Janusz Korwin-Mikke. Autor nieznany.
Janusz Korwin-Mikke. Autor nieznany.
zwyczajnik zwyczajnik
1727
BLOG

Janusz Korwin-Mikke szkodnik młodych pokoleń.

zwyczajnik zwyczajnik Konfederacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 87

Korwin -Mikke odkąd sięgam pamięcią był orędownikiem wolności, wolnego rynku i czystego kapitalizmu. Państwa według niego ma być jak najmniej, prywatnej przedsiębiorczości jak najwięcej. W tym równaniu, każdy socjalista był co najmniej jak trędowaty. Dawniej, jako młody człowiek, zaczynający swoje życie zawodowe, korposzczur byłem nim zafascynowany. Podobał mi się jego bezkompromisowy język, dzielący ludzi na nas ONYCH, czyli złodziei do których należał każdy urzędnik, polityk i socjalista. Zwłaszcza, że były to czasy, kiedy przeciętny człowiek dopiero nabierał animuszu w korzystaniu z wolności wypowiedzi. Wtedy jeszcze panowało przekonanie, że trzeba było nie lada odwagi by móc tak wypowiadać się o władzy.

To jednak było dawno. Dziś powszechny hejt w internetach sprawił, że język Korwina zbladł i mimo, że pan Korwin zaostrzył swoją retorykę to jednak daleko mu do obelżywości jaka obecnie dominuje w internecie.

Po latach warto jednak zastanowić się nad podsumowaniem jego osiągnięć.

Otóż uważam, że pan Mikke to zwykły szkodnik i nieprawdopodobna pierdoła. Pierdołą jest dlatego, że opowiada koszałki opałki, do czego zaraz przejdę, a szkodnikiem jest ze względu na truciznę jaką rozsiewa wśród młodych, nie znających jeszcze prawdziwego życia swoich wyznawców. Celowo używam określenia "wyznawcy", gdyż najczęściej powtarzają oni bezkrytycznie jego tezy, nie wysilając się jednocześnie nad konsekwencjami wprowadzenia ich w życie. Mógłbym się znęcać nad panem Korwinem wymieniając dziesiątki jego tez i udowadniając, że są to zwyczajne banialuki ale skupię się na jego podstawowej tezie.

"Państwa powinno być jak najmniej. Wszystko załatwi wolny rynek".

Oczywiście jest to bzdura z tego względu, że teza ta jest przeterminowana. I to od dawna. Wraz z pojawieniem się pierwszej korporacji, wolny rynek przestał istnieć. I nie ma najmniejszych szans na to by kiedykolwiek miałby się odrodzić. Dlaczego? Ano dlatego, że nic tak nie niszczy wolnego rynku jak korporacje i gigantyczny majątek skupiony w okół jednej organizacji czy też osoby. Korporacje, miliarderzy bogacą się bezustannie kosztem mniejszych, rozproszonych szarych zjadaczy chleba. Pieniądze są wysysane z rynku i skupiają się w okół ogromnych korporacji, dając im tym większą siłę, która oddziałuje na rynek. Już dwadzieścia lat temu mówiłem, że jak korporacje urosną dostatecznie dużo to będą sprzedawać nam powietrze, którym oddychamy. To był wypowiedziany pół żartem pół serio kwaśny żart oczywiście. Dziś jednak ogarnia mnie pusty śmiech kiedy słyszę o handlu pozwoleniami na emisję CO2 na giełdach światowych. Jedynym organizmem, który jest w stanie jeszcze przeciwstawić się siłom korporacji są słabnące państwa narodowe. Nic więc dziwnego w tym, że korporacje po cichu zwalczają zarówno wciąż silne chrześcijaństwo na równi z państwami narodowymi. Są to jedyne wspólnoty zdolne do jakiegokolwiek oporu. Nie zaskakuje również fakt, że najbogatsi tego świata oraz same korporacje sponsorują ruchy lewicowe oraz wprost- lewackie, którym przyświeca dokładnie ten sam cel. Eliminacja starej kultury chrześcijańskiej oraz państw narodowych. Takie obsesyjne zwalczanie roli państwa w organizacji naszego życia publicznego prowadzi jedynie do wzmocnienia korporacji. Weźmy na przykład drobny handel. Widzimy to dziś jak wielkie markety skutecznie wyczyściły sklepy drobnych ciułaczy. Na chwilę obecną wciąż funkcjonują sklepy sieciowe ale to też jest kwestia czasu kiedy zaczną się zwijać. Korwin propagujący minimalizację roli państwa, staje w pewnym sensie po stronie nie wolnego rynku lecz zniewolenia i dyktatu korporacyjnego a pośrednio także po stronie radykałów lewicowych. Zauważcie, że lewicowi radykaliści nie chcą obarczać podatkami 90% korporacji lecz tzw. prywaciarzy. Niestety młodzi ludzie, nie znający zależności o których mowa, przyjmują tezy starego pierdziela jako prawdę objawioną i lek na wszystko. Każdy, kto ma inne zdanie staje się dla nich przedmiotem najwyższej pogardy i celem inwektyw. Działa zupełnie ten sam efekt jak u wyznawców pewnego chama z Biłgoraja. Państwo powinno równoważyć wpływy korporacji i studzić ich apetyty na rosnące wpływy polityczne. Nie powinno włazić nam z butami w życie, ale też powinno chronić nas by nie czyniły tego korporacje czy inne instytucje finansowe. Puki co, państwa narodowe mają siły w postaci dywizji wojskowych, co daje nam jakąś nadzieję, ale pytanie brzmi jak długo ten stan rzeczy się utrzyma i czy korporacje również nie sięgną po takie narzędzie polityczne, które dotychczas było tylko w rękach państw narodowych?


zwyczajnik
O mnie zwyczajnik

szary zjadacz chleba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka