Maciej Stuhr o wyniku wyborów parlamentarnych. Fot. Facebook/Maciej Stuhr
Maciej Stuhr o wyniku wyborów parlamentarnych. Fot. Facebook/Maciej Stuhr

Maciej Stuhr wzruszył się po wyborach. "Nie mogłem powstrzymać potoku łez"

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 181
Maciej Stuhr w rozmowie z Onetem zdradził, jak wyglądała jego reakcja po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów parlamentarnych. – 15 października, a nawet dzień później, nie mogłem powstrzymać potoku łez – powiedział aktor. Jest on również szczęśliwy i bardzo dumny z reakcji Polaków.

Maciej Stuhr od lat słynie z wypowiedzi atakujących Prawo i Sprawiedliwość. Aktor miał również epizod w filmie "Zielona granica" Agnieszki Holland. O jego reakcji na wynik wyborów parlamentarnych oraz hejcie, jaki otrzymał po występie w filmie opowiedział w rozmowie z Onetem. 

"Cieszę się, że mogę już oddać komentowanie spraw publicznych ekspertom"

Maciej Stuhr uważa, że wynik wyborów oraz frekwencja im towarzysząca, to "był jeden z najpiękniejszych polskich zrywów" – 15 października byłem dumny ze wszystkich Polaków. Myślę, że nie doceniamy jeszcze tego, jak duża rzecz się stała. (...) Gdybyśmy teraz przegrali, nie jestem w stanie wyobrazić sobie tej skali apatii, z którą mielibyśmy do czynienia każdego dnia – powiedział w rozmowie z Onetem. 


Stuhr podkreślił, że cieszy się, iż "może już oddać komentowanie spraw publicznych ekspertom". Przypomnijmy, że w ostatnim czasie aktor często publikował w swoich mediach społecznościowych treści krytyczne wobec władzy. – Choć statystycznie byłem w dużej mniejszości, bo wielu moich kolegów w trosce o swoje interesy nie wypowiadało się publiczne na pewne tematy. Ja swoją niewyparzoną gębą często sobie szkodziłem, ale taki już jestem – wspomniał. 

– Ja nie jestem osobą, która często płacze, ale 15 października, a nawet dzień później, nie mogłem powstrzymać potoku łez. Nawet to, że złotówka się umocniła, powodowało, że znowu się wzruszałem – podsumował roztrzygnięcia wyborów parlamentarnych. 

Stuhr o hejcie po "Zielonej granicy" 

Stuhr miał również w ostatnim czasie epizod w "Zielonej granicy" Agnieszki Holland. Mimo, że jego pojawienie się na ekranie trwało kilkadziesiąt sekund, a - jak sam zdradził - na planie był jeden dzień, to rola przyniosła mu wiele hejtu. Przypomnijmy, że Stuhr w produkcji wyzywał rząd od faszystów i rasistów. – Musisz wiedzieć, że nasze państwo objęło patronatem nazistowski spęd, rozumiesz? Faszystowski, k...a, marsz w stolicy, w Warszawie, pod patronatem, k...a, rządu! - mówi w jednej ze scen. - Ja mam rasistowskich poj... w rządzie. Ja nie mogę przez to jeść, ja nie mogę spać, ja nie mogę myśleć. Libido mi spadło poniżej zera – mówi filmowy Bogdan, postać grana przez Stuhra. 

– Nie przygotowałem się psychicznie na to, że znajdę się w środku dyskusji na temat "Zielonej granicy". (...) Może powinienem cieszyć się z tego, że wywołuję emocje. W końcu każdy artystka tego chce. Jednak ta kontrowersja do mnie rzeczywiście przylgnęła. Ja nie myślę o sobie w ten sposób. (...) Czasami nawet wdaję się w internetowe dyskusje, ale najczęściej kończy się ona po czterech czy pięciu zdaniach, gdy zaczynam mówić o konkretach. Niestety rzadko dochodzi do wymiany argumentów i kończy się na epitetach – powiedział aktor. 

Z kolei mówiąc o hejcie, jakie przyjął po występie w "Zielonej granicy" zdradził, że "nie zastanawiał się nad nim, bo jego skala jest tak duża, że może jedynie modlić się, żeby nikt go nie zabił". 

– Ten mój epizod w "Zielonej granicy", którym sobie "Wiadomości" gębę wycierały, jest opowiastką o człowieku, który jest pod wpływem środków odurzających. Tak było w scenariuszu i tak to zagrałem. Jeśli ktoś myśli, że to Maciej Stuhr tam poszedł i tak powiedział, to nie jestem w stanie go przekonać, że jest inaczej. Co ja mogę z tym zrobić? – dodał. 

MP

Maciej Stuhr o wyniku wyborów parlamentarnych. Fot. Facebook/Maciej Stuhr 

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości