Co by się działo, gdyby syryjski minister groził zabójstwem Netanjahu, premiera Izraela? - Byłoby dużo żydowskiego aj-waj, 'cywilizowany' świat (łącznie z Polską) byłby ogromnie oburzony, spieniony i żądny zemsty i krwi.
Jest jednak inaczej. Piszą w "Deutsche Wirtschaftsnachrichten":
Izrael grozi zabójstwem Asada. W poniedziałek, 07 maja br. izraelski minister zapowiedział, że jego państwo może zabić prezydenta Syrii, jeśli rząd w Damaszku nie przeszkodzi Iranowi w rozpoczęciu ataków ze swojego terytorium przeciwko Izraelowi. Ostrzeżeniem stały się doniesienia, że Teheran planuje atak rakietowy na państwo żydowskie.
"Jeśli Asad nadal będzie pozwalał Irańczykom działać w Syrii, to powinien on wiedzieć, że podpisał wyrok śmierci na siebie, i że będzie to jego koniec. Obalimy jego reżim". - powiedział Yuval Steinitz, minister infrastruktury w Izraelu. - "Asad nie będzie siedzieć spokojnie w swoim pałacu, czyniąc z Syrii bazę do ataków na Tel-Awiw".
Kilka dni temu Izrael przeprowadził atak na irańską bazę w Syrii w tajnej operacji i oficjalnie nie przyznał, że stał za tym atakiem. Tel-Awiw przeprowadził dotąd ponad sto nalotów na cele w Syrii (tłum.: Zygmunt Białas).
--------------------------------------------------------------------
W sumie to cwani są ci Izraelczycy. Napadają na sąsiednie państwo, jęcząc przy tym, że to im grozi niebezpieczeństwo.
