Ursula von der Leyen w PE powiedziała, że państwa, które mają wątpliwości ws. mechanizmu praworządności, mogą zgłosić zastrzeżenia do Trybunału Sprawiedliwości UE, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Ursula von der Leyen w PE powiedziała, że państwa, które mają wątpliwości ws. mechanizmu praworządności, mogą zgłosić zastrzeżenia do Trybunału Sprawiedliwości UE, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

Propozycja Ursuli von der Leyen dla Polski i Węgier ws. praworządności: Idźcie do TSUE

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 202

Państwa, które mają wątpliwości ws. mechanizmu praworządności, mogą zgłosić zastrzeżenia do Trybunału Sprawiedliwości UE - oświadczyła w Parlamencie Europejskim szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Wiadomo, że chodzi o Polskę i Węgry, które sprzeciwiły się łączeniu środków unijnych z tzw. praworządnością.

Polska i Węgry mogą kierować przepisy do TSUE

Chociaż sugestie o możliwości zgłoszenia zastrzeżeń ws. mechanizmu praworządności do TSUE padały wcześniej z ust niektórych eurodeputowanych i wypowiadających się nieoficjalnie dyplomatów, KE dotąd wstrzymywała się od jasnego wskazania rozwiązania w tej sprawie.

- Unia czeka na zielone światło w sprawie kolejnych ram finansowych i funduszu odbudowy Next Generation EU - podkreśliła von der Leyen. Jak zaznaczyła, szefowie państw i rządów 27 państw członkowskich w lipcu wypracowali kompromis w sprawie całego pakietu, który uwzględniał najważniejsze elementy, w tym mechanizm warunkowości.

- Dla tych, którzy mimo to mają wątpliwości, jest jasna droga - mogą to skierować do Trybunału Sprawiedliwości. To jest miejsce, w którym normalnie dochodzi do wyjaśnienia kwestii prawnych - zaznaczyła Niemka.

- W lipcu wszystkie 27 krajów porozumiało się w sprawie mechanizmu praworządności. Chodzi tutaj o naruszanie zasad praworządności, które mogłoby zaszkodzić budżetowi europejskiemu. Chodzi tylko o to. To jest stosowne, proporcjonalne i niezbędne rozwiązanie. Bardzo trudno wyobrazić sobie teraz, że ktokolwiek w Europie mógłby mieć coś przeciwko temu - przekonywała.

Jej zdaniem skierowanie tych przepisów przez Polskę i Węgry do TSUE byłoby lepsze niż blokowanie całego pakietu finansowego "kosztem milionów Europejczyków, którzy oczekują pilnej pomocy".

Jak wskazywała, chodzi o tych, którzy "musieli zamknąć swoje restauracje i sklepy, których egzystencja jest zagrożona, o ludzi, którzy martwią się o swoją pracę, również w Polsce i na Węgrzech" - argumentowała.

Przekonywała, że sprawa ta jest szczególnie ważna obecnie, gdy przez pandemię koronawirusa dziennie umierają tysiące osób.

Ziobro: von der Leyen działa w złej wierze

Słowa szefowej KE skomentował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Powiedział, że "dziwi się pani przewodniczącej, że nie zna traktatów regulujących działanie Komisji Europejskiej". - Te traktaty w sposób jednoznaczny przesądzają, że TSUE nie jest kompetentny do tego, żeby oceniać mechanizmy praworządności. Ziobro ocenił, że propozycja szefowej KE "jest demagogiczna, wydaje się, że działa ona w złej wierze".

Ziobro wyraził też przekonanie, że von der Leyen jako "przedstawicielka narodu niemieckiego" powinna w sposób szczególny "zwracać uwagę na zgodność działania z literą prawą". - Historia nie tak odległa pokazuje, że ci, którzy łamali prawo kiedyś - też działając w ramach mechanizmów demokratycznych - doprowadzili do konsekwencji, które Europa pamięta do dzisiaj bardzo boleśnie - powiedział.

Szef MS życzył przy tym szefowej KE "uważnej lektury traktatów europejskich" oraz "szacunku dla tych traktatów". - Ci, którzy chcą dzisiaj forsować rozwiązania, które są sprzeczne z traktatami europejskimi, są tak naprawdę agresorami wobec Unii Europejskiej i dopuszczaj się na nią zamachu - ocenił.

Szydło: Ani słowa o praworządności w traktatach

Na to, że w unijnych traktatach nie ma zapisów o powiązaniu funduszy UE, budżetu UE z praworządności, zwróciła także uwagę podczas debaty w PE w imieniu EKR b. premier, europosłanka Beata Szydło (PiS).

Wielu z państwa mówiło o solidarności, o praworządności. Przywoływaliście zasady, które powinny być stosowane w UE, bo przecież one legły u podstaw stworzenia naszej wspólnoty. Ale właśnie PE, to właśnie państwo proponujecie łamanie tych zasad. W unijnych traktatach nie ma zapisanego powiązania funduszy UE, budżetu UE, wypłaty tych środków z praworządnością. Jest to próba narzucenia przez większość będącą w PE zasad, które nie są zapisane w traktatach - powiedziała Szydło.

Jak dodała, praworządność w Polsce "ma się doskonale", a w demokratycznych wyborach Polacy zdecydowali o wyborze partii, która ich reprezentuje. Ten rząd - jak mówiła - konsekwentnie realizuje program, do którego zobowiązali go obywatele.

Jak mówiła, na sali plenarnej dochodzi do prób przekonania opinii publicznej, że porozumienie na szczycie UE z lipca tego roku dot. budżetu zakładało coś innego, niż rzeczywiste ustalenia.

- Unia Europejska to 27 państw, to 27 wrażliwości, 27 narodów, 27 gospodarek, a naszym obowiązkiem, bo do tego zobowiązują nas traktaty (...), jest solidarność, uwzględnianie interesów wszystkich państw członkowskich i Europejczyków oraz dbanie o interesy wszystkich mieszkańców UE - podkreśliła Szydło.

Największe frakcje w PE za mechanizmem praworządności

Przywódcy największych frakcji opowiedzieli się w PE za przyjęciem mechanizmu dot. praworządności w budżecie UE. Liderzy EPL, socjalistów i Odnowić Europę mówili, że w tej sprawie nie należy się wycofywać. EKR wskazywał, że w traktatach nie ma nic o wiązaniu budżetu UE z rządami prawa. Wyraz poparcia ma jedynie wymiar polityczny, a nie prawny.

Szef największej frakcji w PE - EPL - Manfred Weber podkreślał podczas debaty dot. unijnego budżetu, że w sprawie mechanizmu nie można robić kroku wstecz.

- Unia Europejska funkcjonuje poprzez negocjacje, rozmowy, a nie poprzez weto. Parlament Europejski nie cofnie się ani o centymetr. Mechanizm jest czymś właściwym – powiedział na sali plenarnej. Jak dodał, weto Polski i Węgier w sprawie budżetu UE jest "nieodpowiedzialne".

Liderka Socjalistów i Demokratów Iratxe Garcia Perez przekonywała, że 67 proc. obywateli unijnych jest za powiązaniem budżetu UE z rządami prawa. Szef grupy Odnowić Europę Dacian Ciolos powiedział, że Europa jest obecnie "zakładnikiem" Polski i Węgier, a rządy tych krajów dopuszczają się "szantażu".

Mechanizm w obecnym kształcie poparli Zieloni. Ich liderka Ska Keller mówiła podczas debaty, że budżet UE jest "zagrożony", dlatego że dwa unijne rządy "przejmują się tylko własną władzą i jej utrzymaniem".

Odmienne zdanie wyraził lider grupy Tożsamość i Demokracja Marco Zanni. Jak mówił, na sali plenarnej wskazuje się na dwa kraje, które używały weta mówiąc, że nie mają prawo do tego weto. - Dziwię się, że się dziwicie. Wiedzieliśmy w lipcu, że jeśli będziemy coś zmieniać w mechanizmach, to te kraje ogłoszą weto. Uczciwie powiedziały, że tak zrobią i to zrobiły - wskazał. Dodał, że jest zdziwiony, że niektórzy tzw. Europejczycy mówią o jakimś porozumieniu międzyrządowym, żeby przezwyciężyć impas. - Niektórzy nie rozumieją, ze Europa nie jest jednolitym kontynentem, że kraje mają interesy i nie wszystkie są zbieżne - zaznaczył.

Negocjacje bez końca

Po ubiegłotygodniowym szczycie unijnym, który bardzo krótko zajął się problemem mechanizmu warunkowości, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zapowiedział negocjacje, aby znaleźć rozwiązanie, które zadowoli wszystkie państwa członkowskie.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska na pewno skorzysta z prawa do sprzeciwu, jeśli nie będzie satysfakcjonującego Warszawę porozumienia w sprawie powiązania kwestii praworządności z budżetem UE. Premier Węgier Viktor Orban skierował zaś list do niemieckiej prezydencji i szefów unijnych instytucji, w którym zagroził zawetowaniem budżetu UE i funduszu odbudowy, jeśli wypłata środków będzie powiązana z kwestią praworządności.

UE zależy na jak najszybszym porozumieniu, by w życie mógł wejść wieloletni budżet na lata 2021-2027 oraz fundusz odbudowy. Wartość tego bezprecedensowego pakietu finansowego wynosi 1,8 biliona euro.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka