Czy nocne sklepy z alkoholem powinny być zamknięte? Fot. Pixabay
Czy nocne sklepy z alkoholem powinny być zamknięte? Fot. Pixabay

"Zakazać małpek, reklamy, nocnej sprzedaży alkoholu. Niech Ziobro wreszcie się ruszy"

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 131
W Polsce, w Warszawie, na samej Pradze-Południe jest więcej nocnych sklepów z alkoholem niż w całej Szwecji. Trzeba to zmienić. Płacimy za leczenie osób chorych na marskość wątroby, inne schorzenia spowodowane przez alkohol, terapie uzależnień. Potem taki Wojewódzki i Palikot śmieją się w twarz, reklamując swój produkt. Wszystko pod rządami konserwatywnej władzy, która tyle mówi o wartościach. Jest miesiąc trzeźwości w Kościele. Może minister Ziobro ruszy się i coś z tym zrobi – mówi Salonowi 24 Jan Śpiewak, stowarzyszenie Wolne Miasto Warszawa.

Ostatnio głośno jest o Pana ostrym sprzeciwie wobec reklamy alkoholu w wykonaniu Kuby Wojewódzkiego i Janusza Palikota. Skąd pomysł, by zająć się akurat teraz tą sprawą?

Jan Śpiewak: Przede wszystkim z niezgody na łamanie prawa. Dla mnie sytuacja, w której powszechnie łamanie jest prawo, w kraju, który ma tak ogromny problem z alkoholem jest niepojęte. Akcyza za alkohol pokrywa tylko 1/3 kosztów nadmiernego picia. My utrzymujemy ten cały biznes. Ponosimy jako społeczeństwo koszty wypadków śmiertelnych, których przyczyną był alkohol. Płacimy ciężkie pieniądze na leczenie ludzi, którzy na przykład połamali sobie nogi w wypadkach, na terapie alkoholowe.

Płacimy za przestępstwa dokonane po alkoholu, czy za leczenie osób chorych, na przykład na marskość wątroby, inne schorzenia spowodowane przez alkohol. Wreszcie na terapie samych uzależnień. Społeczeństwo ponosi koszty, a potem taki Wojewódzki i Palikot śmieją się w twarz, reklamując swój produkt. Wszystko dzieje się pod rządami konserwatywnej władzy, która tyle mówi o wartościach. Teraz mamy miesiąc trzeźwości w Kościele katolickim. To może minister Zbigniew Ziobro ruszy się i zacznie egzekwować prawo.

Przeczytaj też:

Ziobro: Von der Leyen cynicznie oszukuje premiera i prezydenta

Reklama alkoholu jest kontrowersyjna, poza tym prawo jest dziwne, bo jednym zakazuje reklamy, a innym producentom na nią pozwala. Ale też z rozmów z ludźmi pijącymi wynika, że sama w sobie reklama nie powoduje, iż pod jej wpływem kupili piwo. Za to faktycznie ma wpływ dostępność alkoholu. Gdy w nadmorskim kurorcie nie mogą wieczorem kupić wódki, czy piwa, to jej nie kupują. W dużym mieście wystarczy wyjść w nocy z domu, kupić w sklepie za rogiem. Czy nie jest tak, że po prostu problemem jest łatwa dostępność?

To oczywiście jest problem. Często jest tak, że człowiek podchmielony, wracający z imprezy, powinien dla dobra swojego i innych po prostu się położyć. Odpocząć. A jak ma możliwość kupienia alkoholu, robi to i ulega na przykład wypadkowi.

Ratownicy medyczni skarżą się, że ogromna część ich interwencji dotyczy albo wypadków po pijanemu, czasem drobnych, czasem poważnych urazów. Czasem wypadków spowodowanych przez osoby pijane. Po alkoholu dochodzi też do wielu przestępstw. I właśnie dostępność alkoholu jest niewątpliwym problemem. Bez wątpienia należałoby ograniczyć, a najlepiej zakazać nocnej sprzedaży alkoholu.

W całej Szwecji jest mniej punktów nocnej sprzedaży alkoholu niż nie tylko w Warszawie, ale na Pradze-Południe! Co więcej, zakaz sprzedaży nocnej alkoholu powinien obowiązywać od którejś godziny to 10.00 rano. Dlatego, że poważnym problemem jest też picie w pracy.

Sprzyja temu wynalazek Palikota, czyli tzw. małpki. A więc wysokoprocentowy alkohol, np. czysta wódka w małych buteleczkach – 100 gram, czasem 200 gram. Statystyka sprzedaży takich trunków jest przerażająca. I ludzie kupują je we wczesnych porach, przed, albo w trakcie pracy. Stąd należałoby pomyśleć o zakazaniu sprzedaży alkoholu w nocy oraz ustawowym zakazie sprzedaży alkoholu w opakowaniach poniżej 400, czy 500 gram. Wreszcie akcyza – ona nie zmieniła się od dwudziestu lat. Należy ją podnieść.

To w takim razie jaki sens ma ograniczanie reklamy?

Właśnie ma, ponieważ nawet jeśli reklama nie wpływa na bezpośrednią decyzję, że ktoś idzie do sklepu i kupuje, to lansuje pewien model picia. Tu nie chodzi o to, że ktoś pod wpływem spotu kupi jakiś trunek. Ale o to, że następuje oswajanie z alkoholem, przeświadczeniem, że nie jest możliwa impreza bez piwka, bez wina. Bezalkoholowe winko, bezalkoholowe piwo, a za jakiś czas bezalkoholowego piwa zabraknie, to sięgniemy po alkoholowe.

Tymczasem, jak twierdzą eksperci, alkohol jako narkotyk jest szkodliwy prawie tak samo jak heroina! Polacy rozpijają się coraz bardziej. Dlatego należy temu zdecydowanie przeciwdziałać. I na pewno nie dopuszczać do łamania prawa i bezprawnego reklamowania alkoholu przez ludzi, którzy robią biznes na rozpijaniu społeczeństwa.

Przeczytaj też:

Zgorzelski: Gdy zapytałem marszałek Witek o rozwiązanie Sejmu, uśmiechnęła się znacząco

"PiS ma w Sejmie bombę przygotowaną przez opozycję, której może użyć w każdej chwili"


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka