Naukowcy rekomendują ograniczenie mięsa. Fot. Pixabay
Naukowcy rekomendują ograniczenie mięsa. Fot. Pixabay

"Nie będzie kartek na mięso, gdy opozycja wygra. To PiS wprowadziło podatek na cukier”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 150
Rząd i politycy PiSu oburzają się, że ktoś napisał nie prawo, tylko raport, mówiący o tym, że będziemy zdrowsi, jeśli zjemy mniej mięsa, a więcej warzyw. A sami wprowadzają rozwiązania, ograniczające nam nasze prawa, jak chociażby podatek cukrowy – mówi Salonowi 24 Sławomir Potapowicz, wiceprzewodniczący Rady Warszawy, Koalicja Obywatelska.

Ograniczenie spożycia mięsa, nabiału, kupowanych ubrań, drastycznie mniej lotów samolotem. W ubiegłym tygodniu głośno zrobiło się wokół raportu naukowców z Leeds, proponujących zdecydowane ograniczenie konsumpcji, co ma  pomóc w uniknięciu klimatycznej katastrofy. Raport powstał dla organizacji C40-Cities, do której należy Warszawa. Prawo i Sprawiedliwość mówi, że prezydent stolicy Rafał Trzaskowski i rządząca miastem Koalicja Obywatelska chcą wprowadzić dla mieszkańców stolicy kartki na mięso. Głos w sprawie zabrał nawet prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Chcecie blokować dostęp do mięsa i nabiału?

Sławomir Potapowicz: 
Te zarzuty są absurdalne. Po pierwsze, wspomniany dokument to raport, który został przygotowany przez naukowców w 2019 roku, a więc prawie 4 lata temu. Nie stanowi wiążącego prawa, ani nawet projektu ustawy, ale swego rodzaju inspiracje. Są tam zapisane rekomendacje dla miast tworzących organizację C40.

Kaczyński punktuje Trzaskowskiego. „Ograniczenia jak w stanie wojennym”

I wśród tych rekomendacji są ograniczenia zakupu ubrań, czy  mięsa. PiS wypomina, że władze Warszawy bardzo wiele mówią o ochronie środowiska, podejmują wiele działań, które jednym się podobają, innym nie. Stolica należy do C40, więc trudno się dziwić, że raport dla tej organizacji jest przez polityków PiS traktowany jako program miasta?  

My oczywiście za jeden z kluczowych punktów polityki miejskiej uważamy starania o świeże i czyste powietrze w Warszawie. Problemem dostrzegalnym, bardzo uciążliwym dla mieszkańców stolicy jest smog. Jednak absolutną nieprawdą i kłamstwem jest mówienie o tym, że prezydent Trzaskowski czy też władze Warszawy w jakikolwiek sposób chcą ograniczać prawa obywateli, zarówno w zakresie kupowania jedzenia, jak też zakupu ubrań. To wyzwania światowe, przed którymi staniemy jako społeczeństwo - w tym mieszkańcy Warszawy.

Zresztą, polityka, którą prowadzi miasto Warszawa jest też pochodną między innymi ustaw, które są wprowadzane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Bo jeśli na przykład my dzisiaj jesteśmy chwilę przed bardzo istotną dla nas decyzją dotyczącą strefy czystego transportu, to przecież to nie był pomysł radnych, czy prezydenta miasta. To zapisy ustawy, którą przygotowało i wprowadziło Prawo i Sprawiedliwość w 2020 roku. A więc nasza polityka, walki o klimat, ze smogiem jest zbieżna z rozwiązaniami wprowadzanymi przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Ale wspomniany raport jest faktem, zawiera konkretne  założenia dotyczące zmniejszenia  działań konsumpcyjnych. Jakoś do tych założeń jako członkowie organizacji się chyba  odnosicie?

Istotnym problemem jest wytwarzanie gazów cieplarnianych także przez różnego typu korporacje, które funkcjonują też w Polsce i generują to, że jakość naszego powietrza jest gorsza. To jest też efekt konsumpcjonizmu. Ale jedyne co my, jako władze Warszawy możemy w tej kwestii zrobić, to apelować o to, żeby ludzie się dobrze, zdrowo i ekologicznie odżywiali. Żeby kupowali potrzebne im ubrania, a nie zalegające w szafie. Żeby nie marnowali jedzenia. I, żeby w miarę możliwości, ograniczali też przejazdy transportem prywatnym na rzecz komunikacji miejskiej.

W tym ostatnim zakresie rzeczywiście nasza polityka jest aktywna. Zmierzamy do tego, żeby centrum Warszawy było wolne od smogu i żeby jak najmniej osób poruszało się samochodami osobowymi, ale w zamian oferujemy i proponujemy czysty, dobry dla klimatu transport i komunikację miejską. W tym kierunku idą zresztą nasze zakupy. Inwestujemy przecież w tramwaje, czy elektryczne autobusy. To pokazuje, że nasza polityka w tym zakresie jest aktywna. Chcemy uzyskać neutralność klimatyczną do 2050 roku. To jest ambitny cel, być może zbyt mało ambitny dla niektórych, ale to jest realne, co możemy w tej chwili jako władze stolicy osiągnąć.

Natomiast Prawo i Sprawiedliwość w bezwzględny i moim zdaniem nieuczciwy sposób wykorzystuje wspomniany raport, podkreślmy sprzed czterech lat, który jest pewnego rodzaju rekomendacją, a nie nakazem dla poszczególnych włodarzy miast. Nie tylko europejskich, ale przecież także z Ameryki Północnej. To działanie PiS pokazuje, że próbują w ten sposób przykryć prawdziwą aferę. Prawdziwy kłopot, jaki mają w związku z aferą "willa plus". Bo to jest rzeczywisty problem, a nie to, że ktoś przygotował raport, z którego tak naprawdę wynika, że jako społeczeństwo powinniśmy w niedalekiej przyszłości zastanawiać się nad tym, jak rozstrzygnąć problemy klimatyczne.

Jest jedna rzecz, która w rekomendacjach naukowców chyba nie została zrozumiana – to sprawa żywotności sprzętów. Bo rzeczywiście, dawniej  jak kupowało się telewizor, pralkę, lodówkę, to służyły one latami. A dziś kupować te sprzęty trzeba częściej. I robić to muszą nie tylko osoby uwielbiające  zakupy, ale prawie wszyscy, bo sprzęty zwyczajnie się psują.  Wydłużenie żywotności laptopa do 10 lat, lodówki, telewizora czy pralki do 30 lat, byłoby rewolucją. Producenci zamiast na głośne wyprzedaże stawialiby na sprzęt produkowany rzadko, ale bardzo wysokiej jakości, musieliby postawić też na prowadzenie serwisu, napraw itd. Wielką zmianą byłoby też skrócenie łańcuchów dostaw, przeniesienie produkcji znów do Europy. Ale pytanie – jak coś takiego przeprowadzić. Bo wydaje się, że łatwiej przekonać ludzi by sami z siebie, bez żadnych kartek zaczęli jeść mniej mięsa i nabiału, niż korporacje by pracowały i ponosiły większe koszty w Polsce, Niemczech, we Francji?

Dzisiaj lodówka, pralka to jest okres mniej więcej 10 lat, kiedyś rzeczywiście te sprzęty wytrzymywały znacznie dłużej. Laptopy, czy telefony komórkowe, to jest okres dwóch, trzech lat. Mniej więcej taki cykl, że co drugą, trzecią serię danego modelu producenci zmuszają nas do wymiany ze względu na to, że baterie zaczynają szwankować i te sprzęty już nie wytrzymują tak, jak wtedy, gdy się je zakupiło. I to jest oczywiście kwestia dużych korporacji, wymuszenia też pewnych zmian technologicznych, które będą z jednej strony pozwalały zachować szybką możliwość wprowadzenia nowinek technicznych i technologicznych, ale z drugiej strony dadzą pewną trwałość. I oczywiście nie są to zmiany, które wprowadzi miasto Warszawa. Można je zrealizować wyłącznie na poziomie rządowym, podobnie jest w sprawie ograniczeń dotyczących żywności.

Dziś rząd Zjednoczonej Prawicy i przedstawiciele PiS mówią o tym, że będą bronić jak niepodległości prawa Polaków do spożywania tyle mięsa, ile chcą. Choć nikt tego ani dzisiaj, ani w przyszłości ludziom nie ograniczy. A jednocześnie sami przecież, wprowadzając chociażby podatek cukrowy, wmawiali Polakom, że podnoszą go dlatego, że chcą zadbać nasze zdrowie. Z jednej strony oburzają się, że ktoś napisał raport, nie prawo, tylko raport, mówiący o tym, że będziemy zdrowsi, jeśli zjemy mniej mięsa, a więcej warzyw, a sami wprowadzają rozwiązania, ograniczające nam nasze prawa, jak chociażby podatek cukrowy. Wdrażają też znacznie wyższą akcyzę na papierosy, czy alkohol i też tłumaczą to m.in. tym, że chcą dbać o zdrowie Polek i Polaków.

A na dodatek w zupełnie irracjonalny sposób oskarżają prezydenta Trzaskowskiego, mówiąc niemalże, że te rekomendacje są prawem i że włodarz stolicy będzie wprowadzał jakieś kartki. Krótko mówiąc, jeżeli chcemy żyć dłużej, chcemy być zdrowsi, chcemy mieć lepsze powietrze, to w jakiejś perspektywie czy przyszłości czeka nas bardzo poważna dyskusja i zastanowienie się nad tym, czy potrzebujemy 10 par spodni, czy może wystarczą nam tylko 2 pary. Czy może zamiast jeździć wszędzie dieslem, lepiej jednak szukać alternatywnych rozwiązań? Jeśli nie musimy koniecznie korzystać z prywatnego samochodu, skorzystajmy może lepiej z komunikacji miejskiej.

Obecnie nie ma żadnych obaw ani powodów do tego, żeby prezydenta Trzaskowskiego odsądzać od czci i  wiary. Oskarżać, że próbuje wprowadzić ograniczenie spożycia mięsa za pomocą jakichś uchwał, czy też ograniczyć możliwość zakupu ubrań przez Polki i Polaków. To jest nieprawda i po prostu absurd.

Rozmawiał Przemysław Harczuk


"TSUE chce zawłaszczyć kompetencje państw. To gangsterskie rozpychanie się"

Trzaskowski odpowiada Kaczyńskiemu. "Proszę raczyć się befsztykami na Żoliborzu"






Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo