Portal "Wprost" dotarł do maila ws. szczepień, którego wysyłała do aktorów dyrektorka Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. W mailu tym nie było słowa, że jest to jakakolwiek akcja promocyjna, tymczasem WUM informował, że 18 znanych postaci kultury i sztuki zgodziło się być ambasadorami powszechnej akcji szczepień.
Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował w czwartek, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.
O tym, że został zaszczepiony przeciwko Covid-19 jako pierwszy poinformował m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Zaszczepieni zostali także: aktorzy Krystyna Janda, Andrzej Seweryn i Maria Seweryn, aktor Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna, piosenkarka Magda Umer oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.
W niedzielę kolejna osoba z "listy 18 nazwisk" ujawniła, że została zaszczepiona - to piosenkarz i aktor Michał Bajor.
Bajor w swoim wpisie na Facebooku wyjaśnił, że zaproszenie do udziału w akcji popularyzacji szczepień przeciwko Covid-19 w charakterze ambasadora otrzymał "już po Świętach i z oficjalną informacją, że są to szczepionki nadprogramowe, których wiele mogłoby ulec przedawnieniu po 31.12.2020". "Jestem przekonany, że to szlachetne działanie i że zachęcając do szczepień przynajmniej pośrednio przyczyniam się do tego, że większość z nas pozostanie w zdrowiu" - podkreślił.
Dodał, że jego celem "jest również to, żeby wątpiącym, ale i ignorantom, pokazać na swoim przykładzie, że szczepionka jest bezpieczna i tym samym zachęcić wszystkich do włączenia się w światową walkę z pandemią". "Jeśli ktoś z Państwa poczuł się tą sytuacją urażony, serdecznie przepraszam" - napisał artysta.
"Wprost" przytacza wypowiedź Wiktora Zborowskiego, który w rozmowie z Polsatem tłumaczył: - Miała być potrzebna i mądra akcja, a wyszło koszmarnie. Ja nie czułem, że się gdzieś wpycham czy sobie coś załatwiam. (...) WUM wystosował takie zaproszenie do teatru do Kryśki Jandy i teatr to koordynował.
Jak podaje tygodnik, z maila, do którego dotarli dziennikarze "wynika, że nie był to teatr, tylko fundacja Krystyny Jandy". "Nie była to też żadna "mądra i potrzebna akcja", jak mówił Zborowski, tylko zwykła informacja wysłana przez Alicję Przerazińską, dyrektorkę w Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Wiadomość zatytułowano "Szczepionki" - czytamy we "Wprost".
Do artykułu dołączono skan maila, podpisanego przez Przerazińską, w którym dyrektorka Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury informuje, że "istnieje szansa", że będzie możliwość zaszczepienia współpracowników. "Proszę o znak, jeśli ktoś z Państwa chciałby być zaszczepiony, stworzymy listę i jeśli będzie to możliwe umówimy Was na szczepienia. Ponieważ grupa jest spora proszę postępować wg instrukcji: Odesłać do mnie w odpowiedzi na tego maila imię i nazwisko oraz nr PESEL. Zgłoszenia przyjmujemy do 6 stycznia 2021, bo sprawa jest pilna. Wszystkiego lepszego w 2021" - czytamy.
"Wprost" poinformował, że dzwonił do Przerazińskiej, ale "poprosiła o kontakt drogą mailową". "Mail, który wysłałam do pracowników i współpracowników był tylko propozycją zebrania grupy chętnych na szczepienia zgodnie z kolejką w przyszłości" - napisała w odpowiedzi.
Dodała, że "szczepienia miały być wykonywane zgodnie z obowiązującą kolejnością". "Nigdy nikomu nie obiecywaliśmy ani wcześniejszych szczepień, ani nie zapewnialiśmy, że one na pewno będą. Nasza inicjatywa była inicjatywą dobrowolną i miała na celu pomóc pracownikom i współpracownikom, nierzadko osobom w grupie ryzyka, które nie wiedzą, jakie kroki robić, żeby się zaszczepić. Nasze intencje były dobre i uczciwe" – wyjaśniła portalowi Przerazińska.
Jak wyjaśnił w sobotę rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Zbigniew Gaciong, szczepienia przeprowadziła "wybrana przez NFZ spółka Centrum Medyczne, w której WUM jest właścicielem". Rektor podał również, że powołał "wewnętrzną komisję, która z ramienia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ma wyjaśnić przedstawioną sprawę".
Minister zdrowia Adam Niedzielski zwrócił się do rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Zbigniewa Gacionga o ustosunkowanie się do informacji o jego obecności podczas szczepień osób ze świata kultury i polityki.
Szef KPRM i pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk odnosząc się do sprawy zapewnił, że wśród osób biorących udziął w kampanii #SzczepimySię nie ma Jandy czy Miszczaka.
"Wśród osób biorących udział w kampanii #SzczepimySię nie ma Krystyny Jandy czy Edwarda Miszczaka. Są za to Stanisław i Mateusz Banasiuk czy Cezary Pazura, którzy czekają na swoją kolej. Żadna osoba zaangażowana do kampanii nie została zaszczepiona" - podkreślił Dworczyk we wpisie na Twitterze.
Głos zabrał też szef Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia. "Żadna z osób szczepionych wbrew zasadom na WUM nie uczestniczy w akcji promocji szczepień, nie było też nigdy takich planów. Nasi ambasadorowie, m.in. Cezary Pazura i p. Banasiukowie czekają na swój etap, tak jak miliony Polaków" - napisał Matynia na Twitterze.
ja
Komentarze