Joe Biden, prezydent USA. Fot. PAP/EPA
Joe Biden, prezydent USA. Fot. PAP/EPA

Joe Biden wkrótce w Polsce. Amerykanista czeka na ważną deklarację ws. NATO

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
- Byłbym bardzo zadowolony, gdyby padła jasna deklaracja o stałej, a nie rotacyjnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce. Widzimy, jak bardzo realne jest zagrożenie ze strony Moskwy, zaś wojska stałe mają o wiele większe znaczenie, niż te rozmieszczone w danym kraju czasowo – mówi Salonowi 24 prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista UKSW i Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Czego spodziewa się Pan po wizycie prezydenta Joe Bidena w Polsce?

Prof. Zbigniew Lewicki: Prawdę powiedziawszy, nie spodziewam się nie wiadomo jakich sensacji i rewelacji. Byłbym jednak bardzo zadowolony, gdyby padła jasna deklaracja o stałej, a nie rotacyjnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce. Widzimy, jak bardzo realne jest zagrożenie ze strony Moskwy, zaś stałe wojska mają o wiele większe znaczenie, niż te rozmieszczone w danym kraju tylko czasowo. W Niemczech żołnierze amerykańscy wciąż stacjonują - i to pomimo zmiany sytuacji światowej, gdy tam nie jest to tak niezbędne.

Polska jest dziś krajem frontowym. Wiemy, że zagrożenie atakiem na nasz kraj nawet jeśli nie w tym roku, to w niedalekiej, bądź bardziej odległej przyszłości może nastąpić, gdy Putin bądź jego następca wpadnie oto na pomysł, by zaatakować kraj członkowski NATO. I w tym kontekście obecność wojsk amerykańskich jest dla nas sprawą niezmiernie istotną. Co do innych kwestii, na pewno padnie wiele miłych słów pod adresem Polski. Natomiast nie spodziewałbym się jakiegoś efektownego wystąpienia w stylu Donalda Trumpa. Po pierwsze, nie będzie wiecu dla tłumów. Po drugie, Joe Biden nie ma takiej charyzmy jak jego poprzednik.

Przeczytaj też:

"Uchodźcy nie wpłyną na strukturę społeczną, ale na politykę tak. Opozycja zniknęła"

Co do tej charyzmy – wszyscy mówili o Joe Bidenie „śpiący Joe”. Tymczasem w sprawie rosyjskiej agresji prezydent USA wykazuje się zdecydowaniem?

Na początku był mało zdecydowany, teraz zachowuje się inaczej i chwała mu za to. Natomiast co do samej charyzmy, to wciąż trudno dostrzec w jego wypowiedziach jakąś wielką dynamikę. Ale może to i dobrze? W sytuacji globalnego zagrożenia, z jakim mamy do czynienia, lepiej, by przywódca największego mocarstwa zachowywał się zdecydowanie, ale też rozważnie i spokojnie. To lepsze niż przypadek polityka, który - tak jak Trump - najpierw działa, a potem myśli.

Dziś polityka Stanów Zjednoczonych wobec Rosji i agresji Putina jest jednoznaczna. Czy jednak niema obaw, że za dwa i pół roku jak do władzy dojdą Republikanie, to nagle nastąpi złagodzenie sankcji względem Rosji?

Nie mam przekonania, że za dwa i pół roku do władzy w USA dojdzie prezydent z Partii Republikańskiej. Po drugie, nawet jeśli, to nie sądzę, by nastąpiła zmiana polityki wobec Moskwy. W USA stosunek do inwazji jest jednoznaczny i zdecydowanie krytyczny. Różnice między Republikanami i Demokratami są ogromne, ale dotyczą polityki wewnętrznej. Natomiast w kwestiach globalnych wielkich różnic nie ma. Co najwyżej inaczej rozkładane są akcenty. 

Owszem, gdyby w Rosji nastąpiła radykalna zmiana, a do władzy doszło stronnictwo „gołębi”, to wtedy być może elity USA starałyby się doprowadzić do jakiegoś resetu z Rosją. Jednak na to się nie zanosi. Natomiast osobną kwestią jest stosunek USA do Polski. W tej chwili pewne działania polskiego rządu z przeszłości poszły w zapomnienie. Nie zmienia to faktu, że nasz rząd musi uważać, by nie budzić niepotrzebnie tych środowisk, które teraz przycichły, ale nie są przychylne dla Polski. 

Przeczytaj też:

Macron znów rozmawiał z Putinem. "Może lubi słuchać schizofrenicznych urojeń"

Dobre wieści prosto od ukraińskiego dowództwa. Rosjanie skutecznie powstrzymywani

Lista 45 szpiegów przekazana do MSZ. Rosyjscy dyplomaci mają zostać wydaleni z Polski


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj1 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka