Radosław Sikorski w Berlinie. fot. MSZ, Flickr, CC BY-ND 2.0
Radosław Sikorski w Berlinie. fot. MSZ, Flickr, CC BY-ND 2.0

PiS, czyli najdziwniejsza dyktatura w historii

Rafał Woś Rafał Woś Rafał Woś Obserwuj temat Obserwuj notkę 352
Kaczystowska Polska to pierwsze w historii państwo autorytarne, w którym straszliwy dyktator musi zapłacić astronomiczą karę za zniesławienie. A jego złowrogie ugrupowanie można otwarcie nazywać „zorganizowaną grupą przestępczą”.

Sikorski i Sadurski triumfują, czyli Polska nie będzie autorytarna

Serdeczne gratulacje dla Radosława Sikorskiego oraz (sprawa sprzed paru miesięcy) dla Wojciecha Sadurskiego, którzy przed polskimi sądami wygrali swoje procesy z Jarosławem Kaczyńskim i PiSem. Sądowe sukcesy tych antyPiSowskich zagończyków są najlepszym z możliwych dowodów na to, że Polska nie jest, nie była i nie będzie (przynajmniej pod rządami PiS) krajem autorytarnym. 

Opozycja od lat próbuje przekonać wszystkich naokoło, że PiS stworzył (tworzy?) w Polsce państwo autorytarne. Jednocześnie w tej „autorytarnej Polsce” sądy orzekają, że „dyktator" Jarosław Kaczyński musi zapłacić opozycyjnemu politykowi astronomiczną kwotę zadośćuczynienia za zniesławienie. A inny sąd - nieco wcześniej - pozwolił profesorowi Wojciechowi Sadurskiemu nazywać PiS „zorganizowaną grupą przestępczą”. Bo tak wyraża się jego wolność słowa i prawo do krytyki rządzących. 

Proszę mnie źle nie zrozumieć. Oba wyroki uważam za w pełni uzasadnione. Jarosław Kaczyński nie powinien zarzucać Radosławowi Sikorskiemu „zdrady dyplomatycznej” - no chyba że ma na to niezbite dowody. A Wojciech Sadurski może sobie pisać o rządzących co chce - wolny kraj. Brawo sądy!

Narracja, która się nie klei

Tylko, że… bądźmy konsekwentni. Bo przecież same te wyroki stoją w ostrej i jaskrawej sprzeczności z opozycyjną narracją o „końcu polskiej demokracji”, „autorytarnej naturze państwa PiS” czy „braku praworządności”. Jedno z drugim się po prostu nie klei. Albo- albo. Albo mamy w Polsce dyktaturę (nawet pełzającą) i wtedy - niestety - opozycja nie ma żadnych (lub coraz mniej) praw, a krytyka rządzących jest niemożliwa. I wtedy: ratunku Europo i świecie!!! Albo jest jednak tak, że nie ma dyktatury. A przejawem tego stanu rzeczy jest korzystanie przez opozycyjnych polityków i publicystów z pełni praw i wolności. Po siedmiu długich latach panowania dyktatorów! 

Tylko że wtedy uczciwość nakazuje przyznać, że prawienie o PiSowskiej dyktaturze to zwykła fantasmagoria. Opowieści z mchu i paproci. Baśnie tysiąca i jednej nocy. Czy Jacek Kuroń albo Adam Michnik mogliby zaskarżyć przed sądem PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego za to, że nazywał ich wichrzycielami? Przecież to niedorzeczne. Czy jakikolwiek sąd w faszystowskiej Italii albo we współczesnej Rosji mógłby wydać wyrok na korzyść publicysty piszącego, że Benito Mussolini albo Władimir Putin kierują zorganizowaną grupą przestępczą? No błagam. 

PS. Od roku 2015 lubię zakładać się z rozhisteryzowanymi antyPiSowcami, którzy twierdzą, że „w Polsce nie będzie już więcej wolnych wyborów”. Wygrałem już w ten sposób kilka butelek wina. I coś czuje, że wygram jeszcze niejedną w 2023 roku.

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku!

Czytaj też:

Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka