Franciszek Sterczewski. Fot. PAP/Paweł Supernak
Franciszek Sterczewski. Fot. PAP/Paweł Supernak

Drogi telefon posła Sterczewskiego. To się spodoba wyborcom?

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Sprawa z komórką posła Koalicji Obywatelskiej to świetny temat dla tabloidów. Ale paradoksalnie może się okazać, że to się ludziom spodoba. Problemem może być potwierdzenie informacji o zakupie z publicznych środków – mówi Salonowi 24 dr Piotr Łuczuk, ekspert w dziedzinie wizerunku i cyberbezpieczeństwa, medioznawca UKSW.

Ostatnio głośno jest o pośle Franciszku Sterczewskim, który był dotąd znany z tego, że w trampkach wszedł do Sejmu, epatował skromnością, wspierał uchodźców. Tymczasem media przyłapały go na korzystaniu z bardzo drogiego telefonu. Niektórzy mówią, że to nic takiego, inni, że jednak to duży zgrzyt. Jak ocenia Pan to od strony wizerunkowej?

Dr Piotr Łuczuk: Epatowanie dobrami luksusowymi z reguły przyciąga największą uwagę. Zarówno w kontekście polityków, jak i celebrytów w oparciu o to budowany jest przez wiele osób wizerunek. Czasem nawet nieświadomie. Bohaterami Anegdot stawali się influencerzy, czy celebryci, którzy mieli podpisane umowy na reklamy flagowych smartfonów poszczególnych producentów, a prywatnie przyłapywano ich na korzystaniu z zupełnie innego sprzętu, konkurencyjnej firmy.

Tu była często piętnowana hipokryzja tego świata marketingu, reklamy i tworzenie swego rodzaju fikcji. Natomiast tu mamy czynnego polityka, co jest nieco inną sytuacją. Bo w świecie celebrytów mamy mocne nastawienie na budowanie wizerunku. Na naszej rodzimej scenie niewielu polityków ma w ogóle świadomość tego, jak ten swój wizerunek budować, czego nie robić.

A jednak panuje pogląd, że wszystko jest dziś wizerunkiem, że żyjemy wręcz w czasach postpolityki, gdy liczy się jedynie PR nie realne wartości?

Ale niewielu polityków korzysta na co dzień z usług specjalistów do spraw wizerunku. Z reguły w polskiej polityce przypomina się o tym dopiero w czasie kampanii. Można powiedzieć, że wtedy dla ekspertów do spraw wizerunku zaczyna się czas żniw, jest najwięcej pracy do wykonania z poszczególnymi kandydatami na posłów. A już zupełnie inaczej wygląda to w przypadku wyborów prezydenckich. Tu faktycznie mamy profesjonalne kampanie i kreowanie wizerunku poszczególnych kandydatów.

Ale na co dzień takiej profesjonalnej pracy brakuje. Politycy są odbierani na podstawie wyglądu, podstawowych cech, ale nie jest to opracowane przez jakieś sztaby wyborcze. I trudno jest ocenić jak dane niestandardowe zachowanie, odbiegające od obrazu, z którą kojarzymy danego polityka, może mu zaszkodzić. Bo faktycznie, z jednej strony jest zgrzyt, że poseł który kreował się na chłopaka z sąsiedztwa ma nagle tak drogi sprzęt. I to jest świetny temat dla tabloidów. Ale też paradoksalnie może się okazać, że to się ludziom spodoba. O tym jak będzie, przekonamy się przy urnie wyborczej.

Tylko, że np. konserwatywny poseł przyłapany na zdradzie oberwie bardziej niż poseł liberalny, który nie mówi o wartościach. A znów Ryszardowi Petru zaszkodziła wyprawa na Maderę nie dlatego, że był z partnerką, ale dlatego, że polecieli tam w czasie protestu w Sejmie, który był przez opozycję określany jako kluczowy dla walki o demokrację. I to doprowadziło do całkowitego odwrócenia ról w walce o dominację po stronie opozycyjnej. Tu mamy też pewną niekonsekwencję w wizerunku „posła z sąsiedztwa”?

Pytanie, jak to wpłynie, na razie faktem jest że to doskonała pożywka dla tabloidów, które bazują na  wytykaniu tego typu sprzeczności. Natomiast wcale nie jestem przekonany, czy faktycznie fakt posiadania drogiego smartfona będzie rzutował jakoś mocno na ogólny wizerunek tego konkretnego polityka, czy podważy zaufanie do niego. Bo możemy spojrzeć na to i od tej strony, że dziś rynek smartfonów i dostępność do tych urządzeń, również tych najdroższych coraz rzadziej uważany jest społecznie za przejaw luksusu. Coraz częściej pojawiają się w naszych domach właśnie i coraz częściej dążymy do tego, żeby te smartfony najwyższe, czy najwyższe modele, te topowe, drogie po prostu posiadać.

Nawet w rodzinach średniozamożnych pojawiają się dziś całkiem drogie sprzęty tego typu. Z drugiej strony, była głośna sprawa działaczki Lewicy, która prowadziła zbiórkę publiczną na zakup laptopa. I to się w środowisku Lewicy spotkało jednak z ogromną krytyką. Jednak nie założył bym się o to, że w przypadku posła Sterczewskiego będzie podobnie. Chyba, że potwierdzą się informacje, że sprzęt został kupiony z publicznych środków i na ile do wyborców ta wiadomość dotrze. Jeśli tak, to na pewno "docenią" to przy urnie wyborczej.

 Źródło zdjęcia: Franciszek Sterczewski. Fot. PAP/Paweł Supernak

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo