Milicja rozprawiała się z oponentami reżimu Łukaszenki. Fot. PAP/EPA
Milicja rozprawiała się z oponentami reżimu Łukaszenki. Fot. PAP/EPA

Białoruś: Milicja pacyfikowała demonstrantów całą noc, ciężarówka wjechała w tłum

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

Na Białorusi na terenie całego kraju doszło do nocnych starć między przeciwnikami fałszowania wyborów prezydenckich i siłami MSW. W centrum Mińska milicyjna ciężarówka wjechała w protestującego. Według Biełsatu, Aleksandr Łukaszenka opuścił swój kraj i udał się do Turcji. 

Granaty hukowe, strzały gumowymi kulami, gaz na ulicach, armatki wodne i taranowanie ludzi na ulicach ciężarówką - tak nocą wyglądały nie tylko miasta na Białorusi, ale też prowincja tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów prezydenckich.

Służby naszego wschodniego sąsiada nie podają, ilu manifestantów łącznie zatrzymano i ucierpiało w masowych protestach. Wiadomo, że co najmniej jedna osoba nie żyje. 

Krwawe starcia z milicją 

- Funkcjonariusze służb stojących na straży prawa byli zmuszeni zastosować specjalne środki przeciwko uczestnikom zamieszek. Zastosowano specjalną technikę i granaty hukowe - potwierdziła rzecznik MSW Białorusi Wolha Czemadanawa. Nie mówiła jednak nic o rozjeżdżającej tłum ciężarówce w centrum stolicy Białorusi. 


Aleksandr Łukaszenka nie komentuje wydarzeń z minionej nocy. Białoruska stacja, nadająca w Polsce - Biełsat - podała, że prezydent opuścił swój kraj i udał się do Turcji. O takiej możliwości poinformowały też rosyjskie portale, powołujące się na trasy lotów z PlaneFinder.

Polska i Litwa ze wspólnym apelem do władz Białorusi

Apel do władz białoruskich o poszanowanie praw człowieka i demokracji wystosowali we wspólnym oświadczeniu prezydenci Polski i Litwy.

- Jako sąsiedzi Białorusi, apelujemy do władz białoruskich o pełne uznanie i przestrzeganie podstawowych standardów demokratycznych. Wzywamy do powstrzymania się od przemocy i do respektowania podstawowych wolności, praw człowieka i obywatela, w tym praw mniejszości narodowych i wolności słowa - przekazali Andrzej Duda i Gitanas Nauseda. 

Politycy zachęcili białoruskie władze do podjęcia dialogu na temat reform w państwie. - Traktujemy suwerenność i niezależność Białorusi z najwyższym poważaniem i mamy nadzieję, że zaistnieją warunki do pogłębienia współpracy ze społeczeństwem oraz instytucjami państwowymi Białorusi - czytamy w liście prezydentów Polski i Litwy. 

Duda i Nauseda wyrazili gotowość do wsparcia europejskich ambicji Mińska. - Chcemy, aby drzwi dla tej współpracy pozostały otwarte i pozostajemy w gotowości do dalszego wspierania Białorusi na drodze do pogłębiania relacji ze zjednoczoną europejską rodziną - zaznaczyli. 

Odcięty Internet 

Protesty na Białorusi wybuchły niemal natychmiast po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich. Według exit poll, na prezydenta Alaksandra Łukaszenkę głosowało niemal 80 procent. Jego opozycyjna rywalka, Swiatłana Cichanouska, mogła liczyć na zaledwie 7 proc. Białoruskie komisje wyborcze podają jednak odmienne wyniki od tych przekazywanych przez państwo. Biełsat podkreśla nawet, że mowa o "zdecydowanym zwycięstwie" kontrkandydatki Łukaszenki. 

Protestujący skrzyknęli się na protesty jeszcze wtedy, gdy w kraju można było korzystać z Internetu. Białorusini nie mogą korzystać z popularnego portalu Tut.by. Od niedzielnego poranka dostęp do sieci był ograniczony, a wszystko wskazuje na to, że od wybuchu starć z OMON-em - zablokowany. Byłaby to sytuacja bezprecedensowa w Europie. W ostatnich latach nad internetowym blackoutem pracowali Rosjanie, którzy stworzyli nawet własną, krajową sieć, określaną mianem Runetu. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka