W zwiazku z przypadajacymi rocznicami wprowadzenia stanu wojennego oraz "wybrzeża 70" i staraniami niektórych środowisk do łagodzenia ocen tychże wydarzeń. Naszła mnei refleksja że mało "medialnych" osób zna historię tego okresu....A niektóre środowiska świadomo pomijają pewne fakty które pokazywały by że możan było inaczej. A to sie porównuje Kuklińskiego z jaruzelskim, a to jaruzelskeigo z gomółką. Poniżej tekst a. michnika z gw 9.5.98 cytat z Rzepy
Nie mam podstaw, by kwestionować to, co mówi płk Kukliński, ale jest to jedyny ze znanych mi przypadków, że można być we własnej sprawie jedynym świadkiem. Nagle człowiekowi zapomina się wszystko. Zapomina się, że przez lata był w partii komunistycznej, że był na tyle doceniony – również materialnie – że stać go było na kupienie sobie willi w Warszawie, że stać go było na jacht, co nie było normą dla ówczesnych pułkowników LWP, że pracował na tyle dobrze, że awansował do bardzo wysokich stanowisk w wojsku. Zapomina się, że był w armii w marcu 1968 roku, kiedy się działy rzeczy nikczemne (dość przeczytać prasę wojskową z tamtego okresu), że był w armii w czasie interwencji w Czechosłowacji, a jedyny wniosek, jaki z tego wyciągnął, to nie ten, żeby publicznie napiętnować ówczesne praktyki, wyjść z wojska, wystąpić z partii i w jakiś sposób przystąpić do opozycji. Zdecydował się podjąć współpracę z wywiadem USA. (…) Sam fakt pracy dla amerykańskich służb specjalnych nie jest jeszcze żadnym tytułem do chwały w Polsce. Przecież wielu było u nas amerykańskich szpiegów. Z niektórymi z nich siedziałem w więzieniu. Byli to zwykle wstrętni i podli ludzie. Natomiast oczywiście byli oni użyteczni dla CIA. (…) Cała ta mitologia i legenda tworzona wokół osoby Kuklińskiego jest w najwyższym stopniu niestosowna i żenująca.
Zgadzam sie z tym co tu napisał michnik, tworzenie mitologi wokół osób będących w partii komunistycznej czy też innych kolaboranckich organizacjach tego okresu jest niestosowne i żenujące.....Wystarczy przypomnieć sobie historie podziemia antykoministycznego. Ostatni żołnierz antykoministyczny zginął po Lublinem w 1963r. Był to Józef Franczak "Laluś" on i jemu podobni to byli patrioci, walczacy o Polske niepodległą. A nie taką jaką chciali budować i budowali jaruzelscy, balcerowicze, kwaśniewscy czy kiszczaki. Teraz każdy z nich bredzi o demokracji i jak to wspieral opozycję czy walkę o niepodległość. A wystarczy tylko porównać ich życiorysy do Franczaka czy też Jana Bogdziewicza "Czarnego Janka". To są Bohaterowie walki o niepodległą Polskę i to ich winno sie pokazywać i o nich mówić i uczyć. O nich mogliby dziennikazre spytać jazuzelskiego czy balcerowicza..... Wtedy skończylo by sie opowiadanie jak to każdy jest umoczony, mniejsze zlo i tego typu pierdoły. Franczak i Bogdziewicz pokazali właściwą postawę.
Inne tematy w dziale Polityka