Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Ekspert o podniesieniu stóp procentowych i inflacji: Będzie gorzej i dużo drożej

Redakcja Redakcja Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 73
Inflacja sprawi, że przeciętny Kowalski bardziej odczuje ceny w sklepie, mniej odczuje za to podwyżkę płac, bo będzie miał wrażenie, że i tak wszystko jest droższe. Ludzie mający kredyty obawiają się, że ich raty wzrosną. I niestety obawiają się słusznie. Raty będą znacznie wyższe. Sytuacja przypomina trochę tę z kredytami frankowymi sprzed lat – mówi Salonowi 24 prof. Witold Orłowski, ekonomista, były doradca m. in. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i członek Narodowej Rady Rozwoju.

Zostały podniesione stopy procentowe. To dobra informacja, czy zła?

Prof. Witold Orłowski: To, czy to wiadomość dobra, czy zła, jest kwestią subiektywną. Dla kredytobiorców to wiadomość niekorzystna. Dla tych, co mają depozyty lepsza, bo będą one wreszcie dodatnio oprocentowane. Ale ważna jest inna rzecz. Dlaczego te stopy procentowe zostały podniesione. I tu niestety jest wiadomość zła.

Przeczytaj też:

Polskie rezerwy złota – mamy dużo, a będziemy mieć jeszcze więcej

Dlaczego?

Podniesienie stóp procentowych z powodu rosnącej inflacji. I prezes Narodowego Banku Polskiego, a także premier, to przyznają. Widać, że ta inflacja troszkę nam się zaczyna wymykać spod kontroli. A przecież prezes Adam Glapiński przez wiele miesięcy mówił, że wielkiego problemu nie ma, że ta inflacja sama się obniży. Ja zawsze, gdy proszono mnie o komentarz mówiłem, że moim zdaniem się nie obniży. Nie chcę mówić, że na moje wyszło, bo to żadna przyjemność, zresztą podobne zdanie miało wielu ekonomistów. Mamy poważny problem inflacyjny. Narodowy Bank Polski, który odpowiada za to, by inflacja była niska, musi zacząć działać.

I podwyżka stóp procentowych jest takim działaniem?

Oczywiście podnoszenie stóp procentowych jest naturalnym narzędziem, jakie NBP może podjąć w sprawie inflacji. Ale też to nie jest takie jasne, czy należy je gwałtownie podnosić. Tu trzeba działać według pewnej strategii. Natomiast prezes banku centralnego nie ma prawa regularnie wychodzić na konferencje i mówić, że nic się nie dzieje i żadnych działań nie będzie podejmować. Ta podwyżka stóp procentowych stanowi przyznanie, że problem istnieje. I trzeba działać, nawet gdy jest to nie na rękę rządzącym.

A decyzja  nie jest dla rządu korzystna?

Na podwyższeniu stóp procentowych większość ludzi traci, niż zyskuje. Ale na rozpędzonej inflacji tracimy wszyscy znacznie bardziej. Po prostu nie ma wyjścia.

Co w praktyce oznacza to, co się dzieje i jak ta sytuacja się rozwinie?

Jeszcze miesiąc temu były opinie, że będzie inflacja spadała, okazało się, że rośnie. To nie do końca zależy od nas, czynniki takie jak ceny paliw nie są przecież zależne od banku centralnego. Do NBP mam jednak wielką pretensję o to, że bardzo długo twierdził, że problemu żadnego nie ma. A ludzie widzieli, że narasta. I teraz oczekują, że będzie wzrastać. I to prowadzi do sytuacji, w której ludzie będą oczekiwali wzrostu płac, nastąpią wzrosty kosztów produkcji, a co za tym idzie cen. To się nazywa spiralą inflacyjną. I zadaniem NBP jest dziś to, by ta spirala nie narastała. By ludzie nabrali przeświadczenia, że NBP jest w stanie te procesy spowolnić. Jeżeli będzie nas informować, że nie widzi problemu w tym, że ceny rosną, to będzie poważny problem. Mamy do tego zbliżające się podwyżki cen energii. To będzie też stały element generujący inflację.

Czyli inflacja będzie rosła?

Większość ekonomistów uważa, że tak, i że będzie to wzrost drastyczny. Ja taki pewien nie jestem – bo wiele zależy od zachowania NBP. Czy bank centralny będzie w stanie przeciwdziałać mocno inflacji, wprowadzać odpowiednie narzędzia. Pewne zagrożenia były sygnalizowane już dwa lata temu. Potem była pandemia i w NBP uznano, że są inne sprawy niż inflacja. I teraz mamy problem. Odpowiadając na pytanie, czy inflacja dalej będzie rosła, odpowiem, że nie wiem. Ale ryzyko, że tak się stanie, jest ogromne.

Jak ten drastyczny wzrost inflacji wpłynie na nasze portfele?

 Żeby było jasne, nie chce ludzi straszyć. To na razie nie będzie tak, że ta inflacja będzie rosła w zupełnie niekontrolowany sposób, że nastąpi jakiś kataklizm. Przynajmniej na razie tego nie będzie. Ale do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do spadku inflacji. Teraz będzie odwrotnie. I ryzyko, że ceny i rachunki będą rosły o kilka procent, jest naprawdę duże.

Wielu czytelników może jednak kwestię inflacji, stóp procentowych, rachunków, uznać za nieco abstrakcyjną, istotną jedynie dla ekonomistów. Co ten wzrost inflacji oznacza dla zwykłego zjadacza chleba, nieinteresującego się ekonomią?

Inflacja może być abstrakcją, ale rachunek w sklepie, który trzeba zapłacić za zakupy, abstrakcją już nie jest. W ogóle politycy, ekonomiści często mówią o PKB, procentach, dla ludzi liczą się trzy rzeczy. Cena, płaca i miejsce pracy. W przypadku biorących kredyty także stopy procentowe. I inflacja sprawi, że przeciętny Kowalski bardziej odczuje ceny w sklepie, mniej odczuje za to podwyżkę płac, bo będzie miał wrażenie, że i tak wszystko jest droższe. Na szczęście nie ma dziś problemu z miejscami pracy. Natomiast ludzie mający kredyty obawiają się, że ich raty wzrosną. I niestety obawiają się słusznie. Od wielu miesięcy ostrzegam wszystkich, którzy ochoczo zaciągają dziś kredyty hipoteczne.

Dlaczego?

Oni biorą kredyty licząc, że raty będą niskie. I faktycznie, one są niskie. Ale dzisiaj. A za jakiś czas będą one znacznie wyższe. Sytuacja przypomina trochę tę z kredytami frankowymi sprzed lat. Nie mówię, że nie należy brać kredytu hipotecznego. Ale należy robić to ostrożnie i mieć świadomość, że te raty będą znacznie wyższe. Bo na jednej podwyżce stóp procentowych to się na pewno nie skończy.

Przeczytaj też:

Czeka nas wzrost cen alkoholu i papierosów. Politycy zrobią to dla naszego zdrowia

Stopa procentowa w górę. Jest decyzja Rady Polityki Pieniężnej

Szalony wzrost waloryzacji emerytur! Przyczyną... rekordowa inflacja


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka