Spór o podręcznik do religii dla dzieci. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Spór o podręcznik do religii dla dzieci. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Spór o podręcznik do religii. Ksiądz: Alergia na chrześcijaństwo

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 97
Zdanie „wolę umrzeć, niż zgrzeszyć” jest stwierdzeniem wziętym z hagiografii, czyli historii życia świętych, a więc bohaterów wiary. Jest konieczne, aby ukazać sens chrześcijaństwa – maksymalizm jego postaw. Takiego maksymalizmu trzeba uczyć od dzieciństwa. Mamy przykłady nastolatków, którzy to pojęli. I to radykalnie. Nie wiem, czy ta hiper wrażliwość tych czy innych ekspertów nie jest po prostu alergią na chrześcijaństwo. Chciałbym zapytać ile elaboratów owi „eksperci”, których oburzają opisy Ewangelii, wydali w stosunku do codziennie emitowanych w telewizji filmów. Nierzadko przepełnionych przemocą obrazów dla dorosłych ale dostępnych dla dzieci, jak również dzieciom dedykowanym – mówi Salonowi 24 Ksiądz Profesor Paweł Bortkiewicz, profesor teologii moralnej, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Stowarzyszenie „TAK dla prewencji suicydalnej”, protestuje przeciwko podręcznikowi do religii, sprawę mocno nagłośniło radio TOK FM. Konkretnie chodzi o sformułowanie „wolę umrzeć, niż zgrzeszyć”, które w danym podręczniku się znalazło. Próba cenzury, czy faktycznie autorzy podręcznika nie dostosowują przekazu do wieku dzieci?

Ks. Prof.  Paweł Bortkiewicz: Warto się zastanowić, czy nagłośnione przez media zarzuty stawiane są podręcznikowi do religii, czy jednemu zdaniu pochodzącemu z tego podręcznika. Bo jeśli na podstawie jednego zdania oceniono cały podręcznik, to można zadać pytanie, czy owi „eksperci z unijnej łaski” kończyli jakieś szkoły, a w nich przedmiot pod tytułem metodologia nauki? Śmiem wątpić.

Tu chodzi głównie o zarzut do konkretnego sformułowania o śmierci i grzechu. Zdaniem krytyków podręcznika jest ono drastyczne. Dzieciom wbije się to w pamięć, są zbyt małe, by zrozumieć zasady wiary, raczej może wywołać szkody psychiczne w późniejszym czasie?

Nie sądzę, by samo zdanie miało być niedopuszczalne. Jest stwierdzeniem wziętym z hagiografii, czyli historii życia świętych, a więc bohaterów wiary. To, że to sformułowanie budzi tak ostry sprzeciw świadczy tylko o miernocie ducha krytykujących je „ekspertów”. Z pewnością zdanie to nie wyczerpuje treści podręcznika. Jest jednak konieczne, aby ukazać sens chrześcijaństwa – maksymalizm jego postaw. Takiego maksymalizmu trzeba uczyć od dzieciństwa. Mamy przykłady nastolatków, którzy to pojęli. I to radykalnie.

Nie brak i po stronie ludzi wierzących opinii, że nauka katechezy jest powinna być dostosowywana do wieku dzieci. Że nie należy epatować scenami drastycznymi, krwawymi opisami. I na przykład niektóre fragmenty Starego Testamentu są zbyt drastyczne dla najmłodszych. Jednak niektórzy, już raczej spoza Kościoła, jako „epatowanie przemocą” uznają w ogóle mówienie o piekle, męce Chrystusa. Niedawno ogromną dyskusją wywołał postulat zakazania spowiedzi dla osób niepełnoletnich. Czy Kościół w przyszłości będzie wsłuchiwał się w tego typu postulaty, walczył z nimi, a może głosił Ewangelię, łagodząc nieco przekaz dla najmłodszych (np. mówić o ukrzyżowaniu, ale szczegóły jak kara ta wyglądała zostawiając dla starszych dzieci)?

Często w dyskusjach na temat okrucieństwa religii wraca temat krzyża i Ukrzyżowanego. Pojawiają się głosy o epatowaniu cierpieniem, o szokowanie dzieci... Dzięki takiej pseudo wrażliwości zabija się u człowieka naszych czasów zrozumienie wartości cierpienia. Tego, że jest ono nieodłącznym - i to dosłownie – elementem ludzkiego życia. Tylko krzyż Chrystusa stanowi szansę zmierzenia się z tym tematem, godnego człowieka i powagi życia. Mnie zarazem zastanawia, że wokół krzyża i Ukrzyżowanego objawiło się to, co najpiękniejsze i najbardziej żywotne w naszej kulturze zachodniej. Dlatego nie wiem, czy ta hiper wrażliwość tych czy innych ekspertów nie jest po prostu alergią na chrześcijaństwo.


Chciałbym zapytać ile elaboratów owi „eksperci”,  których oburzają opisy Ewangelii wydali w stosunku do codziennie emitowanych w telewizji filmów. Nierzadko przepełnionych przemocą obrazów dla dorosłych ale dostępnych dla dzieci, jak również dzieciom dedykowanym? Ile z tych interwencji (o ile były) nagłośniły media? Jeszcze jedna istotna kwestia. W ostatnich dniach media informują o „dwutaktowym” samobójstwie wspomaganym czy też eutanazji w Belgii. W sytuacji, gdy zastrzyk mający spowodować śmierć nie zadziałał, uczynny personel medyczny dobił pacjenta, udusił go poduszką. Nie wiemy, czy krytykujące podręcznik do religii stowarzyszenie choć szepnęło w tej sprawie. A przecież w tym wypadku temat jest. I to temat porażający grozą.

Spór o podręcznik do religii dla dzieci. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo