11 listopada 2019. Władze Wrocławia rozwiązały marsz środowisk narodowych. Fot. PAP/Aleksander Koźmiński
11 listopada 2019. Władze Wrocławia rozwiązały marsz środowisk narodowych. Fot. PAP/Aleksander Koźmiński

Wrocław. Po marszu narodowców zarzuty dla rodziców czteroletniego dziecka

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 282

Mężczyzna, który trzymał 4-letnie dziecko na rękach tuż przed kordonem policji w czasie zamieszek po rozwiązaniu marszu środowisk narodowych 11 listopada, odpowie za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Zarzuty usłyszała też matka chłopca. 

Podczas marszu zorganizowanego przez środowiska narodowe z okazji Święta Niepodległości, policjanci zatrzymali łącznie 14 osób. W środę do Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Śródmieścia doprowadzono 11 osób zatrzymanych. Wszystkie usłyszały zarzuty „występku o charakterze chuligańskim i czynnego udziału w zbiegowisku mimo wiedzy, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osoby lub mienie”. Oprócz tego, jeden z zatrzymanych usłyszał zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza. 

Polecamy: Wrocław. Magistrat rozwiązał marsz narodowców. Policja użyła armatek wodnych

– Są to osoby wieku od 18 do 64 lat. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym, a w tym dozór policji oraz poręczenie majątkowe – przekazała w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Justyna Pilarczyk. Pozostali zatrzymani to dwie 17-latki, które odpowiedzą za znieważanie interweniujących funkcjonariuszy i mężczyzna, który odpowie za wykroczenie. 

Rzecznik wrocławskiej policji asp. szt. Łukasz Dutkowiak poinformował w piątek, że po analizie nagrań z kamer operatorów będących na miejscu zdarzenia, policjanci zatrzymali kolejne dwie osoby. Byli to rodzice 4-letniego chłopca, którzy brali czynny udział w zgromadzeniu, pomimo jego rozwiązania. 

– Mężczyzna dodatkowo trzymał na rękach syna, nie zważając na zagrożenie jakie powoduje swoim zachowaniem – powiedział rzecznik. 

Rodzice dziecka usłyszeli zarzuty „czynnego udziału w zbiegowisku pomimo wiedzy, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osoby i mienie”. Mężczyzna odpowie też za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. 

Rzecznik dodał, że o zdarzeniu został również powiadomiony wrocławski sąd rodzinny, który teraz zajmie się sprawą. 

Wrocław marsz narodowców
Po marszu narodowców we Wrocławiu zarzuty usłyszeli rodzice czteroletniego dziecka. Fot. Łukasz Heliasz

Zgromadzenie, którego jednym z organizatorów był były ksiądz Jacek Międlar, w tym roku przebiegało pod hasłem „Żeby Polska była Polską”. Uczestnicy marszu wyruszyli z Wyspy Słodowej. Mieli przejść ulicą Dubois, mostem Sikorskiego do pl. Jana Pawła II i następnie do pl. Solidarności. 

Gdy uczestnicy manifestacji przeszli ok. 200 metrów i weszli na skrzyżowanie ulic Dubois i Pomorskiej, urzędnicy wrocławskiego magistratu podjęli decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia. Bartłomiej Ciążyński, doradca Prezydenta Wrocławia ds. Tolerancji i Przeciwdziałania Ksenofobii, powiedział dziennikarzom, że marsz został rozwiązany z powodu wznoszonych antysemickich haseł oraz użycia materiałów pirotechnicznych. 

Po rozwiązaniu marszu policja zaapelowała do jego uczestników o rozejście się. Z tłumu manifestantów w stronę policjantów rzucano petardy oraz puste butelki. Po około 20 minutach policja użyła armatek wodnych, a następnie kordon funkcjonariuszy zepchnął manifestantów w stronę ul. Pomorskiej. Policja użyła też gazu łzawiącego. 

W trakcie zabezpieczenia manifestacji poszkodowanych zostało trzech policjantów oraz dwie inne osoby. 

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka