Protest pod domem Andrzeja i Julii Przyłębskich w Berlinie. Fot. Facebook/"Dziewuchy Berlin"
Protest pod domem Andrzeja i Julii Przyłębskich w Berlinie. Fot. Facebook/"Dziewuchy Berlin"

Chcą "wykurzyć" Przyłębskich z Berlina. Akcja ulotkowa "Dziewuchy Berlin"

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 237

Aktywistki proaborcyjni "Dziewuchy Berlin" robią wszystko, by utrudnić życie ambasadorowi Andrzejowi Przyłębskiemu i jego żonie Julii Przyłębskiej, prezes TK. Rozdają ulotki sąsiadom i punktach usługowych, by jak największa grupa mieszkańców dowiedziała się o poglądach małżeństwa.

Prezes Trybunału Konstytucyjnego wydała w imieniu większości sędziów orzeczenie, w którym uznała za niekonstytucyjną przesłankę usuwania ciąży z powodu nieodwracalnych uszkodzeń i nieuleczalnych chorób płodu. Od 11 dni kilkadziesiąt tysięcy zwolenników aborcji, a częściowo również opowiadających się za kompromisem, manifestuje swój sprzeciw na ulicach miast. Protest kobiet dotarł nawet do Berlina. Chodzi w nim o to, by napiętnować poglądy małżeństwa Andrzeja i Julii Przyłębskich.

- Żeby poczuła ten strach, który czują w Polsce dziewczyny kiedy robią test ciążowy i widzą te czerwone kreski, albo gdy lekarz USG mówi, że wie pani, dziecko nie jest zdrowe. Niech wraca do Polski, niech stanie przed dziewczynami, które protestują na ulicach. Berlin jest miastem wspaniale kosmopolitycznym o silnej lokalnej tożsamości, zbudowanej na fundamencie wartości, których bronimy. Pani Julia Przyłębska nie pasuje do tego świata - tłumaczą członkowie grupy "Dziewuchy Berlin" w rozmowie z oko.press. 

Portal wspierający protesty twierdzi, że aktywistki "rozdawały ulotki demaskujące, kim jest Julia Przyłębska jej berlińskim sąsiadom, a także manikiurzystce, kosmetyczce, fryzjerce, handlarzowi win, lokalnej parafii i ulubionej restauracji". Kobiety argumentują też, iż prezes TK została wybrana nielegalnie, "jest niekompetentna" i zależna od woli Jarosława Kaczyńskiego. W mediach społecznościowych "Dziewuchy Berlin" grożą prezes Trybunału Konstytucyjnego: "Julia, mamy na Ciebie oko! ".

- Chodziło o to, by Przyłębską zaskoczyć, postawić pod murem. Żeby poczuła strach, który czują w Polsce dziewczyny, kiedy robią test ciążowy i widzą te czerwone kreski, albo gdy lekarz USG mówi, że wie pani, dziecko nie jest zdrowe. Żeby wyrwać ją z poczucia bezpieczeństwa - wyjaśniła osoba zaangażowana w protest pod domem Przyłębskich. 

Pod domem ambasadora oraz prezes TK złożono również kwiaty i znicze. - W odwiedzinach u Julki... wieniec został, znicz został. Jak nie można, jak można - chwaliła akcję internautka Ewa. 

"Dziewuchy Berlin" wychodzą na ulice stołecznego miasta w Niemczech, by wyrazić swoje niezadowolenie z rządów PiS. Hasłem przewodnim strajku jest "Je...ć PiS" oraz "Wypier...ć":

Inicjatorki protestu w Berlinie mają też pełne poparcie ze strony tamtejszej policji - czytamy w mediach społecznościowych. - Nawet policjanci grzecznie i uprzejmie poinformowali nas, żebyśmy przyszli o godz. 19 - sugeruje jedna z zaangażowanych osób. Grupa "Dziewuchy Berlin" uważa, że nie stalkuje Przyłębskich, a jedynie wyraża swoje niezadowolenie z wydanego niedawno orzeczenia ws. aborcji.  

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo