Serge Serebro, Vitebsk Popular News, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons
Serge Serebro, Vitebsk Popular News, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

Łukaszenka nie chce konfliktu na granicy, ale zaznacza, że Białoruś "nie będzie żartować"

Redakcja Redakcja Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 69
Białoruś nie chce konfliktu na granicy – oświadczył we wtorek Alaksandr Łukaszenka. Zapowiedział jednocześnie, że brutalnie odpowie na nowe sankcje i „nie będzie żartować”. Zaproponował też przewiezienie migrantów do Monachium drogą lotniczą.

"To Polsce potrzebny jest konflikt"

Nie chcemy konfliktu na granicy, jest to dla nas absolutnie niekorzystne - powiedział we wtorek Łukaszenka. Jednocześnie zarzucił Polsce, że to jej „potrzebny jest konflikt”.

Łukaszenka wypowiedział się we wtorek podczas narady poświęconej planowanej na Białorusi reformie konstytucyjnej.

Białoruski lider zapowiedział twardą odpowiedź na ewentualne sankcje UE. „Straszą nas sankcjami. Oni myślą, że ja będę żartować, że coś palnąłem i już. Nic podobnego. Będziemy się bronić” – zapowiedział.

Oświadczył również, nawiązując do wypowiedzi władz niemieckiego kraju związkowego Bawaria o gotowości przyjęcia uchodźców, że jeśli „będzie to potrzebne, to Białoruś może ich tam dostarczyć samolotami”.

„Jeśli Polacy nie dają korytarza humanitarnego, są temu przeciwni, możemy ich [migrantów] liniami [lotniczymi] Belavia wywieźć do Monachium. Co za problem?” – powiedział Łukaszenka.

Łukaszenka: Białoruś proponowała migrantom powrót do domów, ale oni "są uparci"

Przekonywał, że Białoruś „nie zajmowała się i nie zajmuje” organizowaniem nielegalnej migracji, a oskarżenia wobec jego kraju to „kompletna głupota”. Twierdził również, że władze proponowały migrantom powrót do domów, ale oni są „uparci” i odmawiają. Polityk mówił też, że strona białoruska dostarcza na granicę pomoc humanitarną.

Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez rząd w Warszawie w pasie przygranicznym po białoruskiej stronie granicy z Polską w kontrolowanym przez białoruskie służby obozowisku migrantów przebywa obecnie 2-4 tys. migrantów. Według polskich służb dochodziło do prób siłowego przekroczenia granicy oraz prowokacji ze strony służb białoruskich.

W niedzielę polskie MSZ oceniało na podstawie analizy działań po białoruskiej stronie granicy, że możliwa jest eskalacja.

Strona białoruska odrzuca oskarżenia o udział w organizacji napływu migrantów, chociaż potwierdzają go zarówno relacje migrantów, jak i ustalenia służb UE oraz mediów.

"UE odpowiedzialna za kryzys migracyjny"

Mińsk, wspierany przez Moskwę, przekonuje, że za kryzys migracyjny odpowiada UE. Władze w Mińsku w szczególności przekonują, że do eskalacji dąży Polska, „by odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych i sporów wewnątrz UE”.

Unia zapowiedziała tymczasem, że w związku z działaniami Białorusi, ocenianymi jako hybrydowy atak na graniczące z nią kraje unijne i całą UE, w poniedziałek mają zapaść decyzje w sprawie kryteriów nowych sankcji wobec Mińska.

W niedzielę odbyła się rozmowa telefoniczna szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella z szefem MSZ Białorusi Uładzimirem Makiejem, w której strona unijna wskazała m.in., że należy powstrzymać kryzys humanitarny, a „ludzie nie mogą być używani jako broń”. Mińsk w komunikacie wyraził gotowość do „dialogu na równoprawnych warunkach” i „potwierdził zainteresowanie jak najszybszym uregulowaniem kryzysu migracyjnego”.

Wcześniej do rozmów pomiędzy UE i Mińskiem wezwał prezydent Rosji Władimir Putin.

Duża grupa na przejściu granicznym w Bruzgach

Białoruskie media od rana publikują zdjęcia dużej kolumny migrantów, która pilnowana przez białoruskich funkcjonariuszy miała wyjść z obozowiska przy granicy z Polską i udać się na przejście graniczne w Bruzgach.

Zdjęcia i nagrania publikują media państwowe i niezależne. Na jednym z nich widać idących przez las w kolumnie migrantów. Na innym migranci siedzą na ziemi przed ogrodzeniem z drutu kolczastego. Po drugiej jego stronie zgromadzone są siły polskiej policji ze sprzętem.

Przejście graniczne Bruzgi-Kuźnica Białostocka zostało zamknięte przez stronę polską po tym, jak 8 listopada pojawiła się tam pierwsza duża kolumna migrantów.

 

MON opublikował nagranie, na którym słychać oddanie strzałów. - Kolejne prowokacje Białorusinów. Odgłosy strzałów, prawdopodobnie ze ślepej amunicji to codzienność, z która mierzą się nasi żołnierze i funkcjonariusze - podkreślił resort obrony. 

Na innych filmach widać, jak funkcjonariusze reżimu Łukaszenki instruują imigrantów:

- Ludzi jest naprawdę sporo, kolumna rozciągnęła się na ok. 1 kilometr, niektórzy jeszcze wychodzą z obozu - informował dziennikarz niezależny Tadeusz Giczan. 



WP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka