Opozycja chciała odwołać Czarnka. Gorąca debata w Sejmie

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 131
Przemysław Czarnek pozostanie ministrem edukacji i nauki w rządzie Mateusza Morawieckiego. PiS odrzuciło wniosek opozycji o wyrażenie wotum nieufności pod jego adresem. Partie opozycyjne zarzucają Czarnkowi ideologizację polskiej szkoły, milionowe dotacje na prawicowe fundacje i brak perspektyw dla nauczycieli. Co ciekawe, od głosu ws. wotum nieufności wstrzymał się Paweł Kukiz.

Posłowie opozycji złożyli wniosek o wyrażenie przez Sejm wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki na początku lutego br. Był on pokłosiem publikacji TVN24.pl, według której pieniądze z konkursu MEiN miały trafiać do organizacji zbliżonych do PiS. W czwartek w nocy za wyrażeniem wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki opowiedziało się 218 posłów, 231 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.

Wszystkich 224 posłów PiS, którzy brali udział w głosowaniu nad wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, głosowało przeciw jego odwołaniu. Przeciw odwołaniu szefa MEiN głosowali też wszyscy posłowanie koła Polskie Sprawy, których jest troje.

Za odwołaniem szefa MEiN byli wszyscy głosujący posłowie KO, Lewicy, Koalicji Polskiej i Konfederacji, a także wszyscy posłowie Polski 2050, Porozumienia, koła Lewicy Demokratycznej i koła Wolnościowcy. Za wyrażeniem wotum nieufności wobec Czarnka głosowało 123 posłów KO, 43 posłów Lewicy, 24 posłów Koalicji Polskiej, 9 posłów Konfederacji, 6 posłów Polski 2050, 4 posłów Porozumienia, 3 posłów koła Lewica Demokratyczna, 3 posłów koła Wolnościowcy. 

Kukiz się wstrzymał 

Nieco inaczej głosowali posłowie Kukiz'15: na 3 głosujących posłów dwóch było przeciw odwołaniu Czarnka, a jeden wstrzymał się od głosu, a był to Paweł Kukiz. Podzieleni byli posłowie niezależni. Na 5 biorących udział w głosowaniu 3 było za odwołaniem szefa MEiN, a 2 głosowało przeciw.

Głosowanie poprzedziła późnym wieczorem debata w Sejmie. W pierwszej kolejności głos zabrali przedstawiciele wnioskodawców.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) powiedziała, że 70 proc. Polek i Polaków chce tego, by szef MEiN odszedł ze stanowiska. "I to w ich imieniu jest ten wniosek" - zaznaczyła. "Czarnek musi odejść za krzywdy wyrządzane uczniom, nauczycielom i rodzicom. I obiecuję, że odejdzie, nawet jeśli nie stanie się to dziś, to już za kilka miesięcy, po wyborach, polska edukacja odzyska wolność, oddech i otwartość. Zbudujemy szkołę godnie opłacanych nauczycieli i bezpiecznych uczniów, szkołę bez indoktrynacji, bez religii i księdza, ale z dostępnym psychologiem i stomatologiem (...)" - zapewniła.

"Na każdym spotkaniu, gdziekolwiek jesteśmy, słyszymy od ludzi: +minister Czarnek musi odejść+. Nie chcemy, aby niszczył przyszłość naszych dzieci i wnuków" - powiedziała Krystyna Szumilas (KO), uzasadniając wniosek o odwołanie ministra Czarnka. "Protestujemy przeciwko indoktrynacji i upolitycznieniu szkoły, przeciwko marnym płacom nauczycieli, przeciwko traktowaniu edukacji, jako łuku politycznego PiS i trampoliny do osobistej politycznej kariery ministra - to mówią ludzie" - zaznaczyła. "Jest wiele zarzutów uzasadniających konieczność odwołania ministra Czarnka i nie jest to jedynie program +willa plus+, w ramach którego miliony złotych z polskiej edukacji minister przekazał na wille dla swoich" - wskazała.

Z kolei Dariusz Klimczak (Koalicja Polska), uzasadniając wniosek o odwołanie Czarnka, zwrócił uwagę przede wszystkim na "fatalny język", którym się on posługuje i brak tolerancji, którym on "emanuje". Skrytykował też złe relacje szefa MEiN z nauczycielami i jego "nagonkę na Związek Nauczycielstwa Polskiego". Zwrócił uwagę na brak realizacji postulatu gabinetów stomatologicznych w szkołach.

Natomiast poseł Michał Gramatyka (Polska 2050) przytoczył kilka wypowiedzi ministra Czarnka, m.in. na temat kar cielesnych czy osób LGBT. Powiedział, że jest mu wstyd, iż osoba mająca takie poglądy, jak szef MEiN, reprezentuje RP.

Po wnioskodawcach głos zabrali przedstawiciele klubów i kół. Ministra edukacji i nauki w imieniu klubu PiS broniła Mirosława Stachowiak-Różecka. Zauważyła, że treść uzasadnienia wniosku o wotum zawiera wiele błędów i pomyłek. "Piszecie państwo we wniosku, że minister Czarnek odmawiał współpracy ze związkami zawodowymi. Od czasu objęcia stanowiska ministra przez Przemysława Czarnka odbyło się 21 spotkań ze związkami w ramach zespołu ds. statusu zawodowego, pracowników oświaty. Ciekawostka - prezes (ZNP, Sławomir) Broniarz zaszczycił swoją obecnością członków zespołu jedynie dwa razy, zatem - pytam - kto komu odmawia współpracy i dialogu i kto kogo lekceważy?" - powiedziała.  


"Ilu jest nauczycieli, wakatów i etatów?"

"Piszecie państwo, że wedle danych ZNP brakowało w systemie aż 70 tys. nauczycieli, dalej - że jest 20 tys. wakatów. To w końcu ile tych nauczycieli, wakatów, etatów?" - pytała. Stwierdziła, że na stronach kuratoriów są dane wskazujące, iż jest 8 tys. wakatów, co stanowi niespełna 1 proc. ogólnej liczby etatów nauczycielskich, w tym połowa to oferta dla pedagogów, pedagogów specjalnych, psychologów, terapeutów - w związku z wprowadzeniem od 1 września standaryzacji zatrudnienia. "Zatem mamy 20 tys. nowych, dodatkowych etatów dla psychologów i specjalistów, na co przeznaczamy 2 mld 400 tys. zł i 180 mln na dodatkowe 3 mln godzin pomocy psychologiczno-pedagogicznej" - wskazała.

"Obronimy dziś Przemysława Czarnka, a w przyszłej kadencji wspólnie nadal będziemy przywracać szkołę opartą ma wartościach, szkołę solidarną" - podkreśliła Stachowiak-Różecka.

Szefa MEiN bronił też prezentując stanowisko premiera, wicepremier, szef resortu kultury, Piotr Gliński. Powiedział, że treść i uzasadnienie wniosku o odwołanie ministra Przemysława Czarnka "odrzucamy w całej rozciągłości".

"Jest to typowy wniosek polityczny, o bardzo wątłym uzasadnieniu merytorycznym, pełen przekłamań faktograficznych, niestety także insynuacji i zwykłych nieprawd, i demagogii, a także - tak typowych dla polskiej opozycji - skłonności do infantylnego psychologizowania. A także przemilczania zasadniczych osiągnięć prof. Czarnka jako ministra edukacji i nauki" - powiedział.

Podkreślił, że Przemysław Czarnek jest jednym z najbardziej konsekwentnych, wyrazistych i pracowitych ministrów polskiego rządu. "Minister ten bardzo sprawnie i rzetelnie realizuje program polskiego rządu. To, co robi Czarnek, jest zgodne z naszym programem i uzyskało mandat polskiego społeczeństwa" - zaznaczył.

"Taka właśnie: suwerenna, bezpieczna, solidarna, świadoma swej tożsamości i nowoczesna powinna być polska szkoła, będąca jednocześnie spójnym elementem sprawnego polskiego państwa. Tak my to opisujemy w naszym programie i tak to realizujemy. I taka, w coraz większym stopniu, jest polska szkoła prowadzona przez ministra Czarnka" - powiedział.

"System edukacji, który my budujemy, ma wychowywać do wartości, które są podstawą wychowania młodego społeczeństwa. Te wartości są podstawowe dla funkcjonowania wspólnoty politycznej i kulturowej. Widzimy to wyraźnie w kontekście wojny na Ukrainie. Społeczeństwo, które posiada pewien zasób wartości i aksjologii, jest w stanie dokonywać cudów" - powiedział.

Wicepremier wskazał też, że Przemysława Czarnka cechuje "odwaga w realizacji zadań". "To was denerwuje, że Czarnek jest ministrem skutecznym, który reformuje powierzony mu obszar polskiego państwa. Tak, by to państwo stawało się coraz bardziej suwerenne, solidarne, bezpieczne. Bez tej odwagi i determinacji nie byłoby polskiej reformy społecznej, której symbolem jest program 500 plus, nie byłoby reformy polskiego bezpieczeństwa, ani reformy polskich finansów publicznych. Nie byłoby tych reform, które dotyczą polskiej tożsamości i są podstawą systemu wartości każdej wspólnoty" - powiedział.

"Trzeba kontynuować reformowanie systemu w kierunku wychowywania młodych ludzi do wartości. Bez tego nie przetrwamy jako wspólnota" - podkreślił Gliński. 

Tak bronił się Czarnek 

Głos w debacie zabrał też sam minister edukacji i nauki. Mówił m.in. o wysokich nakładach na edukację.

Zwracając się do opozycji, Czarnek powiedział, że trzymała ona Polaków, także nauczycieli, na wynagrodzeniu minimalnym o 100 procent niższym, niż teraz. "My podnieśliśmy wynagrodzenie najmniej zarabiających o 75 procent w ciągu siedmiu lat. Podnieśliśmy również pensję minimalną" - zauważył.

Wskazał, że wzrost subwencji oświatowej wzrósł o 60 procent w ciągu 6 lat. "Bo zadbaliśmy o najmniej zarabiających, wy nie dbaliście. To są pieniądze, które w ramach subwencji, tego wzrostu gigantycznego, poszły do budżetu samorządów. Najlepiej zarabiający nauczyciele otrzymują wynagrodzenie o 50 proc. wyższe, o 47 proc." - podkreślił Czarnek. "Rząd PiS, zgodnie ze swoją zapowiedzią, nie zostawia Polaków w biedzie, nie zostawia w biedzie nauczycieli" - powiedział.

"Cały ten spektakl i ten teatr, który tu państwo odegraliście, uspokoił nas bardzo, bo to tylko oznacza, że rzeczywiście to my mamy rację. Żadnych argumentów merytorycznych, same manipulacje, same fałszerstwa" - stwierdził szef MEiN.

Nawiązał też do Polskiego Ładu. "Wdzięczni jesteśmy Ministerstwu Finansów i premierowi Mateuszowi Morawieckiemu w imieniu nauczycieli. Wiecie państwo, ile dzięki zmianom podatkowym przegłosowanym przez PiS zaoszczędzili nauczyciele w 2022 roku w wyniku obniżki podatków? Ponad 900 mln złotych zostało w portfelach nauczycieli. Doliczcie ten prawie miliard do tych prawie 11 miliardów podwyżki subwencji, bo to są pieniądze, które zostały w portfelach nauczycieli. My dbamy o nauczycieli" - podsumował.

Czarnek odniósł się w swoim wystąpieniu także do zarzutów opozycji wyrażonych we wniosku o wotum nieufności. Napisano w nim m.in., że wątpliwości budzą niektóre koszty i zasadność zagranicznych delegacji służbowych ministra.

"Od czasu objęcia przez niego urzędu, kosztowały resort ponad 141 tysięcy złotych. Co więcej, część delegacji Przemysława Czarnka nie służyła realizacji zadań MEiN, ale interesom innego pracodawcy Ministra, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego" - oceniono. Podano na przykład, że w maju 2022 minister Czarnek brał udział w delegacji do Paryża, która kosztowała MEiN prawie 18 tysięcy złotych. "W czasie jej trwania, w Ambasadzie RP odbyło się spotkanie promocyjne Katolickiego Uniwersytetu Lubuskiego (wnioskodawcy popełnili błąd, takiej szkoły nie ma, jest natomiast Katolicki Uniwersytet Lubelski - PAP), w którym Minister wziął udział" - wskazano.

Czarnek, odnosząc się do tego zarzutu, powiedział, że podczas wizyty osiągnięto szereg efektów. "Zwiększenie subwencji poprzez Polską Akademię Umiejętności z przeznaczeniem na utrzymanie biblioteki polskiej w Paryżu będącej nieoficjalną ambasadą kultury polskiej we Francji. Tak, proszę państwa - pierwszy punkt programu, który wy traktujecie jako promocję KUL-u - co by też nie było nic złego, to jest jedna z najstarszych polskich uczelni - to była wizyta w polskiej bibliotece, gdzie mamy manuskrypty Fryderyka Chopina. Mamy świątynię polskiej kultury, tylko lewica gardzi polską kulturą, gardzi polskimi skarbami narodowymi. Dlatego ominęli ten punkt" - ocenił.

Czarnek powiedział, że odwiedził wówczas również szkołę polską im. Adama Mickiewicza w Paryżu oraz szkołę polską przy parafii św. Genowefy. Według Czarnka, opozycja gardzi Polakami za granicą. Uzasadnił też swój pobyt w Rzymie.  


Dotacje dla fundacji? "Fikcyjna afera"

Minister stwierdził, że opozycja wykreowała fikcyjną aferę dotyczącą nieruchomości od skarbu państwa. Przypomniał, że MEiN przeznaczyło 40 mln zł dla 45 organizacji na projekty edukacyjne.

"Uwaga! Wiecie państwo, ile przeznaczyli prezydenci Platformy Obywatelskiej i Lewicy w kilkunastu miastach wojewódzkich w Polsce z pieniędzy publicznych tylko w 2022 r. - 1 mld 149 mln zł oni przeznaczyli na swoje fundacje, lewackie fundacje w dużej części" - powiedział.

Według Czarnka, gdyby prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski z 313 mln zł połowę nie przeznaczył "na lewackie organizacje, tylko na podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli w Warszawie, to te podwyżki by były jeszcze o 5 proc. wyższe, a gdyby tych 313 mln zł na te lewackie organizacje nie przeznaczał, to podwyżki dla nauczycieli w Warszawie byłyby o 10 proc. wyższe."

Czarnek wyliczył, jakie zakupy sfinansowano dla szkół w ramach programu MEiN. Wskazał na m.in. autobus w Ostrowie Lubelskim czy instrumenty dla nałęczowskiego ośrodka kultury dla dzieci początkujących i średniozaawansowanych.

"Na co przeznacza się z 1,149 mld zł tylko z 2022 r. w miastach zarządzanych przez PO? (...) Rozpowszechnianie wiedzy na temat branży seksualnych i sytuacji pracownic i pracowników seksualnych w Polsce, uznanie pracy seksualnej za pracę, sprzeciwianie się jakiejkolwiek formie kryminalizacji pracy seksualnej - projekt za 1 mln zł pan prezydent miasta stołecznego Warszawy przeznaczył" - wyliczał Czarnek.

Szef MEiN powiedział, że "nie popisał się również tutaj Lublin". "W Lublinie (...) na Galerię Labirynt, skrajnie lewacką, przeznacza się z pieniędzy miejskich 2 mln zł. Wiecie, na co? Wystawa fotografii mężczyzn wcielających się w psy oraz specjalny występ: taniec erotyczny w ubraniu lateksowym. Ludzie! Was się trzeba bać i was się boją Polacy, boją się o swoje dzieci!" - podkreślił Czarnek.

"Gdyby oni kiedyś rządzili edukacją - rozwalą nam nasze dzieci, rozwalą nam naszą młodzież, całkowicie zdemoralizują. (...) Was się trzeba bać, bo promujecie zboczenia i dewiacje - i na to wam nie pozwolimy" - zapewnił.

W czasie, gdy w Sejmie trwała debata nad wnioskiem opozycji, przed Sejmem pod hasłem "Czarnek out!" odbywała się pikieta zorganizowana przez organizacje młodzieżowe, m.in. stowarzyszenie Ostra Zieleń i organizację Europa Młodych.

Odrzucony w czwartek przez Sejm wniosek o wyrażenie wotum nieufności ministrowi edukacji i nauki był drugim wnioskiem o odwołanie Czarnka z funkcji szefa MEiN. Poprzedni wniosek, odrzucony w lipcu 2021 r. przez większość sejmową, złożyła KO.   


Fot.: Przemysław Czarnek w Sejmie/PAP

Czytaj też: 


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka