Szumowski o koronawirusie: Drugiego lockdownu nie będzie, ale na jesieni wrócą maseczki

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Minister zdrowia spodziewa się jeszcze większej liczby zachorowań wraz z drugą falą zakażeń koronawirusa, niż obecnie. Łukasz Szumowski wykluczył ponowne zamknięcie państwa, ale nie ma wątpliwości, że będzie nakaz poruszania się w maseczkach. 

Według szefa resortu zdrowia, druga fala "zapewne nadejdzie" wraz z sezonem grypowym. Jak zapewnił Łukasz Szumowski, polska służba zdrowia jest przygotowana na przyjęcie jeszcze większej grupy pacjentów z COVID-19.

Wrócą maseczki

- Przyjdzie na jesieni razem z sezonem grypowym. Staramy się na nią przygotować, kontynuujemy zakupy środków ochrony i sprzętu. Mamy opracowany i przetestowany model powoływania szpitali jednoimiennych. Mamy doświadczenie w powoływaniu do życia izolatoriów. Dość dobrze radzimy sobie z szybkim zamykaniem ognisk. Na pewno kolejnego lockdownu już nie będzie. Myślę, że zakażeń może być więcej niż obecnie - ocenił. 

Szumowski powołał się na wyniki badań laboratoryjnych, które wskazują na kontakt 1,5 proc. społeczeństwa z wirusem z Wuhan.  - Jesteśmy w trakcie badań osób, które jadą do sanatoriów. Na ponad 2 tys. wynik pozytywny zanotowaliśmy u 10. To pokazuje skalę wirusa w populacji - przytoczył dane. 

Obowiązek poruszania się poza domem w maseczkach powróci wraz z nadejściem drugiej fali koronawirusa. - Proszę pamiętać, że my nie zdjęliśmy obowiązku noszenia maseczek. W sklepach, urzędach i we wszelkich pomieszczeniach, gdzie styka się ze sobą wiele osób, istnieje obowiązek zakrywania nosa i ust. Ten obowiązek jest także wówczas, gdy nie jesteśmy w stanie utrzymać bezpiecznego dystansu z innymi ludźmi. W formule, jaką mieliśmy, maski powrócą, jeśli będziemy mieli drugą falę epidemii. To rzecz, którą można łatwo wprowadzić - tłumaczył minister zdrowia. 

Szumowski o wadliwych maseczkach i respiratorach 

Szumowski odniósł się też do publikacji "Gazety Wyborczej", która zarzuca mu zakup respiratorów i maseczek z podejrzanych źródeł, rozpisuje się też nad konfliktem interesów polityka. Redakcja ujawniła, że sprzęt ratujący życie pacjentów sprzedał Polsce były handlarz bronią, Andrzej Izdebski. Z kolei maseczki trafiły do polskich szpitali bez wymaganych certyfikatów.

Artykuły w mediach są motywowane politycznie i prowadzoną kampanią prezydencką, mają na celu odebrać dobre imię i uderzyć w rodzinę - skomentował szef resortu zdrowia. 

- Ta sama gazeta, kilka lat temu w pozytywnym tonie pisała o firmie, którą kieruje mój brat. Serwis Konkret 24 analizował sprawę tej firmy i zarzutów kierowanych pod adresem mojego brata i mnie, stwierdzając na koniec, że nie ma tam podejrzeń o jakikolwiek konflikt interesów. Te same media dziś, przed wyborami prezydenckimi, atakują za te weryfikowane już fakty, nie zważając przy tym, że ten atak często powinni skierować w rząd PO-PSL za czasów, którego mój brat dostawał większość grantów i który ustalił procedury działania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju - odpowiedział Szumowski. 

- Sięga się po oszczerstwa, pomówienia, fałsz. Operuje się językiem bruku. Wszystko po to, żeby zbrukać i zmieszać z błotem - dodał. Minister zdrowia podkreślił, że cały rynek medyczny w Europie został zalany wadliwymi maseczkami. Gdy polski rząd zaalarmował Komisję Europejską, ta zdecydowała się na zniszczenie 1,5 mln sztuk materiałów. 

- Nasze maski, które okazały się wadliwe, nigdy nie trafiły do personelu walczącego z COVID-19. Jak widać, epidemia jest czasem, w którym firmy, instytucje i państwa dość gremialnie były wprowadzane w błąd, oszukiwane - zaznaczył Szumowski. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości