Wielka noc Usyka we Wrocławiu. Na kibiców czekała niespodzianka ze strony Zełenskiego

Redakcja Redakcja Sporty walki Obserwuj temat Obserwuj notkę 24
Ukraińska gwiazda Ołeksandr Usyk w 9. rundzie znokautował Daniela Dubois z Wielkiej Brytanii. Tym samym we Wrocławiu pięściarz zdobył cztery pasy wagi ciężkiej organizacji WBO, IBF, IBO i WBA. Przed walką przesłanie do Polaków miał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Pojedynek oglądało aż 40 tys. widzów.

Usyk (21-0-0) w pojedynku z Dubois (19-2-0) bronił cztery mistrzowskie pasy wagi ciężkiej (WBO, IBF, IBO i WBA) i był uznawany za faworyta. Za 36-letnim Ukraińcem przemawiało doświadczenie, ale o dziesięć lat młodszy Brytyjczyk miał przewagę w warunkach fizycznych: jest wyższy i cięższy.  


Wyrównany początek walki Usyk-Dubois 

Pierwsza runda była w wykonaniu obu bokserów bardzo spokojna, ale już pod jej koniec Usyk zaczął wyraźnie przyspieszać. Druga odsłona była już ciekawsza, bo obaj odważniej ruszyli do przodu, ale nikt nie chciał specjalnie zaryzykować. Ukrainiec starał się więcej atakować, a Brytyjczyk bardziej nastawiony był na kontrataki.

Na początku piątej rundy Dubois zadał mocny cios, lecz trafił poniżej pasa. Usyk usiadł na ringu i długo nie wstawał. Kiedy Ukrainiec w końcu pokazał, że jest gotowy kontynuować walkę, 40 tysięcy kibiców zgromadzonych na Tarczyński Arenie nagrodziło go ogromną wrzawą.

Naprawdę głośno zrobiło się jednak dopiero w rundzie siódmej. Najpierw Brytyjczyk zepchnął Usyka do narożnika, ale chwilę później role się odwróciły i obrońca mistrzowskich pasów wyprowadził sekwencję ciosów. W kolejnej odsłonie nadal Usyk był stroną aktywniejszą. Pod koniec tej rundy kolejny atak Ukraińca spowodował, że Dubois był liczony po raz pierwszy.  


Nokaut 

To był przełomowy moment. Usyk ruszył śmiało do przodu, zdominował Brytyjczyka, który w dziewiątej rundzie był liczony po raz drugi i ostatni, bo sędzia zakończył w tym momencie pojedynek. 


Przed starciem Usyka z Dubois w ringu pojawił się m.in. Fiodor Czerkaszyn (22-1-0), którzy skrzyżował rękawice z Anauelem Ngamissengue (13-0-0). Bokser z Konga od początku mocno ruszył do przodu i uzyskał przewagę. W trzeciej rundzie Czerkaszyn był dwa razy liczony i wydawało się, że walka zakończy się przed czasem. Polak przetrzymał trudne chwile, wytrwał zakontraktowane osiem rund, ale przegrał decyzją sędziów. Jeden z nich wypunktował remis, a dwaj zwycięstwo Kongijczyka.

Znacznie lepiej wspominać sobotnią galę będzie Rafał Wołczecki (10-0-0), który wygrał przez nokaut techniczny w trzeciej rundzie z Roberto Arriazą (19-8-0). Lepiej zaczął walkę zawodnik z Nikaragui, ale z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga Polaka. W trzeciej rundzie Wołczecki dwa razy posłał rywala na deski i sędzia zakończył pojedynek przed czasem.

Kibicom mógł się podobać występ Hamzaha Sheeraza (18-0-0), którego rywalem był Dmytro Mytrofanow (13-1-1). Brytyjczyk od początku zdominował Ukraińca i po kolejnym liczeniu sędzia zakończył starcie już w drugiej rundzie. Ciekawie było też, kiedy w ringu pojawili się Denis Berinczyk (18-0-0) i Anthony Yigit (27-4-1). Ukrainiec i Szwed bili się przez 12 rund i decyzją sędziów jednogłośnie zwyciężył ten pierwszy.  


Zełenski na telebimie 

Przed walką wieczoru na Tarczyński Arenie swoje słowa do widzów skierował Wołodymyr Zełenski. Ukraiński przywódca mówił o wytrwałości swoich żołnierzy, broniących niepodległości ojczyzny w trakcie napaści ze strony Rosji. Podziękował również Polakom i Wrocławianom za pomoc narodowi ukraińskiemu. W trakcie wystąpienia wideo w hali zapadło milczenie. Po tym, jak Zełenski skończył przemawiać, rozległa się burza oklasków.  


Fot. Ołeksandr Usyk/PAP

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport