Donald Tusk zdecydowanie zachęca do udziału w demonstracji 4 czerwca Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Donald Tusk zdecydowanie zachęca do udziału w demonstracji 4 czerwca Fot. PAP/Łukasz Gągulski

"4 czerwca trzeba pójść w demonstracji. Będzie jak w 1989”

Redakcja Redakcja Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 68
Walczę o demokrację i każdy zrobi jak uważa. Ale uważam, że takie stanowisko części opozycji przeciw demonstracji 4 czerwca to błąd. Chyba, że pan Hołownia nie chce protestować przeciwko złodziejstwu, tej sieci usadowionych na posadkach ciotek, wujków i tak dalej – mówi Salonowi 24 Jerzy Borowczak, działacz Solidarności w latach 80-tych, uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej, poseł Koalicji Obywatelskiej.

Wybiera się Pan na demonstrację 4 czerwca w Warszawie?

Jerzy Borowczak:
Oczywiście! Jestem 4 czerwca w Warszawie, nie w pierwszym szeregu, ale jak najbardziej się pojawię, to ważne, by być tego dnia w Warszawie. Uczestniczyłem w wydarzeniach 4 czerwca i wiem jaka była wtedy nadzieja, jakie było nastawienie społeczeństwa. I także dziś trzeba na demonstracji opozycji się pojawić.



Nie wszyscy przedstawiciele opozycji podzielają ten pogląd, niektórzy twierdzą, że nie jest to potrzebne, że żaden marsz nie da opozycji zwycięstwa. Chodzi chociażby o Szymona Hołownię?

Oczywiście, że różne emocjonalne wypowiedzi się pojawiają. Niektórzy powiedzą, że się nie wygrywa na wiecach czy na marszach. No, można sobie tak mówić. Ja to powtarzam zawsze, walczę o demokrację i każdy zrobi jak uważa. Ale uważam, że takie stanowisko części opozycji to jest poważny błąd. Chyba, że pan Hołownia nie chce protestować przeciwko złodziejstwu, tej sieci usadowionych na posadkach ciotek, wujków i tak dalej.

Ale jak to jest, krytykujecie bardzo ostro rząd, mówicie od 8 lat to o zagrożeniu dla demokracji, to znów o „posadkach da swoich”. A poparcie dla tego rządu cały czas jest bardzo duże. Czyli albo nie macie racji, albo jesteście nieskuteczni?

Gdybyśmy mieli możliwość dotarcia do ludzi tak, jak PiS ma możliwość dotarcia przez te wszystkie stacje i gazety, to pewnie byśmy ludzi przekonali. Ale my na dzisiaj nie mamy właściwie żadnych środków, które by tak choć troszeczkę zaangażowały się po naszej stronie.

Można dyskutować o proporcjach, ale są media jednoznacznie antypisowskie.

Antypisowskie tak. Ale nawet one starają się być niezależne od partii politycznych. To nie jest tak, że Koalicja Obywatelska ma jakieś swoje media. A PiS takie media posiada. I jeszcze do tego Kościół, który mówi „brawo, brawo, jeszcze raz brawo” dla prezesa. Nam jest bardzo ciężko się przebić.



Nie chcę tego porównywać, ale w krajach, w których była także był jeden tylko przekaz. I u nas dziś nie da się oglądać mediów publicznych. Dowiadujemy się z nich, że nie jesteśmy Polakami, ale Niemcami, a w najlepszym razie opcją niemiecką. Naprawdę, mamy problem. Dlatego jedyną możliwością jest bezpośredni kontakt z ludźmi. Jeździmy, od miasta do miasta, od powiatu do powiatu i próbujemy to wszystko przekazać. Chcemy to kłamstwo obalić.

Niemal cały obóz solidarnościowy był związany z Kościołem. Platforma Obywatelska jak powstała określała się jako partia chadecka. Dziś mówi Pan, że Kościół jest bliżej PiSu. Ale czy to nie wynika z tego, że Donald Tusk i Platforma poszły mocno w lewo w pewnych kwestiach, na przykład poseł Bogusław Sonik już z partii odszedł właśnie z powodów światopoglądowych?

Z Bogusławem Sonikiem znamy się kupę lat. I on sam się usunął, miał nie kandydować. Mówił mi to dużo wcześniej, bo przed poprzednimi wyborami. On już wtedy rozważał rezygnację ze startu. I było to na długo przed tym, zanim Donald Tusk oświadczył, że kto nie będzie głosował za dopuszczalnością aborcji w pewnych wypadkach nie znajdzie się na liście. A co do Kościoła to my zdania nie zmieniliśmy.

Nadal w większości jesteśmy katolikami, jesteśmy blisko. Ale myśmy instytucji kościelnych nie finansowali w takim stopniu, jak PiS. Za naszych rządów ojciec Rydzyk nie dostał 27 milionów za ciepłe źródła geotermalne. Krytykujemy wydanie 95 miliardów na Kościół, nie utożsamiamy się z tą częścią hierarchii mającej przywileje finansowe, cennikami, gdzie za pogrzeb trzeba zapłacić wiele tysięcy złotych.



Trudno więc, żeby Kościół nas popierał. Ale są księża tacy jak Kazimierz Sowa, którzy nie udzielają nam może poparcia, ale z sympatią o nas mówią. Przeważnie to ci, którym nie do końca z hierarchią po drodze. Ale niestety wielu jest takich, jak pewien ksiądz na Kaszubach, który mówi, że kto głosuje na Platformę popełnia ciężki grzech. To współgra z mediami, mówiącymi, że Tusk to Niemiec, który sprzeda Polskę Niemcom itd.  Niejeden dyktator demokratycznie wygrał wybory, ale później zaprowadził ją i umocnił dzięki umiejętnemu kształtowaniu nastrojów społecznych. Właśnie dlatego tak ważne jest, aby wziąć udział w marszu 4 czerwca i zamanifestować sprzeciw wobec tego, co jest obecnie. 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka