Locomotive GT, Márta Mészáros, Ernő Nemecsek z „Chłopców z placu Broni”. Sándor Márai, Imre Kertész.
I to przywołanie wspomnienia czasów, gdy Węgry były dla nas namiastką Zachodu, a przy tym owiane mirem buntu. Można zajrzeć: http://www.consilium.europa.eu/de/press/press-releases/2017/12/08/acceptance-speech-by-president-donald-tusk-upon-receiving-honorary-doctorate-from-the-university-of-pecs/
Czy ma rację mówiąc, że warunkiem przetrwania Europy jest nasza solidarność idąca poza podziały i konflikty interesów?
