Paraolimpijczyk Andrij Demczuk. Źródło: Materiał prasowy
Paraolimpijczyk Andrij Demczuk. Źródło: Materiał prasowy

"Rakiety spadały obok mojego domu". Paraolimpijczyk wspomina początek wojny

Redakcja Redakcja Szermierka Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Jeździłem autem i zabierałem dzieci oraz kobiety, które odstawiałem pod granicę. Nie wszyscy mieli samochody, więc trzeba było im jakoś pomóc – opowiedział w rozmowie z Salon24 Andrij Demczuk, paraolimpijski mistrz z Rio de Janeiro w szermierce.

Andrij Demczuk to paraolimpijski mistrz z Rio de Janeiro z 2016 roku w szermierce oraz drużynowy mistrz Europy, który mistrzostwo wywalczył kilka dni temu w Warszawie. Ukraiński sportowiec jest również ambasadorem pierwszej edycji kampanii “Pełni Sportu”, organizowanej przez Fundację MultiSport we współpracy z Fundacją Kulawa Warszawa.

Szermierka była z przypadku 

Demczuk w rozmowie z nami opowiedział, że szermierka na wózkach nie była jego pierwszym wyborem, po tym jak 15 lat temu przez chorobę amputowano mu nogę. – Przed amputacją przez 5 lat aktywnie trenowałem koszykówkę. I idąc do centrum sportowego chciałem się zapisać właśnie na kosza. Okazało się, że u mnie we Lwowie nie było jednak sekcji koszykarskiej, były natomiast łucznictwa, tenisa stołowego i szermierki – mówi szermierz. 

– Te trzy sporty były dla mnie nieznane, ale zdecydowałem się wybrać szermierkę. Mogłem startować na nogach, ale wózek jest lepszy, bo wyrównuje szanse – dodaje.

Jak paraolimpijczyk zaangażował się w wojnę? 

Paraolimpijski szermierz opowiedział również o pierwszych dniach wojny, kiedy to rosyjskie rakiety spadły około 300 m od jego domu - na lotnisko we Lwowie. – Obawiałem się wtedy o moją rodzinę. Mam dwójkę dzieci i żonę. Od razu postanowiłem przewieźć ich do Polski, tym bardziej, że tutaj jest wielu przyjaciół, którzy nam pomagają – mówił Demczuk. 

On sam mimo, że mógł zostać w Polsce, ponieważ jest niepełnosprawny, to postanowił wrócić i pomagać tak jak tylko może. – Jeździłem autem i zabierałem dzieci oraz kobiety, które odstawiałem pod granicę. Nie wszyscy mieli samochody, więc trzeba było im jakoś pomóc – wspominał w rozmowie z Salon24. 

Kampania "Pełni Sportu"

Andrij Demczuk nadal przebywa na Ukrainie, lecz coraz częściej zaczął pojawiać się w Polsce, gdzie prowadził zajęcia dla ukraińskich dzieci zorganizowane przez Fundację Legii oraz został ambasadorem pierwszej edycji kampanii “Pełni Sportu”, organizowanej przez Fundację MultiSport.

Kampania "Pełni Sportu" to projekt, który ma popularyzować sport i aktywność ruchową wśród osób z niepełnosprawnościami. Jego celem jest integracja oraz wsparcie w realizacji lepszej jakości życia. Ambasadorami projektu zostali parabadmintonista Bartłomiej Mróz, zawodniczka Amp Futbolu Monika Kukla, zawodnik rugby na wózkach Maciej Bartniak oraz wspomniany Andrij Demczuk. 

Liczby dotyczące programu realizowanego od czerwca do września br. są imponujące. W 17. wydarzeniach: “Dniach Pełnych Sportu” i spotkaniach w 16 szkołach m.in. w Warszawie, Zamościu i Rymanowie-Zdroju - wzięło udział łącznie 5750 osób, w tym dzieci i dorośli z niepełnosprawnościami. Współorganizatorem kampanii była Fundacja Kulawa Warszawa.

– Mimo, że lubię tu wracać i często bywam w Polsce, to i tak zostaję na Ukrainie, bo dom to jest dom – podsumował Andrij Demczuk.

Mateusz Pacak 

Czytaj dalej:

Zobacz galerię zdjęć:

Źródło: Salon24
Źródło: Salon24 Źródło: Salon24 Źródło: Materiał prasowy

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport