Amerykanie nie mogą wylecieć z Afganistanu. Fot. PAP/EPA
Amerykanie nie mogą wylecieć z Afganistanu. Fot. PAP/EPA

Talibowie trzymają Amerykanów jako zakładników. Blokują start samolotów

Redakcja Redakcja Afganistan Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Zdaniem republikańskiego członka komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Paula McCaula, talibowie nie pozwalają od soboty odlecieć sześciu samolotom USA z afgańskimi sojusznikami na pokładzie. - Zamienia się to w sytuację zakładniczą - mówił wprost polityk.

Mimo zgody Departamentu Stanu sześć samolotów, które przez ostatnie kilka dni przebywały na międzynarodowym lotnisku w Mazar-i-Sharif z amerykańskimi obywatelami i afgańskimi tłumaczami nie mogło odlecieć. W ocenie deputowanego talibowie przetrzymują ich jako zakładników dopóki nie zostaną spełnione ich żądania - podaje portal "The Hill". 

Czytaj:

Polska przyjęła uchodźców z Afganistanu. Znamy szczegóły i okres pomocy

"Jastrzębowski wyciska". Jabłoński ujawnia kulisy ewakuacji Polaków z Afganistanu

Katolicy modlą się o pokój w Afganistanie

Na pomoc dzieciom z Afganistanu. Inaczej mogą się nimi zająć terroryści


Ewakuacja blokowana 

- Talibowie chcą czegoś w zamian. W istocie, kiedy nie pozwalają amerykańskim obywatelom odlecieć... zamienia się to w sytuację zakładniczą - ocenił McCaul.

Według doniesień CBS News, Departament Stanu powiadomił członków Kongresu w e-mailu, że loty czarterowe mają zgodę resortu na lądowanie w stolicy Kataru - Doha, ale tylko "jeśli talibowie zgodzą się na start".

CBS dowiedziała się od organizacji pozarządowej Ascend, która zajmuje się kobietami w Afganistanie, że ma dwa samoloty, które czekają od sześciu dni na odlot z 600 do 1200 osobami na pokładzie. Jest wśród nich 19 obywateli USA i dwóch stałych mieszkańców.

„The Hill” przypomniał, że USA zakończyły operację wycofywania się z Afganistanu w ub. wtorek, ale wielu amerykańskich obywateli wciąż tam pozostaje. Zdaniem McCaula są ich tam setki. Sekretarz stanu Antony Blinken w minionym tygodniu wyliczył natomiast, że jest ich "poniżej 200, a prawdopodobnie bliżej 100".

Rzecznik Departamentu Stanu, poproszony w niedzielę przez „The Hill” o komentarz, zaznaczył m.in., że nie ma "wiarygodnych środków, aby potwierdzić podstawowe szczegóły" w sprawie lotów. USA nie mają już bowiem personelu na ziemi, ani kontroli przestrzeni powietrznej nad Afganistanem i w regionie. Departament będzie natomiast "trzymał talibów za słowo, że pozwolą ludziom swobodnie opuścić Afganistan". 

Kolejny sukces talibów 

- Podobnie jak w przypadku wszystkich zobowiązań talibów, skupiamy się na czynach, a nie na słowach i przypominamy talibom, że cała społeczność międzynarodowa koncentruje się na tym, czy wywiązują się ze swoich zobowiązań - stwierdził rzecznik. 

W niedzielę talibowie przejęli kontrolę nad prowincją Pandższer - ostatnim przyczółkiem opozycji wobec talibów. Zdjęcia zamieszczone w mediach społecznościowych pokazują członków Talibanu przed bramą siedziby gubernatora Pandższeru. 

Z kolei przywódca Narodowego Frontu Oporu Ahmad Masud oświadczył w mediach społecznościowych, że propozycję rozejmu zgłosili talibowie oraz, że ją przyjął. Według Masuda, to mudżahedini zadali talibom dotkliwe straty.

W niedzielę rzecznik talibów Bilal Karimi przekazał na Twitterze, że w walkach o stolicę prowincji Pandższer - Bazarak zginęło wielu bojowników NRF, część schwytano, a ich broń i amunicję przejęto. Z innych talibskich kont na Twitterze wynika jednak, że walki o Bazarak wciąż trwają.

Talibowie twierdzą, że znaczne rejony Pandższeru są już pod ich kontrolę, czemu zaprzeczają mudżahedini. Według NRF ich bojownicy wycofali się w trudno dostępne rejony górskie. Komunikacja z Doliną Pandższeru jest bardzo utrudniona i dlatego nie sposób zweryfikować doniesień na temat panującej tam sytuacji.

Pandższer jest od dawna bastionem oporu przeciwko talibom. Walczył tam w końcu lat 90. ub. wieku legendarny dowódca Ahmad Szach Masud, który został zamordowany przez Al-Kaidę w 2001 r. Obecnie dowódcą mudżahedinów jest jego syn Ahmad i Amrullah Saleh, wiceprezydent obalonego przez talibów rządu w Kabulu.

Znajdująca się w górach Hindukuszu Dolina Pandższeru, odległa o ok 80 km na północ od Kabulu, jest bardzo trudno dostępna i umożliwia obronę nawet przed znacznie liczniejszymi i lepiej uzbrojonymi siłami przeciwnika. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka