Zwolennicy opozycji w drodze na Marsz 4 czerwca. Fot. Twitter/Robert Tyszkiewicz
Zwolennicy opozycji w drodze na Marsz 4 czerwca. Fot. Twitter/Robert Tyszkiewicz

4 czerwca w Warszawie. Marsz zjednoczył opozycję

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 129
Na niedzielę w Warszawie zgłoszono 39 zgromadzeń. Największe z nich rozpocznie się o godzinie 12.00 i przejdzie z placu na Rozdrożu na plac Zamkowy. "Pokażemy, że dla Polaków prawda, uczciwość mają znaczenie" - mówią prominentni politycy PO o planowanym na 4 czerwca marszu przeciw rządom PiS. Udział w marszu zapowiadają liderzy wszystkich ugrupowań opozycyjnych. Zdaniem polityków PiS na marszu będzie wiele agresji wobec przeciwników opozycji.

Marsz 4 czerwca. "Troska o bezpieczeństwo"

Obserwatorzy z ramienia Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa podczas niedzielnego marszu będą zwracać uwagę na wszystkie elementy bezpieczeństwa. Będziemy również zwracać uwagę, czy będą zakazane symbole – powiedział dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Michał Domaradzki.

– Spodziewamy się ok. tysiąca autobusów, ale uczestnicy przyjadą również pociągami i własnym transportem. Żeby zadbać o bezpieczeństwo uczestników, zrobiliśmy lustrację trasy, a także prosiliśmy administratorów o usunięcie z trasy przemarszu niebezpiecznych przedmiotów – informował w piątek dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Michał Domaradzki.


Donald Tusk wezwał na marsz

W połowie kwietnia lider PO Donald Tusk wezwał wszystkich na "marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie". Ma być to marsz - jak deklarują jego organizatorzy - "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską".

Marsz 4 czerwca ma się rozpocząć o godz. 12 i przejść trasą: Plac na Rozdrożu - Plac Trzech Krzyży - Krakowskie Przedmieście - Plac Zamkowy. Na Placu na Rozdrożu i Placu Zamkowym planowane są wystąpienia. Zasadnicze wystąpienie Donalda Tuska ma mieć miejsce na Placu Zamkowym.

– Marsz ma pokazać jedność Polaków w obronie demokracji i tolerancji, obecności Polski w Unii Europejskiej. Ma to być także marsz przeciwko złej władzy, ma służyć temu, żeby odsunąć PiS, skończyć z korupcją, podłością, kradzieżami – powiedział członek zarządu PO Robert Kropiwnicki.

Frekwencja, jak zaznaczył, zapowiada się bardzo duża. "Z mojego regionu, czyli z Dolnego Śląska, jedzie ponad 40 autokarów, pociąg, w przypadku innych regionów jest podobnie. Jeśli jeszcze do tego przyjdzie wielu warszawiaków, to zapowiada się największa manifestacja w ostatnich 20-30 latach" - dodał Kropiwnicki.


Kidawa-Błońska: Ludzie chcą normalności

– Ten marsz pokaże, że dla Polaków prawda, uczciwość i inne wartości mają znaczenie. Że ludzie chcą normalności, bezpieczeństwa i polityków, którzy są przewidywalni. Dlatego przyjdą na ten marsz, z taką pozytywną energią, żeby pokazać, że nie jest im wszystko jedno – powiedziała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO).

– Marsz 4 czerwca, który zaproponował Donald Tusk, będzie przede wszystkim marszem wszystkich tych, którzy nie chcą akceptować obecnego stanu rzeczy. Kiedy to w obliczu agresji Rosji na Ukrainę oraz kryzysowej sytuacji gospodarczej ma miejsce marnotrawstwo miliardów euro z powodu przepychanek wewnątrz rządu – zaznaczył europoseł PO Andrzej Halicki.

Jego zdaniem "co rusz dzieje się coś, co powoduje, że ta ekipa powinna jak najszybciej odejść". – Ten marsz jest po to żeby pokazać siłę społeczeństwa, które w sposób zdeterminowany i jednoznaczny wypowie się w tej kwestii – podkreślił Halicki. Przyznał, że trudno dziś przewidywać frekwencję, ale determinacja w sprawie marszu "jest bez precedensu", więc może się to przełożyć na jego liczebność. – To może być przełomowy moment, jeśli chodzi o sytuację polityczną – zaznaczył Halicki.

Liderzy opozycyjnych ugrupowań na marszu

W marszu mają wziąć udział liderzy wszystkich głównych ugrupowań opozycyjnych, choć, według planów - w przeciwieństwie do Tuska - nie mają zabierać głosu.

Przewodniczący Polski 2050 Szymon Hołownia i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pojawią się w Parku Ujazdowskim w Warszawie w niedzielę o godz. 11.15 na wspólnej konferencji prasowej. Po konferencji, obaj liderzy "Trzeciej Drogi" wraz z działaczami i sympatykami dołączą do rozpoczynającego się o godz. 12 marszu, by przemaszerować ulicami.

Hołownia i Kosiniak-Kamysz jeszcze niedawno mieli nie brać udziału w marszu.

W kwietniu Hołownia, komentując zaproszenie Tuska na marsz, powiedział w nagraniu zamieszczonym na Twitterze: – Odpuśćmy sobie z tym marszem 4 czerwca, co to za nowa dyskusja, która nam zabiera krew, emocje i wszystko. 4 czerwca jest 4 czerwca. Czy to jest wydarzenie, które zmieni losy świata? Czy PiS się od tego rozpadnie? – pytał wówczas lider Polski2050.

Jednak w ostatni poniedziałek podczas konferencji prasowej po podpisaniu przez prezydenta ustawy o komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów Hołownia zapowiedział udział struktur i polityków Polski 2050 w marszu 4 czerwca. – Warszawski marsz 4 czerwca to już nie jest tylko i wyłącznie manifestacja jednej partii politycznej. To już jest dzisiaj rzecz o bezpieczeństwie narodowym, to jest dzisiaj spotkanie, manifestacja, która jasno będzie dawała wyraz temu, że trzeba w Polsce powstrzymać kandydatów na dyktatorów, na tych, którzy chcą zabrać nam demokrację – wyjaśnił.

Przed zmianą decyzji w sprawie udziału w marszu liderzy "Trzeciej Drogi" mieli być tego dnia w Lesznie. Mimo udziału w marszu, Hołownia nie zrezygnuje jednak z wcześniej zapowiadanych planów i o godz. 18.00 przybędzie do Leszna, gdzie spotka się z wyborcami.

W marszu wezmą też udział liderzy Lewicy. Współprzewodniczący Nowej Lewicy, wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty zapowiedział, że wszystkie formacje tworzące klub Lewicy będą reprezentowane na poziomie liderskim podczas marszu 4 czerwca. "Jesteśmy formacją, która zapowiedziała swój udział w wydarzeniu od razu, kiedy była taka zapowiedź ze strony Donalda Tuska i w tej sprawie zdania nie zmieniamy" - podkreślił.

– Idziemy tam nie ze względu na jakąkolwiek partię czy ze względu na osobę Tuska. Idziemy, bo uważamy, że wszystkie inicjatywy, które jednoczą opozycję i pokazują opozycję w jednym miejscu służą temu, żeby wygrać wybory. Opozycja powinna współpracować i dlatego idziemy – powiedział Czarzasty.

PiS: Będzie dużo agresji

Sprawę marszu komentował też rzecznik PiS Rafał Bochenek. Powiedział, że spodziewa się, iż 4 czerwca "będzie dużo agresji, niestety". – Zamiast zająć się sami sobą, pewnie będą mówili o nas, o Prawie i Sprawiedliwości, ale to wynika z pustki programowej po drugiej stronie sceny politycznej – powiedział Bochenek w Polskim Radiu.

Do marszu nawiązuje też przygotowany przez PiS spot, który wzbudził kontrowersje. Został opublikowany w internecie, widać w nim niewyraźnie lidera PO Donalda Tuska, który zaprasza na marsz 4 czerwca; na tym tle pojawia się fragment wpisu Tomasza Lisa na Twitterze "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora". Słychać też pytanie: "Czy na pewno chcesz iść pod tym hasłem?".

Tomasz Lis opublikował w nocy z poniedziałku na wtorek na Twitterze wpis dotyczący prezydenta Andrzeja Dudy i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora" – napisał. We wtorek przed południem publicysta usunął ten wpis z Twittera, zamieszczając kolejny Tweet, w którym napisał: "Bardzo przepraszam za mój wpis o +komorze+. To oczywiste, że myślałem o celi, ale powinienem był przewidzieć, że ludzie złej woli przyjmą interpretację absurdalną. Liczę na to, że panowie Duda i Kaczyński zapłacą za swe zbrodnie przeciw demokracji, ale po ludzku życzę im zdrowia i długiego życia".

Rzecznik PiS Rafał Bochenek oświadczył na wtorkowej konferencji prasowej, że wpis Tomasza Lisa, który jest osobą "jednoznacznie identyfikowaną" z Platformą Obywatelską, należy odczytywać jako "hejt, agresję i pogardę". W tym kontekście Bochenek stwierdził też, że organizowany przez PO 4 czerwca marsz najprawdopodobniej będzie "festiwalem hejtu, agresji i nienawiści".

"Będziemy na bieżąco reagować na sytuację na trasie" 

Dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Michał Domaradzki przekazał, że w niedzielę w siedzibie Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa od godz. 9.00 będzie działał specjalny sztab.

– Skorzystamy z monitoringu oraz z naszych obserwatorów wewnątrz marszu. Jesteśmy również w kontakcie z organizatorami, którzy zapewniają ochronę marszu. Pomoże nam to na bieżąco reagować na sytuację na trasie – zapewnił.

Dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa przekazał, że podczas niedzielnego marszu obserwatorzy z ramienia Centrum będą zwracać uwagę na wszystkie elementy bezpieczeństwa.

– Będziemy również zwracać uwagę na pewne symbole. Jeżeli będą one zakazane, zwrócimy się do organizatora o to, aby zwrócił uwagę takim osobom, że te symbole są zakazane. Zwrócimy się również do policji, informując o tym, że zaobserwowaliśmy takie symbole – powiedział Domaradzki.

Pytany o to, czy w razie pojawienia się zakazanych symbolów miasto zdecyduje się na rozwiązanie marszu, odpowiedział, że "należy zwrócić uwagę na to, że rozwiązanie dużego zgromadzenia w sytuacji, kiedy nie wiemy, jak zareagują uczestnicy tego zgromadzenia, rodzi pewne ryzyka".

– To jest naprawdę duża ostateczność i bardzo rzadko z takiego rozwiązania korzystamy – dodał.

KW

Zwolennicy opozycji w drodze na Marsz 4 czerwca. Fot. Twitter/Robert Tyszkiewicz

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo