Tomasz Piątek o historii z narkotykami
— O prawdzie na temat wpływów Rosji w Polsce i o tym, jak bardzo przed tą prawdą uciekamy. O tym, że bycie dziennikarzem coraz częściej wymaga odwagi, opowiada Tomasz Piątek — mówią autorzy podcastu "bardzo bardzo serio".
Podczas rozmowy Tomasz Piątek opowiedział o sytuacji z przeszłości, w której został zatrzymany za posiadanie narkotyków.
— Miałem taką sytuację, kiedy piłem i ćpałem to złapali mnie policjanci z narkotykami. Mocno mnie przestraszyli, wymusili na mnie, żebym zadzwonił po mojego dilera. Po czym jak diler przyjechał to zatrzymali i jego, i mnie. Powlekli nas w kajdankach — wyznał publicysta.
Tomasz Piątek i prowokacjach policji
Tomasz Piątek przyznał, że "żal mu było tego chłopaka", ponieważ wiedział, że diluje, by utrzymać chorego ojca.
— A ja po prostu ze strachu na niego doniosłem. Oczywiście on popełniał przestępstwo, ale pytanie, czy w ogóle narkotyki powinny być zabronione. Prohibicja raczej daje więcej szkód niż korzyści — stwierdził.
— Dzięki Bogu dostałem szansę, żeby to odkręcić — powiedział Piątek. Wyjaśnił, że w tamtych czasach "prowokacja policyjna była bardziej ograniczona niż teraz".
— Nie wolno było wtedy robić takich prowokacji. Teraz chyba wolno, bo teraz minister Ziobro przeprowadził jakieś takie zmiany, że policjanci mogą zeznanie uzyskane w drodze tortur wykorzystać jako dowód — skomentował publicysta.
Piątek dodał, że „okazało się, że oni opowiedzieli prokuraturze kompletnie zmyśloną historię, że oni mnie podejrzeli jak ja z tym dilerem gadam i obu nas złapali i w ogóle o tym nie mówili, że mnie zmusili do zadzwonienia do tego dilera”.
— A ja w międzyczasie pojechałem do ośrodka się leczyć i tam dowiedziałem się na terapii, że żeby przeżyć, muszę być bezwzględnie uczciwy — wyznał dziennikarz.
Igor Tuleya był zaangażowany w sprawę
Okazuje się, że udział w opisywanej sprawie miał też sędzia Igor Tuleya.
— Przyjechałem do sądu, bo mnie wezwano na świadka, i opowiedziałem, jak było, a nie tak, jak chcieli policjanci, żebym opowiedział. Okazało się, że całe to postępowanie jest bezprawne — mówił Tomasz Piątek. — Pani prokurator wstała i zaczęła na mnie krzyczeć, dlaczego zmieniam zeznania. Powiedziałem, że złożyłem je pod presją. Dzięki Bogu sądził tę sprawę sędzia Tuleya, który natychmiast usadził panią prokurator i kazał mi mówić dalej — opowiedział publicysta.
Piątek skazany za zniesławienie byłego senatora PO
— Ten proces odbył się więc bez mojego udziału i wiedzy — twierdził wówczas Piątek. W dokumencie z sądu, do którego dotarliśmy, czytamy, że Piątek kilkukrotnie odbierał osobiście odpisy i zawiadomienia w przedmiotowej sprawie.
Przypomnijmy, że Misiak, w przeszłości polityk Platformy Obywatelskiej, pozwał pisarza w prywatnym akcie oskarżenia z art. 212 za tezy zawarte w książce „Morawiecki i jego tajemnice” wydanej przez wydawnictwo Arbitror Sp. z o.o. Piątek sugerował, że „obok Marka Falenty kluczową postacią wśród osób zamieszanych w organizację afery taśmowej był jego partner biznesowy, były senator Tomasz Misiak”. Ponadto, autor twierdził, że Misiak jest zamieszany w korumpowanie polityków i jest powiązany z mafią sołncewską.
RB
Czytaj dalej:
- Polska musi zmienić przepisy w sprawie lasów, inaczej polecą kary. Jest wyrok TSUE
- Śledztwo ws. Iwony Wieczorek. Doszło do uszkodzenia zapisu z monitoringu?
- Czołgi K2 będą produkowane w Polsce. "To są kolejne nowe miejsca pracy"
- Kwiaty w Berlinie to przy tym nic. Niesamowite akcje przed rosyjskim czołgiem na Litwie
- Rosja mówi o działaniach ukraińskich dywersantów na granicy, Putin odwołuje podróż
Komentarze