Barbara Piwnik: Problem wymiaru sprawiedliwości nie dotyczy wyłącznie sędziów i sądów, ale też jakości stanowionego prawa oraz prokuratury, biegłych, organów ścigania. Fot. PAP
Barbara Piwnik: Problem wymiaru sprawiedliwości nie dotyczy wyłącznie sędziów i sądów, ale też jakości stanowionego prawa oraz prokuratury, biegłych, organów ścigania. Fot. PAP

Barbara Piwnik: Mamy problemy nie tylko z sędziami, ale i jakością prawa

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

Problem wymiaru sprawiedliwości nie dotyczy wyłącznie sędziów i sądów, ale też jakości stanowionego prawa oraz prokuratury, biegłych, organów ścigania.

Wydaje mi się, że konieczna jest merytoryczna dyskusja nad całym wymiarem sprawiedliwości. Naprawdę nie ma znaczenia, czy popieramy tego, czy innego prezydenta, tę, czy inną partię. Wymiar sprawiedliwości, sądy, to miejsce, gdzie obywatel ma czuć się bezpiecznie, załatwia najważniejsze dla niego sprawy – mówi „Salonowi 24” Barbara Piwnik, sędzia, była minister sprawiedliwości.

Jak jako sędzia i była minister sprawiedliwości ocenia Pani stan wymiaru sprawiedliwości przed reformy, oraz po niej?

Barbara Piwnik: Przyznam, że dziś bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo wszystko do góry nogami wywróciła pandemia. Bez wątpienia ta sytuacja ma też wpływ na funkcjonowanie sądów. Jest to czynnik sprawiający, że sprawy ulegają wydłużeniu. Faktycznie, trwają dłużej, choć ja akurat pracuję normalnie, chodzę do pracy, u mnie w wydziale problem ze zdejmowaniem spraw z wokandy był mniejszy, niż gdzie indziej. Choć oczywiście takie sytuacje zdarzały się na przykład z powodu choroby ławnika czy sędziego. Natomiast jak słyszałam w wydziałach cywilnych takie sytuacje są znacznie częstsze i oczekiwanie na zakończenie spraw trwa znacznie dłużej.

No, ale są pewne plusy w tej smutnej rzeczywistości pandemii. Bo nawet krytycy wymiaru sprawiedliwości i reformy chwalą, że dzięki pandemii mamy więcej spraw toczących się zdalnie. Nikt nie musi jechać do sądu, może zeznawać w domu, przed komputerem?

Akurat wydziałów karnych na razie to nie dotyczy, ja bym jednak bardzo przestrzegała przed takimi zmianami.

Dlaczego?

Zdalne sądzenie, za pośrednictwem rozmaitych łączy, dla mnie jest ogromnym ryzykiem. To problem bardzo złożony, na którego wyjaśnienie w pełni nie wystarczyłoby łamów gazety czy portalu internetowego. Ale upraszczając – nic nie zastąpi kontaktu sędziego ze stroną – czy to obrońcą, czy oskarżonym, ale też świadkiem, biegłym. Na żywo sędzia widzi znacznie więcej. I dlatego powinien się ten proces jednak odbywać osobiście. I mówię to jako sędzia z 40-letnim stażem. Jednocześnie nie znaczy to, że zmian w sądach nie powinno się przeprowadzać. Dostrzegam ich potrzebę, a wiele zmian zapewne nie spodobałoby się niektórym sędziom, ale należy je przeprowadzić. Może zacznę jednak od tego, że wymiar sprawiedliwości nie ogranicza się wyłącznie do sądów. Na to, co się dzieje wpływa też jakość stanowionego prawa, które przygotowuje władza ustawodawcza, a także jakość pracy organów ścigania, prokuratury. I powiem szczerze – nie chcę się tu użalać, ale jakość materiału, który trafia do sądu, z roku na rok się obniża. A wydawało się, że nie może już być gorzej.

A jakie zmiany należałoby przeprowadzić w pierwszej kolejności?

Przede wszystkim musi ulec poprawie przygotowanie do zawodu. Czy to dotyczy sędziego, czy prokuratora. Ten centralny system się nie sprawdza. Przyszły sędzia musi mieć mistrza, od którego się uczy, przy którym nabiera doświadczenia. Co więcej – ostatnio coraz częściej sędziowie, czy prokuratorzy, korzystają z pomocy asystentów. To nie jest dobre. Owszem, jest to tłumaczone tym, że przecież jest tyle spraw, że czasem tej pomocy potrzeba. To ja jestem żywym dowodem na to, że można działać bez asystentów. Jeśli chodzi o moje oceny i liczbę załatwianych spraw, nie odbiegają od innych sędziów. Naprawdę można, ale to jak sprawnie sędzia pracuje, wynika z tego jak został przygotowany do wykonywania zawodu.

Problemem sądów jest też chyba to, że o ile w sprawach kryminalnych częstodany sędzia naprawdę sobie radzi, to w sprawach gospodarczych już ma problem, nie ma wiedzy, stąd wydać może krzywdzący wyrok?

To bardzo istotny temat. Oczywiście, że tak się zdarza. Ale znów – to wcale nie musi być tak, że mamy wprowadzać wąską specjalizację sędziów. Problem tkwi w tym, o czym wspomniałam – przygotowaniu do zawodu. Dawniej młody człowiek, wdrażający się do pracy sędziego, nie mógł sobie tak po prostu powiedzieć „mnie nie interesują sprawy cywilne, tylko karne, więc cywilnymi nie będę się zajmować” albo na odwrót. Musiał się sprawdzić i w sprawach cywilnych, i karnych, i gospodarczych. Nabrać pewnej wszechstronności. Dziś tego brakuje. Jest jeszcze jeden poważny bardzo problem.

Jaki?

Wielu sędziów zapomina o tym, że praca sędziego to nie tylko godziny spędzone na sali sądowej i potem napisanie wyroku i uzasadnienia. To oczywiście bardzo ważny, ale jedynie wycinek tej pracy, choć najbardziej widoczny. Przygotowując się do rozprawy czytam akta, staram się rozpoznać problem, gdy trzeba, a sprawa jest skomplikowana, czytam fachową literaturę. To jest praca, którą sędzia po prostu musi wykonać, by rzetelnie sprawę rozpoznać, by dokonać bezstronnego i uczciwego osądu. Chyba tego czasami brakuje.

Reforma przeprowadzana dziś przez Pani następcę – na plus, czy nie?

Zupełnie nie chcę wchodzić w ocenę, bo to temat już polityczny. Choć jeszcze raz podkreślam, że problem wymiaru sprawiedliwości nie dotyczy wyłącznie sędziów i sądów, ale też jakości stanowionego prawa oraz prokuratury, biegłych, organów ścigania. I wydaje mi się, że konieczna jest merytoryczna dyskusja nad całym wymiarem sprawiedliwości. Sądy stanowią trzecią władzę. Władza ustawodawcza i wykonawcza się zmieniają. Ale naprawdę nie ma znaczenia, czy popieramy tego, czy innego prezydenta, tę, czy inną partię. Wymiar sprawiedliwości, sądy, to miejsce, gdzie obywatel ma czuć się bezpiecznie, załatwia najważniejsze dla niego sprawy. Dlatego taka debata jest konieczna.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo