Uczestnicy Międzynarodowego Komitetu, obradującego jesienią 1999 roku w Berlinie, wymienili państwa i osoby, ponoszące winę za bombardowania Jugosławii, link: https://zygumntbalas.neon24.pl/post/149428,1999-wojna-nato-przeciw-jugoslawii-czesc-iii
Stało się jednak inaczej. Zawleczono 28 czerwca 2001 roku do Hagi byłego prezydenta Serbii /Jugosławii Slobodana Milosevica, człowieka, który bronił jedności Jugosławii.
Już na samym wstępie przedstawiły media Milosevica nie jako oskarżonego, lecz skazanego, winnego czystek etnicznych na obszarach byłej Jugosławii. W procesie trwającym do jesieni 2005 roku wystąpiło ponad 400 świadków. Dziennikarze mogli oglądać byłego prezydenta oddzielonego szybą. I przybywali czasem tłumnie na rozprawę, gdy media tego potrzebowały.
Był jeden sprawozdawca, który konsekwentnie przez kilka lat obserwował ten sąd kapturowy. To był Germinal Civikov, urodzony w 1945 roku w Bułgarii, germanista i slawista, mieszkający w Holandii. Napisał raport zatytułowany "Der Milosevic-Prozess", wzruszające sprawozdanie z obrony człowieka inteligentnego i mądrego, kochającego swą ojczyznę Jugosławię.
Zarzucono Milosevicowi 66 czynów zbrodniczych: od morderstw i deportacji do ludobójstwa. I co się okazało? - Świadkowie byli albo niekompetentni, albo podstawieni, albo zmieniali swe zeznania w wyniku pytań krzyżowych oskarżonego.
Slobodan Milosevic musiał dzielnie znosić upokorzeń, jakich nie szczędzili mu oskarżyciele i sędziowie. Wyłączano mu często mikrofon, gdy mówił o napadzie NATO na Jugosławię, bo to miało nie być przedmiotem procesu. Imputowali mu czyny, których nie dokonał, lub intencje, których nie przejawiał.
Sprawozdawca Germinal Civikov zwrócił uwagę na podobieństwo wydarzeń do fikcji opisanej w "Procesie" Franza Kafki. I widząc, ku czemu zmierza ta europejska farsa, wyraził żal, że Milosevic nie jest sądzony przez nazistowskie sądy. Wówczas oskarżony o spalenie Reichstagu bułgarski komunista Dymitrow bronił się dzielnie przed nazistowskim sądem i... został uznany za niewinnego, i wypuszczony na wolność.
Naszemu bohaterowi nie było to pisane. Miał już ponad 60 lat i był poddany wieloletniemu ogromnemu stressowi. Nie zwolniono go do szpitala do Moskwy, by przeprowadzić konieczną operację, chociaż Rosja gwarantowała jego oddanie po wyleczeniu.
Skoro nie udało się udowodnić Milosevicowi zbrodniczych czynów, musiał on umrzeć. Nie podawali mu lekarstw zbawiennych, lecz przyspieszających jego śmierć. Zmarł w celi haskiej 11 marca 2006 roku patriota, mądry człowiek. Wielki - zdaje się niewielu Polaków o tym wie.
Inne tematy w dziale Polityka